Syria: co najmniej kilkanaście ofiar ataków sił tureckich. Trwa turecka ofensywa

2019-10-09, 23:35

Syria: co najmniej kilkanaście ofiar ataków sił tureckich. Trwa turecka ofensywa
Bojownik Syryjskich Sił Demokratycznych w Tal Arqam w Syrii obserwuje pozycje tureckie. Foto: PAP/EPA/STRINGER

Co najmniej 15 osób zginęło w tureckich atakach na tereny kurdyjskie w północnej Syrii. Trwa turecka ofensywa na ten rejon. Władze Turcji chcą w ten sposób uderzyć w “terrorystów”, jak nazywają Kurdów, a także utworzyć strefę buforową, do której mieliby zostać przesiedleni uchodźcy. Kurdowie proszą świat o pomoc.

Posłuchaj

Rzecznik Sekretarza Generalnego ONZ: Antonio Guterres jest zaniepokojony wydarzeniami w Syrii (źr. IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie rozpoczętej w środę przez Turcję ofensywy w północno-wschodniej Syrii odbędzie się w czwartek za zamkniętymi drzwiami - poinformowali dyplomaci, na których powołuje się agencja Reutera
  • O dyskusję w sprawie sytuacji w Syrii w gronie 15 członków RB ONZ zwróciło się pięć państw UE: Belgia, Francja, Niemcy, Polska i Wielka Brytania - przekazali dyplomaci
  • W wyniku tureckiej ofensywy w Syrii, wymierzonej w kurdyjskie milicje Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), zginęło jedenaście osób 

Tureckie wojska lądowe wjechały czołgami na teren Syrii. Poinformowało o tym w komunikacie tureckie ministerstwo obrony. Tym samym rozpoczęła się lądowa faza operacji zbrojnej w północnej Syrii. Ofensywa jest skierowana przeciwko Kurdom, a Turcja chce równocześnie utworzyć w Syrii strefę buforową i przesiedlić tam syryjskich uchodźców.

Turecka armia przez kilka godzin bombardowała kurdyjskie tereny w Syrii za pomocą myśliwców F-16 oraz stojącej w pobliżu granicy artylerii. Późnym wieczorem polskiego czasu ministerstwo obrony poinformowało, że oddziały lądowe wjechały do kurdyjskich wiosek na terenie Syrii. Kurdowie twierdzą, że udało im się odeprzeć atak tureckich wojsk na jedno z miast.

W prowincji Hasaka, kontrolowanej przez Kurdów, z domów uciekły tysiące osób. Miejscowe media twierdzą, że ponad tysiąc Kurdów, w tym rodziny z dziećmi, zmierza w stronę jednej z amerykańskich baz, by szukać tam schronienia. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża alarmuje, że walki mogą doprowadzić do ucieczki z domów nawet 300 tysięcy osób.

Nie wiadomo na razie, ile osób zginęło dotychczas w tureckiej ofensywie. Kurdyjskie źródła mówią o co najmniej 15 zabitych, z których większość to cywile. Wśród ofiar mają być dzieci.

Efektem operacji, nazwanej przez Turcję “Źródło Pokoju” może być też ucieczka więzionych przez Kurdów bojowników ISIS. Zarówno strona amerykańska jak i Kurdowie potwierdzili, że miejscowi strażnicy porzucili już część posterunków w obawie przed tureckimi wojskami, co oznacza, że radykalni fanatycy mogą z łatwością uciec zza krat.

Apel Syryjskich Sił Demokratycznych

Wcześniej Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), w skład których wchodzi YPG, podały, że tureckie lotnictwo przeprowadziło serię nalotów na syryjskie cele położone około 50 km od granicy z Turcją. 

SDF wezwały też kraje należące do koalicji walczącej z Państwem Islamskim, by "zachowały się odpowiedzialnie i zapobiegły możliwej, grożącej (w Syrii) katastrofie humanitarnej".

Powiązany Artykuł

turcja 1200 pap.jpg
Syria: turecka ofensywa przeciwko Kurdom. USA wycofują się z obszarów przygranicznych

Erdogan o operacji w Syrii

Erdogan twierdził, że ofensywa pod kryptonimem "Operacja Źródło Pokoju" ma na celu wyeliminowanie - jak to ujął - "korytarza terrorystycznego" wzdłuż południowej granicy Turcji i przywrócenie pokoju w regionie. Tłumaczył, że chodzi o "wyeliminowanie zagrożeń" ze strony syryjskich Kurdów z YPG oraz bojowników z dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS) i ułatwienie powrotu do kraju syryjskich uchodźców, przebywających obecnie w Turcji, po utworzeniu "bezpiecznej strefy" w tym rejonie.

Ankara uważa YPG za organizację terrorystyczną będącą przedłużeniem zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).

YPG jednocześnie stanowią główny trzon wspieranych przez USA Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu IS w Syrii i kontrolują obecnie większość północnych terenów w tym kraju. 

Wezwanie do zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ

Pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie rozpoczętej przez Turcję ofensywy w północno-wschodniej Syrii odbędzie się w czwartek za zamkniętymi drzwiami - poinformowali dyplomaci, na których powołuje się agencja Reutera.

O dyskusję w sprawie sytuacji w Syrii w gronie 15 członków RB ONZ zwróciło się pięć państw UE: Belgia, Francja, Niemcy, Polska i Wielka Brytania - przekazali dyplomaci.

Według tych samych źródeł spotkanie odbędzie się późnym rankiem po konsultacjach RB na temat Kolumbii.

W środę rano urzędujący przewodniczący Rady Bezpieczeństwa ONZ, ambasador RPA Jerry Matthews Matjila, wezwał Turcję do "oszczędzenia ludności cywilnej" i "zachowania maksymalnej powściągliwości" w operacjach wojskowych w Syrii.

Szef NATO o ofensywie Turcji

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział dziennikarzom w Rzymie, że Turcja ma "uzasadnione obawy dotyczące bezpieczeństwa", doświadczywszy "potwornych ataków terrorystycznych" i przyjąwszy tysiące uchodźców z Syrii.

Szef Sojuszu Północnoatlantyckiego poinformował, że Ankara powiadomiła NATO o swoim ataku wcześniej tego dnia.

Stoltenberg podkreślił, że "wszelkie działania, jakie (Turcja) może podjąć w północnej Syrii, muszą być proporcjonalne i wyważone". "Ważne jest, aby unikać kroków, które mogą dalej destabilizować region, eskalować napięcia i powodować więcej ludzkich cierpień" - dodał szef NATO po spotkaniu z premierem Włoch Giuseppe'em Conte.

Natomiast szef włoskiego rządu oświadczył, że operacja grozi destabilizacją regionu i cywilom.

Turcja tymczasem wzywa do "odebrania dżihadystów"

Turcja, która ogłosiła w środę początek operacji wojskowej w północnej Syrii, wezwała kraje europejskie do "odebrania” swoich obywateli, którzy dołączyli się do Państwa Islamskiego (IS), a obecnie znajdują się jako jeńcy w rękach sił kurdyjskich.

- Przyczyną problemu jest to, że ich kraje ojczyste nie chcą ich odbierać z powrotem - powiedział w wywiadzie dla BBC rzecznik prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, Ibrahim Kalin.

- Kraje takie jak Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania, Belgia nie chcą ich odbierać, ale są oni ich obywatelami i muszą ich odebrać, osądzić i sprawić, by sprawiedliwości stało się zadość - mówił Kalin.

- Dopilnujemy, aby (więźniowie) nie znaleźli się na wolności, aby nie zostali zwolnieni i aby nie stanowili zagrożenia - powiedział Kalin w wywiadzie. Dodał, że Turcja pracuje nad "planem" ze swoimi "sojusznikami i lokalnymi (syryjskimi) siłami, ale żadnych konkretów nie podał.

Pod presją wrogo nastawionej opinii publicznej i bojąc się działania dżihadu na swoim terenie, wiele krajów odmawia przyjęcia z powrotem pochodzących z nich zagranicznych bojowników IS, którzy przetrzymywani są przez Kurdów.

W komunikacie rozpowszechnionym w niedzielę wieczorem po rozmowie telefonicznej prezydentów Turcji Erdogana i USA Donalda Trumpa, Biały Dom oznajmił, że Turcja będzie teraz "odpowiedzialna za wszystkich bojowników IS, schwytanych w tej strefie w ciągu ostatnich dwóch lat".

Rząd turecki od kilku dni próbuje zapewniać, że nie pozwoli na "powrót w jakiejkolwiek formie" Państwa Islamskiego.

Kurdowie: to zdrada

Dotychczas bojownicy kurdyjscy byli niejako chronieni przez stacjonujące w północnej Syrii wojska amerykańskie. Wycofanie ich przez prezydenta Donalda Trumpa oznacza, że Turcja nie ma przeszkód, aby atakować Kurdów.

Bojownicy kurdyjscy uznali decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych za zdradę. Wcześniej byli najważniejszym sojusznikiem Amerykanów w Syrii i to oni mają największy wkład w pokonanie ISIS. W walkach z fanatykami stracili 11 tysięcy bojowników.

Zapowiedź sankcji

Amerykańscy senatorowie, zarówno republikanie jak i demokraci, przedstawili propozycję nałożenia sankcji na Turcję za wkroczenie na terytorium Turcji i rozpoczęcie działań zbrojnych przeciwko Kurdom.

Senatorowie: republikanin Lindsey Graham oraz demokrata Chris Van Hollen poinformowali, że sankcje miałyby między innymi obejmować zamrożenie wszystkich aktywów przywódców politycznych Turcji w Stanach Zjednoczonych, a także ograniczenia dla firm prowadzących interesy z tureckim sektorem militarnym i energetycznym.

PAP/IAR/agkm

Polecane

Wróć do strony głównej