16 lat po WTC walka z terroryzmem wciąż trwa
Sytuacja w Syrii, Iraku, Afganistanie i zamachy dokonywane na całym świecie przez dżihadystów dowodzą, że bój, jaki toczą z nimi po ataku na WTC Amerykanie i inne państwa Zachodu, nadal pozostaje nierozstrzygnięty.
2017-09-11, 13:52
11 września 2001 roku członkowie Al-Kaidy porwali cztery samoloty, z których dwa uderzyły w budynki World Trade Center w Nowym Jorku, a jeden spadł na gmach Pentagonu. Czwarta maszyna, mająca prawdopodobnie trafić w Biały Dom, dzięki akcji pasażerów, którzy podjęli walkę z porywaczami, rozbiła się w Pensylwanii.
W ataku zginęło prawie trzy tysiące osób, wśród nich sześcioro Polaków, a podczas akcji ratunkowej życie straciło ponad trzystu strażaków i policjantów.
Powiązany Artykuł

Nowy Jork: 16. rocznica zamachów na World Trade Center
Dorwać bin Ladena
Natychmiast po zamachu ówczesny prezydent George W. Bush ogłosił wojnę z terroryzmem, a przywódca Al-Kaidy Osama bin Laden stał się najbardziej poszukiwanym terrorystą na świecie. Następnie siły międzynarodowej koalicji obaliły reżim talibów w Afganistanie, gdzie ukrywał się bin Laden oraz przeprowadziły inwazję na Irak. W maju 2011 roku bin Laden został zabity przez amerykańskie oddziały specjalne w Pakistanie.
IS zastąpiło Al-Kaidę
Chociaż Al-Kaida po zabiciu jej lidera została w dużym stopniu rozbita, to zajmowaną przez nią pozycję głównej siły terrorystycznej na świecie zajęło Państwo Islamskie, które przed trzema laty utworzyło na podbitych terytoriach Syrii i Iraku kalifat, dokonało wielu zbrodni na ludności cywilnej i jest dziś głównym inicjatorem zamachów terrorystycznych w krajach Zachodu.
REKLAMA
Zagrożenie to nie zmniejsza się pomimo tego, że dżihadyści przegrywają zarówno na froncie irackim, gdzie niedawno utracili swój główny bastion – Mosul, jak i w Syrii, w której znajdują się w defensywie i starają się obronić swoją nieformalną stolicę – Ar-Rakkę. Amerykanie wciąż są zaangażowani w obu tych krajach. W Syrii wspierają umiarkowane siły walczące zarówno z islamistami, jak i reżimem syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada, a także Kurdów, a w Iraku pomagają, w szczególności za pomocą lotnictwa, dostaw broni i instruktorów wojskowych, armię podległą Bagdadowi.
Powiązany Artykuł

Tak wyglądało World Trade Center w ostatnie popołudnie przed atakiem
Eksperci wskazują jednak, że nawet całkowite rozbicie Państwa Islamskiego nie wyeliminuje zagrożenia terrorystycznego, gdyż dżihadyści przeniosą się do innych, okolicznych krajów i wciąż będą starali się przeprowadzać jak najbardziej krwawe zamachy w państwach Zachodu. Wykorzystują też do swoich celów kryzys migracyjny, który wzmógł się w Europie od czasu wybuchu wojny w Syrii, a swoją propagandą wpływają na radykalizację części muzułmanów żyjących od lat na Starym Kontynencie czy w USA.
Talibowie znów gryzą
Sytuacja wciąż źle wygląda także w Afganistanie, gdzie rząd w Kabulu nie radzi sobie z zagrożeniem jakie stanowią talibowie. W apogeum wojny z nimi i z Al-Kaidą w latach 2011-2012 w kraju tym stacjonowało ponad 120 tysięcy żołnierzy i personelu prywatnych firm ochroniarskich z USA. Obecnie jest tam, spełniając głównie rolę doradczą i pomocniczą, około 11 tysięcy żołnierzy amerykańskich. Zmniejszenie sił Stanów Zjednoczonych w tym kraju – o czym zadecydował poprzedni amerykański prezydent Barack Obama – stało się jedną z głównych przyczyn sukcesu ofensywy talibów, którzy wykorzystując słabość władz w Kabulu, zajęli duże części Afganistanu.
Krytyczna sytuacja w tym państwie spowodowała, że prezydent USA Donald Trump przedstawił w ubiegłym miesiącu nowy plan zakończenia trwającej tam wojny, zakładający zwiększenie liczebności stacjonujących tam sił amerykańskich. Prezydent nie podał żadnych liczb, jednak przedstawiciele administracji anonimowo informowali, że wysłanych zostanie około 4 tysięcy dodatkowych żołnierzy. Minister obrony USA Jim Mattis zaznaczył, że ich rola będzie polegać bardziej na wsparciu dla afgańskich sił zbrojnych niż bezpośredniej walce. - W zasadzie to ma na celu umożliwienie afgańskim siłom zbrojnym bardziej efektywnej walki. To oznacza więcej doradców oraz wsparcia ogniowego - oznajmił Mattis.
REKLAMA
Afgańscy talibowie potępili plan Trumpa i zapowiedzieli, że "dopóki w ich kraju pozostanie choć jeden amerykański żołnierz, dżihad będzie kontynuowany".
Po 16 latach od ataku na WTC Stany Zjednoczone, jak i inne kraje Zachodu, wciąż walczą z terrorystycznym zagrożeniem, zarówno za pomocą swoich armii, finansowo i wojskowo wspierając siły walczące z dżihadystami, jak i poprzez stałe rozbudowywanie służb specjalnych.
Petar Petrović
IAR/PAP/Reuters/AFP/AP
REKLAMA
REKLAMA