Małgorzata Szturmowicz: kim jest najmłodsza kobieta zasiadająca w zarządzie banku w Polsce?

Zawrotna kariera w świecie finansów, 34-letniej Małgorzaty Szturmowicz, to wyjątek i prawdziwy sukces, biorąc pod uwagę fakt, że kobiety w Polsce mają trudniejszą drogę do awansu, a kierownictwa spółek giełdowych cierpią na znikomy udział pań – tylko co dziewiąty członek zarządu to kobieta – podkreśla sama bohaterka audycji.

Ona jednak pokazała, że awans w krótkim czasie jest możliwy, a szklany sufit jest przeszkodą, którą można pokonać. Jak mówi, to model dość nietypowy i trudny, a satysfakcja tym większa, że pochodzi z Ząbkowic Śląskich, małej miejscowości, na Dolnym Śląsku. Tam się urodziła i rozpoczęła edukację.  

 

Świat finansów to był czysty przypadek.

W liceum trafiła do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, bo widziała siebie jako lekarza, ale potem plany zaczęły się powoli zmieniać. Małgorzata Szturmowicz,  zdała na germanistykę na Akademii Polonijnej w Częstochowie i miała być tłumaczem języka niemieckiego.

- Byłam dzieckiem, które przynosi cenzurkę z czerwonym paskiem i ma piątki i szóstki od góry do dołu. To dobrze i niedobrze, bo  jak przyszedł wybór studiów, to nie do końca wiedziałam co chciałabym robić. Ten niemiecki wyszedł przy okazji, bo mój tata mieszka w Niemczech i bardzo często jeździłam tam na wakacje i do szkół językowych, więc wydawał mi się taki naturalny i bardzo prosto mi przychodził.

Bankowość wyszła przez przypadek. Przyjaciółka namówiła mnie na studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie – wspomina Małgorzata Szturmowicz

 

- Skończyło się tak, że moja przyjaciółka po pierwszym semestrze poddała się, a ja poczułam bakcyla i całkowicie wchłonął mnie świat cyferek, matematyki i już dalsze kroki edukacyjne podejmowałam w kierunku ekonomii.

 

Jeszcze jako studentka SGH, „przyszła gwiazda polskiego biznesu” jak ją okrzyknięto, rozpoczęła pracę w firmie EY, dawnym Ernst&Young, w którym zajmowała się projektami świadczonymi na rzecz instytucji finansowych. Tam też poznała Jarosława Augustyniaka – prezesa Idea Banku, który zaproponował jej pracę w Tax Care, a potem Idea Banku, gdzie została już członkiem zarządu.

Choć dla studentki, tzw. wielka czwórka firm audytorskich była wymarzonym celem, to jak się później okazało, korporacja to nie był jej świat.

- Praca w dawnym Ernst&Young dała mi bardzo duże doświadczenie i bardzo szybką krzywą nauki, ale jest to praca bardzo obciążająca czasowo.

Dla młodego pokolenia Y, jakie reprezentuje Małgorzata Szturmowicz, zachowanie balansu między domem i pracą było bardzo ważne. Choć jak przyznaje zachowanie tej równowagi jest bardzo trudne. Zawsze jednak chciała mieć dużą rodzinę.

- Ja zawsze chciałam mieć dużą rodzinę i uważałam, że fajnie mieć dzieci na wczesnym etapie, żeby z tymi dziećmi dużo rzeczy aktywnie jeszcze zrobić w życiu.

Z drugiej strony bardzo szybko poczuła potrzebę samorealizacji zawodowej, by brać udział w czymś, co jest żywe i ma odzwierciedlenie w rynku.

Obecnie w Grupie Idea Banku Małgorzata Szturmowicz odpowiada przede wszystkim za opracowanie i realizację polityki finansowej. W pięcioosobowym zarządzie jest osobą o najszerszym zakresie kompetencji – podlega jej aż osiem departamentów, a zakres sprawowanego nadzoru obejmuje finanse, controling i rachunkowość, ale też zasoby ludzkie, administracja oraz relacje inwestorskie. Z ramienia zarządu prowadzi też projekty o charakterze strategicznym, dotyczące rozwoju i rozbudowy całej Grupy.

 

Praca w świecie finansów, który jest zdominowany przez mężczyzn jest bardzo ciekawa – twierdzi bohaterka audycji. Jej zdaniem, trzeba mieć trochę cech męskich, żeby odnaleźć się w takim środowisku. Kobiety potrafią wejść w ten świat bardzo delikatnie i sprawdzić się w nim, ale w przeciwieństwie do mężczyzn, brakuje im wiary w siebie i własne umiejętności. Chciałyby umieć już na wstępie 90 proc. tego, co będą robiły na tym wyższym stanowisku, a tego się nie da – podkreśla Małgorzata Szturmowicz - bo człowiek powinien się rozwijać wraz ze stanowiskiem.

 

Polskiej bankowości potrzebny jest powiew świeżości.

Średnia wieku kadry zarządzającej w bankach komercyjnych w Polsce wynosi ponad 47 lat, dlatego potrzebna jest zmiana pokoleniowa –mówi przedstawicielka pokolenia Y.

- Takie osoby, które ja również reprezentuję, to są osoby, które bardzo wiele chciałyby zdziałać i są bardzo aktywne w prowadzeniu różnych kluczowych projektów. Mają multum idei, pomysłów. A jednak patrząc po zarządach w polskiej bankowości, to są te same nazwiska, które przechodzą z instytucji do instytucji bardzo często.