"Kolejorz" potrzebował wygranej w Austrii i braku zwycięstwa Hapoelu Beer Szewa w wyjazdowym starciu z pewnym już pierwszego miejsca w grupie z Villarrealem. Drugi warunek został spełniony - w zaciętym spotkaniu w Hiszpanii padł remis 2:2.
Niewykorzystana szansa. Van den Brom liczył na więcej
Lechici nie potrafili jednak zwyciężyć w Wiedniu. Choć po golu Mikaela Ishaka na początku drugiej połowy, mistrzowie Polski prowadzili, w 70. minucie błąd popełnił Pedro Rebocho, a kiks Portugalczyka wykorzystał Can Keles. Choć poznaniacy przeważali, nie zdołali sięgnąć po trzy punkty.
- Jesteśmy rozczarowani, bo chcieliśmy wygrać i mieliśmy na to szanse - powiedział na konferencji prasowej John van den Brom. - Niestety, jeden błąd sprawił, że wszystko się zmieniło - dodał szkoleniowiec.
Holenderski trener Lecha był zadowolony z gry swoich podopiecznych.
- Kontrolowaliśmy mecz od niemal samego początku do końca. Zagraliśmy niezłe spotkanie, byliśmy dobrze zorganizowani, gdy posiadaliśmy piłkę i agresywni w defensywie. Może nie wykreowaliśmy zbyt wielu sytuacji w pierwszej połowie, ale dobrze rozgrywaliśmy nasze akcje - ocenił.
Z Villarrealem będzie "finał"
John van den Brom był też pod wrażeniem licznej grupy kibiców Lecha, która wybrała się do stolicy Austrii.
- Na trybunach było ponad dwa tysiące naszych fanów. To fantastyczne, czuliśmy się, jakbyśmy grali u siebie. Po tym jak Villarreal zremisował z Hapoelem Beer Szewa, wszystko w naszej grupie jest możliwe. Wygląda na to, że za tydzień w Poznaniu zagramy taki finał z Villarrealem - zaznaczył trener mistrzów Polski.
Villarreal ma trzynaście punktów i jest pewny awansu bezpośrednio do 1/8 finału. Lech Poznań zgromadził dotąd sześć "oczek".
Aby utrzymać drugie miejsce i awansować do wiosennych baraży o 1/8 finału Ligi Konferencji, podopieczni Johna van den Broma muszą ograć Hiszpanów lub liczyć na korzystny wynik w meczu Hapoelu Beer Szewa z Austrią.
Czytaj także: