Rosjanie znów są fatalistami. Narasta poczucie zagrożenia
Ostatnie dni przed nadejściem Nowego Roku mieszkańcy Rosji spędzają w złych nastrojach - w poczuciu nadchodzącej katastrofy.
2014-12-30, 00:20
Posłuchaj
Obywatele Rosji przed rozpoczęciem nowego roku znów stali się fatalistami – są przekonani, że nie uda się uniknąć kłopotów. Poczucie zbliżającego się zagrożenia to jeden z motywów przewodnich przedświątecznych dni (wyznawcy prawosławia posługujący się kalendarzem juliańskim witają Boże Narodzenie 7 stycznia, a Nowy Rok 14 stycznia - według kalendarza gregoriańskiego).
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
Będzie wzrost - cen
Skokowe zmiany kursów zagranicznych walut zaprzątają najbardziej przedstawicieli biznesu i intelektualistów. Większość mieszkańców Rosji nie ma bowiem kontaktu z zagranicznymi znakami pieniężnymi. Według danych rządowej „Rossijskoj gaziety”, paszporty zagraniczne posiada 15-20 proc. mieszkańców kraju. Przy czym bardzo niewielu z nich dokądkolwiek jeździ. Z zagranicznym biznesem powiązana jest również mniejszość.
Euro i dolar są jednak dla wielu Rosjan sposobem na lokatę kapitałów w przypadku niewielkich oszczędności. Właśnie zagrożenie utraty wartości wkładów jest jednym z poważniejszych problemów, które zajmują mieszkańców Rosji.
REKLAMA
Urzędnicy, przedsiębiorcy i ekonomiści uprzedzają, że wzrost cen w nowym roku jest nieunikniony. Osiągnie on co najmniej 10-15 proc.
- Putin nie ma problemów z dostępem do włoskich win czy aut Maserati - Christopher Hartwell, prezes Zarządu Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE), źródło: PAP/x-news
Gorączka wydawania
Lecz fatalizm skłania do myślenia, że będzie jeszcze gorzej. A to znaczy, że ruble należy natychmiast wydać. Elektronika i artykuły gospodarstwa domowego, meble, a nawet mieszkania – wszystko zaczęło cieszyć się dużym popytem. Falę aktywności konsumenckiej podnoszą również deklaracje niektórych sprzedawców, że nowe partie towarów będą sprzedawane z uwzględnieniem zmiany kursu walutowego.
Tym niemniej gorączka zakupów dotyczy przede wszystkim tych, którzy mają co wydawać. Według tej samej „Rossijskoj gaziety” około jedna trzecia obywateli ma długi w bankach. W pierwszej kolejności stracili ci, którzy brali walutowe kredyty hipoteczne. Ich zadłużenie podwoiło się dosłownie w ciągu miesiąca.
REKLAMA
Tysiące pójdą na bruk
W poczuciu beznadziejności ludzie zorganizowali protest przed Bankiem Centralnym. Władze w pośpiechu próbują znaleźć rozwiązanie, ale to tylko obietnice. Oszczędzający w rublach, a tych jest znacząco więcej, są przerażeni nie na żarty. W pewnych przypadkach instytucje finansowe mogą zwiększać stopy procentowe i z pewnością skorzystają z tego prawa.
Poza tym, już teraz pracodawcy otwarcie mówią o masowych zwolnieniach i obniżeniu płac. Przedsiębiorcy, z którymi rozmawiam, informują o zmniejszeniu zatrudnienia o 10-15 proc. W niektórych firmach konieczne będzie zwolnienie połowy pracowników. Innymi słowy, licznych kredytów nie będzie można oddać.
Tylko jeden krok
Rosjanie nie oczekują od nowego roku niczego dobrego. Idą do banków, wypłacają ruble, aby wydać je jak najszybciej. Przeklinają Amerykę, liberałów i powtarzają „oby tylko nie było wojny”.
Wciąż jednak fatalizm pomaga we wspieraniu wiary w słuszność polityki prezydenta Władimira Putina. Idea, że w kraju zawsze było ciężko wtedy, kiedy podnosił się z kolan działa - nie ma masowych nastrojów antyputinowskich. Jednak, jak to już bywało w rosyjskiej historii, wszystko może zmienić się bardzo szybko. Jak mówi się w Rosji: „od miłości do nienawiści jeden krok”.
REKLAMA
Jan Morawicki, rosyjski dziennikarz z Sankt Petersburga, specjalnie dla portalu PolskieRadio.pl /JU
REKLAMA