- "Królewscy" mieli sporo okazji bramkowych, jednak ich problemem była nieskuteczność. Marco Asensio nie trafił nawet z rzutu karnego
- Real Madryt ma pięć punktów straty do prowadzącej w tabeli FC Barcelony, która wieczorem rozegra swój mecz
"Królewscy" musieli radzić sobie bez ważnych piłkarzy, m.in Karima Benzemy czy Edera Militao. Dodatkowo na rozgrzewce urazu doznał belgijski bramkarz Thibaut Courtois.
Nacho zaskoczył własnego bramkarza
Obrońcy tytułu mistrza Hiszpanii już w 13. minucie przegrywali na Balearach. Wtedy do własnej bramki piłkę skierował Nacho Fernandez, który próbował przeciąć dośrodkowanie Danego Rodrigueza, ale zrobił to tak niefortunnie, że przelobował golkipera Realu Andrija Łunina.
Gol samobójczy był tylko początkiem problemów podopiecznych Carlo Ancelottiego. Do końca pierwszej połowy Real Madryt grał niemrawo i nie tworzył większego zagrożenia pod bramką rywali. "Królewscy" ożywili się dopiero po przerwie.
Nie wykorzystali nawet rzutu karnego
Madrytczycy powinni wyrównać po godzinie gry. Bramkarz gospodarzy Predrag Rajković sfaulował szarżującego Viniciusa Juniora w polu karnym. Serb odkupił jednak swoją winę, broniąc jedenastkę wykonywaną przez Marco Asensio.
Do końca meczu "Los Blancos" nie zdołali już pokonać Rajkovicia. Szanse mieli Asensio, Vinicius czy Mariano Diaz, jednak brakowało im skuteczności. W efekcie klub ze stolicy Hiszpanii zanotował niespodziewaną porażkę.
W tabeli Real Madryt jest drugi z pięcioma punktami straty do prowadzącej FC Barcelony,. "Duma Katalonii", której gwiazdą jest Robert Lewandowski, jeszcze w niedzielę będzie mogła powiększyć przewagę. O godzinie 21.00 podejmie Sevillę.
Czytaj także:
/empe