Paweł Borys: deficyt budżetowy w kryzysie ma także chronić przed głębszą recesją
- Wzrost deficytu budżetowego wynika przede wszystkim ze spadku dochodów budżetu, przede wszystkim z VAT. W kryzysie zawsze mniej kupujemy, spada PKB i nieuchronnie wpływa to na dochody państwa. Do tego dochodzą wydatki związane z walką ze skutkami pandemii tak w obszarze zdrowia, jak i gospodarki. Teraz muszą też znaleźć się pieniądze na odbudowę i wsparcie inwestycji. To wszystko stało się przyczyną nowelizacji tegorocznego budżetu – wyjaśniał w audycji "Rządy Pieniądza" Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
2020-08-21, 11:00
W przyjętym przez rząd projekcie nowelizacji budżetu państwa na rok 2020 wpisano deficyt na poziomie ok. 109,3 mld zł. Dochody budżetowe mają zmaleć o prawie 37 mld zł względem obowiązującej ustawy a wydatki wzrosnąć o niemal 73 mld zł. PKB ma spaść w tym roku o 4,6 proc., inflacja wynieść 3,3 proc., bezrobocie ma wzrosnąć do 8 proc. Wzrost płacy minimalnej planowany jest do kwoty 2800 zł brutto, czyli o 7,7 proc. Jednak w sferze budżetowej wynagrodzenia mają być zamrożone na dotychczasowym poziomie.
Powiązany Artykuł
Firmy w tarapatach mogą liczyć na pomoc państwa. Polityka Nowej Szansy wchodzi w życie
Deficyt pod kontrolą
- W mojej ocenie deficyt na poziomie ok. 5 proc., w sytuacji kryzysu największego od 100 lat, jest czymś naturalnym i ma w pewnym sensie też chronić gospodarkę przed głębszą recesją - stwierdził Paweł Borys.
Zauważył, że główne wydatki, jakie dotychczas zostały poniesione, są związane z działaniami ZUS w postaci zwolnienia ze składek czy wypłat postojowego i dotacji, jakie rząd dla ZUS przeznaczył. Były to też wydatki z PFR, które w budżecie nie są ujęte, ale służyły ochronie przedsiębiorstw i utrzymaniu miejsc pracy.
- Premier, ogłaszając w marcu tarczę antykryzysową, mówił, że jednym z istotnych działań będzie zwiększenie wydatków publicznych, pojawiła się kwota 30 mld zł, więc należy uznać, że w wydatkach budżetowych są ujęte także te na ochronę zdrowia, jak i na inwestycje publiczne, które mają pobudzić gospodarkę w momencie wychodzenia z kryzysu - mówił Paweł Borys.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Tarcza antykryzysowa sprawdziła się, teraz czas na firmy zakładane przez bezrobotnych
Co z inwestycjami ?
Odnosząc się do kwot planowanych na inwestycje, prezes PFR ocenił, że kwota 40 mld zł jest znacząca, ale zauważył, że czas na główne wydatki inwestycyjne przyjdzie w latach 2021-2024, kiedy też będziemy mogli korzystać ze środków unijnych, których wielkość dla Polski jest imponująca.
- Będziemy mogli korzystać z Funduszu Odbudowy, wejdzie kolejna perspektywa unijna, więc w perspektywie miesięcy i lat te środki będą kołem zamachowym w pobudzaniu gospodarki (…). Trzeba chronić pieniądze publiczne i jeżeli rząd może wykorzystać inne źródła finansowania inwestycji, to jest to dobra informacja – zauważył Paweł Borys.
Dodał jednak, że przy każdej inwestycji realizowanej za środki europejskie oczywiście niezbędny jest wkład własny, tak na poziomie samorządów, jak i na poziomie centralnym, więc także własne środki trzeba na odbudowę po kryzysie przeznaczać.
Zdaniem gościa "Rządów Pieniądza" przewidywany w nowelizacji budżetu spadek PKB o 4,6 proc. w 2020 r. jest jednym z najniższych w Europie, a najważniejsze jest to, kiedy dochody budżetu i firm wzrosną do poziomu sprzed pandemii. A to jego zdaniem będzie realne na koniec przyszłego roku.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA