Jeszcze droższe mandaty
Proponowane zmiany w prawie drogowym doprowadzą do drastycznego wzrostu stawek mandatów za wykroczenia. Po przyjęciu nowelizacji stawka mandatu będzie uzależniona od wysokości średniego krajowego wynagrodzenia. – To kolejny plaster, który zaklei dziurę w niespójnym systemie i złym systemie karania kierowców – ocenił w Polskim Radiu 24 Marcin Płassowski.
2015-01-22, 18:58
Posłuchaj
Zgodnie z nowymi przepisami podstawą wyliczenia mandatu będzie wysokość średniej krajowej pensji podawana przez GUS. Przyjmując te założenia przykładowo przekroczenie prędkości o 50 km/h oznaczałoby mandat w wysokości 20 proc. średniej pensji, czyli 730 zł. Jednak w przypadku terenu zabudowanego byłoby to już 40 proc., a zatem 1460 zł.
Ekspert ze Stowarzyszenia Kierowca.PL, Marcin Płassowski ocenił w Polskim Radiu 24, że propozycja zmian w ustalaniu stawek mandatów stanowi doraźne naprawianie źle skonstruowanego systemu sankcji wobec kierowców.
– Nie mamy rozwiązania systemowego i cały czas próbujemy wprowadzać regulacje, które są uzależnione od bieżącej sytuacji. Jeżeli mamy głośno komentowane zdarzenie drogowe jak np. Kamień Pomorski, to od razu mówimy o jak najostrzejszych karach. Jednak za każdym razem jest to dowód na brak systemowego rozwiązania, które podniosłoby bezpieczeństwo na polskich drogach – wskazywał gość PR24.
Marcin Płassowski zwrócił uwagę, że uzależnienie stawki mandatu od średniej pensji to krok w dobrym kierunku, o ile prawo będzie skutecznie egzekwowane.
REKLAMA
– Możemy podnieść stawkę za mandat nawet do 10 tys. złotych za przekroczenie prędkości, ale pojawia się czy będzie to egzekwowane i zmieni mentalność kierowców łamiących przepisy drogowe. Podniesienie wysokości kary będzie dotkliwe, ale musza za tym pójść za tym działania edukacyjne – powiedział specjalista.
Polskie Radio 24/gm
REKLAMA