Eksperci: sprzedaż polskich obligacji niezagrożona
Z powodu obaw o gospodarkę Chin i rosnące napięcia między Arabią Saudyjską i Iranem na wartości traci nie tylko złoty, ale również polskie obligacje skarbowe. Rentowności papierów 10-letnich wzrosły w okolice 3 procent.
2016-01-07, 14:40
Posłuchaj
Dzisiaj Ministerstwo Finansów chce sprzedać na aukcji papiery o maksymalnej wartości 4 i pół miliarda złotych. Na razie kłopotów ze sprzedażą raczej nie powinno być - mówił w Pulsie Gospodarki Mariusz Adamiak dyrektor Biura Strategii Rynkowych w PKO Banku Polskim.
Polska gospodarka jest w dobrym stanie
- Polska gospodarka jest w na tyle dobrym stanie, że nie powinno być problemów ze sprzedażą tych obligacji. Natomiast, coraz trudniej będzie relokować na rynku obligacje o dłuższych terminach wykupu. Dlatego, że inwestorzy którzy będą kupować obligacje 10-letnie lub 5-letnie, będą mieli w głowie to, że zmienia nam się polityka budżetowa – mówi.
- Staramy się cały czas utrzymywać budżet w ryzach, ale będzie o to coraz trudniej. Może się okazać, że ten budżet przestanie się spinać, i to będzie miało w przyszłości wpływ na inflację, na emisję kolejnych papierów dłużnych, żeby ten deficyt finansować. Może się okazać, że te obligacje o dłuższych terminach wykupu będą miały coraz wyższe rentowności – tłumaczy.
Posłuchaj
Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan zgadza się z opinią, że mogą rosnąć koszty obsługi zadłużenia. Przypomina jednocześnie, że w tym roku minister finansów musi pożyczyć około 180 miliardów złotych.
REKLAMA
- Jeżeli trzeba będzie opłacić odsetki, nie dwa procent, a cztery procent, to oznacza dodatkowy wydatek rzędu 3,5 mld złotych. Wizerunek państwa za granicą ma ogromne znaczenie. Jeżeli ktoś uważa, że my tu w naszym zaścianku możemy robić co chcemy i nikt nam nie będzie mówił co mamy robić to popełnia kardynalny błąd - mówi.
- Oczywiście nie chodzi mi o informacje sensacyjne, tylko te dotyczące gospodarki, podejścia do inwestorów. Na przykład, moim zdaniem rząd popełnia błąd piętnując inwestorów zagranicznych. To tak ładnie brzmi: "Będziemy wspierać polski kapitał", ale należało by to zdanie dokończyć: "będziemy ograniczać możliwości ekspansji kapitału zagranicznego" – mówi gość.
- Nie zastanawiamy się nad tym, że w polskim bilansie ten kapitał ma ogromne znaczenie, bo to nie jest tylko kapitał, to są technologie, rynki zbytu, dostęp do sieci handlowych. A biorąc pod uwagę bardzo niski poziom inwestycji w Polsce, jak na potrzeby i zasoby pracy, którymi dysponujemy, to taki negatywny sygnał wysyłany do zagranicznych inwestorów jest bardzo niekorzystny – uważa.
Posłuchaj
Z kolei Maciej Reluga główny ekonomista Banku Zachodniego WBK przypomina, że potrzeby pożyczkowe Ministerstwa Finansów na ten rok są już w dużej części zaspokojone.
REKLAMA
- Nawet jeśli na skutek zawirowań na rynkach globalnych, inwestorzy przyjdą na aukcję i powiedzą: kupimy, ale nie po takiej cenie, i zażądają znacznie innej ceny, to ministerstwo finansów nie musi sprzedawać obligacji, może poczekać na lepszy moment – wyjaśnia.
- Wzrost rentowności obligacji o długich terminach zapadalności, który jest obecnie w okolicach 3 procent. Częściowo można to wiązać z większą premią za ryzyko, w związku z tym co się dzieje po stronie polityki fiskalnej i zmiany rządu. Natomiast, trzeba na to patrzeć w kontekście globalnym. Amerykańskie rentowności obligacji były gdzie indziej, niż pół roku temu. Więc wzrost rentowności polskich obligacji, nie wynika tylko z tego, że jest dużo większa premia za ryzyko inwestowania w Polsce, tylko jeżeli rentowności obligacji na świecie będą rosły, to w Polsce też będą rosły. Czymś co odzwierciedla premie za to ryzyko, to jest różnica między rentownością, na przykład, 10-letniej obligacji polskiej, i 10-letniej obligacji niemieckiej. Ta różnica wzrosła, ale o kilkanaście, kilkadziesiąt punktów, nie za dużo – tłumaczy.
Posłuchaj
Eksperci zwracali też uwagę na różnice między obligacjami polskimi i czeskimi
- Czesi, w czeskiej koronie, za swoje 10-letnie obligacje, płacą mniej więcej pół procenta. Polacy płacą prawie 3, czyli 2,5 procenta różnicy, co jest gigantyczną różnicą. Jakie są tego przyczyny? Polska w porównaniu z Czechami ma bez porównania większe zaangażowanie inwestorów zagranicznych w finansowanie polskiego zadłużenia, zarówno w walutach obcych jak i w złotówkach. Dlaczego tak jest, to jest dłuższa historia. Czesi byli dużo bogatszym krajem przed transformacją, mieli dużo większe oszczędności, w Polsce były one bardzo niskie, więc żeby się rozwijać musieliśmy sięgać do kapitału zagranicznego – mówi Mariusz Adamiak.
- Jednak pomijając przyczyny, które są skomplikowane i złożone, faktem jest, że zobowiązania Polski w stosunku do zagranicy, są dwukrotnie większe niż czeskie. Więc wrażliwość Polskiej gospodarki na zawirowania na rynkach międzynarodowych jest znacznie większa. W związku z tym, inwestorzy będąc tego świadomymi widzą, że ryzyko związane z polskimi papierami jest wyższe niż te, związane z czeskimi. Dlatego Czesi płacą tak mało za swoje obligacje. Oczywiście przyczyny są też inne, ale na tą warto zwrócić uwagę – podkreśla.
REKLAMA
Posłuchaj
Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki wielokrotnie już podkreślał, że opowiada się za tym, aby udział inwestorów zagranicznych w długu publicznym Polski się zmniejszał.
Sylwia Zadrożna, fko
REKLAMA