Prezydent Francji u Obamy. "Relacje serdeczne i bliskie"
- Sojusz francusko-amerykański nigdy nie był tak silny. Uważam, że współpraca jaką mamy w wielu obszarach jest dziś głębsza niż 5, 10 czy 20 lat temu - powiedział amerykański prezydent na wspólnej konferencji prasowej z Francois Hollande'em, który przebywa z państwową wizytą w USA.
2014-02-12, 06:14
Posłuchaj
Czyniąc aluzję do dyplomatycznych tarć między Paryżem a Waszyngtonem wokół decyzji o wojnie w Iraku podjętej za prezydentury George'a W. Busha, Barack Obama wyraził zadowolenie, iż francusko-amerykańskie relacje znów stały się serdeczne i bliskie.
Podczas trwającej ponad godzinę konferencji prasowej obaj przywódcy zwracali się do siebie po imieniu. - Francois, pan nie tylko mówi o determinacji Francji jako kraju, który stoi w pierwszym rzędzie, by brać odpowiedzialność, ale też działa. Od Mali po Syrię i Iran dowiódł pan swej odwagi i determinacji i pragnę panu podziękować za takie przywództwo i za bliskie partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział amerykański prezydent do swego gościa. Podkreślił zwłaszcza kluczową rolę Francji w Afryce, której dała dowód przeprowadzając interwencję wojskową w Mali i ostatnio - ze wsparciem USA - w Republice Środkowoafrykańskiej.
Od kiedy Barack Obama objął w 2009 roku urząd prezydenta USA, tylko czterech zagranicznych przywódców dostąpiło zaszczytu złożenia w USA wizyty państwowej. Hollande jest piąty, po przywódcach Indii, Meksyku, Chin i Korei Południowej. Wyjątkowy charakter jego wizyty przejawia się m.in. w wydaniu na jego cześć kolacji w Białym Domu, na którą państwo Obamowie zaprosili 350 gości.
"Każdy kraj ma własne stanowisko, my mamy pewne obawy"
Amerykański prezydent dyplomatycznie uniknął odpowiedzi na postawione mu przez francuską dziennikarkę pytanie, czy teraz to Paryż, a nie Wielka Brytania są najlepszym europejskim przyjacielem USA. - Mam dwie córki. Obie są cudowne i nigdy nie wybieram między nimi. Tak też czuję w stosunku do moich nadzwyczajnych europejskich partnerów - powiedział.
REKLAMA
Także Hollande deklarował zgodność Francji z USA - nie tylko w kwestiach polityki zagranicznej ale i gospodarczych, jak negocjacje w sprawie nowej umowy handlowej między UE a USA (tzw. Transatlantyckie Partnerstwo Handlowo-Inwestycyjne - TTIP). - Każdy kraj ma własne stanowisko, my mamy pewne obawy, jeśli chodzi o rolnictwo i sektor kultury, ale naprawę chcemy osiągnąć to porozumienie - powiedział, wskazując na potencjale korzyści TTIP dla biznesu i pobudzania wzrostu gospodarczego.
Nawet niedawne dyplomatyczne zgrzyty między Paryżem a Waszyngtonem z powodu skandalu wokół amerykańskiej inwigilacji elektronicznej zostały zaliczone na wtorkowej konferencji do przeszłości. - Wyjaśniliśmy sobie rzeczy z przeszłości i chcemy współpracować w walce z terroryzmem. Wzajemne zaufanie zostało przywrócone, musi ono opierać się na wzajemnym szacunku oraz ochronie prywatności i prywatnych danych osobowych - powiedział francuski prezydent.
"Jestem prezydentem Francji, a nie pracodawców"
Przywódcy zapewnili, że podczas negocjacji z Teheranem w sprawie jego programu nuklearnego należy egzekwować obowiązujące sankcje gospodarcze nałożone na Iran. - Prezydent Hollande i ja zgadzamy się co do tego, że należy utrzymać w mocy istniejące sankcje mimo, iż uważamy, że nałożenie nowych zagroziłoby szansom na uzyskanie dyplomatycznego rozwiązania sporu z Iranem - powiedział prezydent USA.
W tym kontekście obaj krytycznie odnieśli się do zorganizowanej przez konfederację francuskich pracodawców MEDEF lutowej wizyty w Iranie 116 francuskich biznesmenów, którzy szukali w Iranie perspektyw na nowe kontrakty.
REKLAMA
- Jestem prezydentem Francji, a nie pracodawców. Ale dałem im (tym biznesmenom) jasno do zrozumienia, że te kontrakty nie mogą się rozpocząć w ramach obecnych umów handlowych. Sankcje zostaną zniesione tylko jeśli uzgodnimy ostateczne porozumienie (z Iranem ws. programu nuklearnego) - powiedział Hollande.
"Sytuacja w Syrii jest "ogromnie frustrująca"
Podczas konferencji prasowej Barack Obama zapewnił, że USA wraz z Francją dalej będą też wspierać "umiarkowaną opozycję" w Syrii, a także nieść pomoc humanitarną ofiarom wojny domowej. Zauważył jednak, że udzielanie tej pomocy jest trudne i dlatego ONZ pracuje obecnie nad rezolucją, która znacznie ułatwiłaby pracownikom organizacji humanitarnych dostęp do ofiar konfliktu w Syrii. Skrytykował Rosję za blokowanie tej rezolucji na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Prezydent USA przyznał, że sytuacja w Syrii jest "ogromnie frustrująca", a to, co dzieje się w tym kraju, "nie tylko łamie serce, ale jest też niebezpieczne dla całego regionu". Jak przy tym podkreślił, "obecnie nie uważamy jednak, by istniało militarne rozwiązanie "jako takie", które położyłoby kres temu konfliktowi. - Ale sytuacja jest zmienna i dalej będę analizować każdą możliwą metodę rozwiązania tego problemu - oświadczył.
Zapowiedział również, że uda się 6 czerwca do Normandii z okazji 70. rocznicy wylądowania tam wojsk alianckich podczas drugiej wojny światowej.
REKLAMA
Zarówno Hollande, jak i Obama podkreślili, że Francję i USA łączy szczególna więź. - Zawdzięczamy sobie nawzajem wolność - powiedział francuski prezydent. By podkreślić te historyczne związki, pierwszego dnia wizyty obaj prezydenci wspólnie zwiedzili Monticello - dom jednego z ojców założycieli USA, trzeciego prezydenta tego kraju i znanego frankofila Thomasa Jeffersona.
CNN Newsource/x-news
Podczas wtorkowej konferencji nie poruszono wątku życia prywatnego Hollande'a, który jak dotychczas dominował w relacjach medialnych z wizyty francuskiego prezydenta w Waszyngtonie. Państwo Obamowie planowali bowiem ugościć w Waszyngtonie prezydenta Hollande'a wraz z pierwszą damą Valerie Trierweiler. Jak ujawnił "New York Times", wydrukowano już nawet zaproszenia z jej nazwiskiem dla 300 gości na kolację w Białym Domu, gdy nagle okazało się, że prezydent Francji przyjedzie do USA sam.
<<<Prezydent Francji z wizytą w USA. "Więzi, które nas jednoczą przetrwały">>>
REKLAMA
IAR,PAP,kh
REKLAMA