Iskrzy na linii Bruksela-Moskwa. Szczyt UE - Rosja w cieniu kryzysu na Ukrainie
Szczyt będzie skrócony i ograniczony do minimum. To efekt bardzo napiętej sytuacji między Brukselą i Moskwą.
2014-01-28, 07:49
Posłuchaj
Spotkanie z udziałem prezydenta Rosji Władimira Putina, rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa oraz szefów Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya w Brukseli rozpocznie się we wtorek o 13.30.
Przedstawiciele Wspólnoty mają  wiele zastrzeżeń pod adresem Moskwy i zamiast dwóch dni obrad, rozmowy  potrwają zaledwie 2,5 godziny. 
- Ograniczony format szczytu ma być  sygnałem, że nie będziemy zachowywać się jakby się nic nie stało -  powiedział wysoki rangą unijny dyplomata. - Mamy nadzieję na szczerą  dyskusję na temat wyzwań w naszych wzajemnych relacjach - dodał  rzecznik Komisji Europejskiej Olivier Bailly. 
 A jedno z  wyzwań to najbliższe sąsiedztwo. Unia ma za złe Moskwie, że naciska na  sąsiadów i zniechęca ich do bliższych relacji z Europą. W Brukseli  dominuje pogląd, że Rosja jest współodpowiedzialna za wybuch i eskalację  konfliktu na Ukrainie. Protesty rozpoczęły się, gdy władze w Kijowie,  pod wpływem nacisków Moskwy, zrezygnowały w listopadzie z podpisania  umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Protesty na Ukrainie   - zobacz serwis specjalny >>> 
 Rosja odpiera  zarzuty. - Z tego co wiem, to przecież nie rosyjski minister spraw  zagranicznych zachęcał ukraińską opozycję do demonstracji. Robili to  koledzy z Unii Europejskiej - mówił niedawno rosyjski ambasador przy  Unii Władimir Czyżow.      
 Lista wzajemnych pretensji jest  dłuższa. Bruksela zarzuca Moskwie także łamanie zasad Światowej  Organizacji Handlu i nazywa ją liderem protekcjonizmu gospodarczego.  Ponadto Unia Europejska wzięła na celownik Gazprom i prowadzi przeciwko  niemu postępowanie antymonopolowe. Z kolei Moskwa nazywa unijne przepisy  energetyczne szkodliwymi. Krytykuje też Wspólnotę, że nie zniosła  jeszcze wiz dla Rosjan.
Protesty przeciwko wizycie Putina w Brukseli
Unia Europejska musi upomnieć się o prawa człowieka w Rosji. Domaga się tego organizacja Amnesty International, która zorganizowała demonstrację w Brukseli w przeddzień szczytu Unia Europejska-Rosja. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób.
Uczestnicy manifestacji krytykowali ustawy ograniczające podstawowe prawa obywateli, prześladowania opozycji, aresztowania uczestników pokojowych demonstracji, ograniczanie praw mniejszości. - Jesteśmy tu, by wyrazić solidarność z narodem rosyjskim - podkreślali. Apelowali też do unijnych liderów, by podczas rozmów z prezydentem Władimirem Putinem zażądali przestrzegania praw człowieka.
- Rosja jest uważana za strategicznego partnera Unii, więc naciskanie na kwestie praw człowieka nie jest łatwe, ale mamy nadzieję, że nasz apel zostanie wysłuchany - powiedział Polskiemu Radiu jeden z organizatorów manifestacji Simon Papuashvili.
Dyplomaci w Brukseli zapewniają, że szefowie Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej zwrócą uwagę rosyjskiemu prezydentowi na przypadki łamania praw człowieka, że Unia krytycznie ocenia sytuację w Rosji. Organizacje broniące praw człowieka zastanawiają się, jak mocno zabrzmi podczas szczytu głos unijnych liderów.
Ważne decyzje na Ukrainie
Na Ukrainie we wtorek odbędzie się specjalnie posiedzenie parlamentu, którego głównym celem jest poszukiwanie dróg wyjścia z kryzysu. Opozycja zwołuje swoich zwolenników na Majdan Niepodległości w Kijowie, który jest centrum protestów, władze zaś zwożą ludzi przed gmach Rady Najwyższej.
Do Kijowa  przybędzie wieczorem szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która o  dwa dni przyspieszyła swą wizytę. W poniedziałek Ashton ostrzegła  władze Ukrainy przed wprowadzeniem w kraju stanu wyjątkowego. Na Ukrainę  udaje się też delegacja 12 europosłów ze wszystkich grup politycznych  PE. W misji, która ma potrwać do czwartku, uczestniczyć będzie czterech Polaków: Jacek Saryusz-Wolski, Marek Siwiec, Paweł Kowal i  Jacek Kurski. W programie wizyty  m.in. spotkania z przywódcami  Euromajdanu, opozycją, obrońcami praw człowieka. Planowane są też  rozmowy z prezydentem Wiktorem Janukowyczem, premierem Mykołą Azarowem  oraz członkami rządu.
Ukraińska opozycja domaga się, by na  posiedzeniu parlamentu anulować tzw. dyktatorskie ustawy z 16 stycznia,  które ograniczają swobody obywatelskie, przyjąć ustawę o uwolnieniu  więźniów politycznych, czyli uczestników trwających masowych wystąpień  przeciw władzom, usunąć rząd Azarowa oraz przywrócić konstytucję z 2004  r. Protestujący obawiają się, że w związku z sytuacją w kraju prezydent  może ogłosić stan wyjątkowy, a parlament poprzeć tę decyzję w  głosowaniu.
W wyniku zamieszek, które trwają na Ukrainie od ponad  tygodnia, zginęło dotychczas sześć osób.
IAR, PAP, bk