Podatek bankowy może zmienić dostępność kredytów i zredukować liczbę banków

Podatek bankowy może przynieść przetasowania w branży, bo banki zaczną stawiać na bardziej dochodowe produkty niż kredyty hipoteczne.

2016-02-01, 22:08

Podatek bankowy może zmienić dostępność kredytów i zredukować liczbę banków
Banki mając taką kumulację różnych opłat, będą się starały w jakiś sposób własną zyskowność zachować. Foto: adam_plpixabayCC0.

Posłuchaj

Nastąpiła obecnie niekorzystna kumulacja wydarzeń z punktu widzenia sektora bankowego. A podatek bankowy jest tylko jednym z elementów – wyjaśnia gość Jedynki dr Marcin Gospodarowicz z Instytutu Bankowości i Ubezpieczeń Gospodarczych SGH. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Od 1 lutego banki, ale także SKOK-i, firmy pożyczkowe i ubezpieczeniowe płacą dodatkową daninę. Jej roczna stawka wynosi 0,44 proc. sumy aktywów. Szacowane wpływy do budżetu z tego tytułu to 6,5 – 7 mld złotych w tym roku.

– Stąd można oczekiwać, że przynajmniej część tego podatku, który został nałożony na instytucje finansowe, będą one próbowały przenieść na ceny swoich produktów – wyjaśnia gość Jedynki dr Marcin Gospodarowicz z Instytutu Bankowości i Ubezpieczeń Gospodarczych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. I dodaje, że w tym przypadku mamy też do czynienia ze splotem wielu innych, dodatkowych kosztów.

„Wielka kumulacja” dla sektora bankowego

Podatek bankowy jest jedną z nowych danin, która będzie uiszczana, ale jest jeszcze Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny. I dlatego banki uważają, że muszą podnosić koszty dla klientów.

– Oczywiście banki są wysoko dochodowymi instytucjami w Polsce, z zyskami idącymi w miliardy złotych, czyli „na biednego nie trafiło”. Ale w sytuacji, gdy nakłada się wiele zobowiązań, to tym samym zmusza się banki do poszukiwania sposobu, jak zmniejszać te zobowiązania, ich koszty. Część z tych zobowiązań jest oczywista. Na Fundusz Gwarancyjny banki mają obowiązek się składać. Także wiele krajów w Europie ma podatek bankowy, to też nie jest niczym nadzwyczajnym. Niejasna jest sytuacja, gdy kredytobiorcy we frankach prą do tego, by banki umorzyły im kredyty, czy wymieniły po innym kursie. I to mogą być nawet przekraczające 10 mld zł koszty dla banków, ale też zależy, jak to będzie zrobione. Bo nie musi od razu prowadzić do kłopotów – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24: prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.

REKLAMA

Banki mając taką kumulację różnych opłat, będą się starały w jakiś sposób własną zyskowność zachować. Tak jak każda firma starałaby się w takiej sytuacji. A jak to się robi? Albo obniżając koszty, albo podwyższając ceny, czyli tak naprawdę przerzucając część kosztów na klientów.

Tabele wyższych opłat i prowizji

Kilkanaście banków ostatnio ogłosiło, że podnosi ceny. Może to efekt wyłącznie nałożenia podatku bankowego, ale może był on jedynie katalizatorem, czy też pretekstem. Ponieważ sektor finansowy od dawna podkreślał, że usługi bankowe w Polsce, na tle innych państw europejskich, są jednymi z najtańszych. A może jest tak, jak zauważa Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, że to operacja rutynowa, niemająca nic wspólnego z wprowadzeniem podatku.

– To są naturalne ruchy cenowe, które są najczęściej przeprowadzane na początku roku. Wówczas są dokonywane pewne korekty w tabelach prowizji i opłat, które wynikają z sytuacji rynkowej, czy też z rentowności określonych produktów, a także ze względu na zmianę zachowań klientów – wylicza przedstawiciel ZBP.

Działanie rutynowe czy celowe?

Również zdaniem dr. Marcina Gospodarowicza nastąpiła obecnie kumulacja wydarzeń niekorzystnych z punktu widzenia sektora bankowego. A podatek bankowy jest tylko jednym z elementów.

REKLAMA

– Oprócz tego podatku są jeszcze dodatkowe obciążenia, które banki ponoszą, a związane choćby z koniecznością wpłacania dodatkowych sum na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, dodatkowych kosztów związanych z regulacjami, np. z tym, że już nie ma bankowego tytułu egzekucyjnego, że weszła w życie ustawa o upadłości konsumenckiej. Więc są obciążenia, które się kumulują. A czas tych podwyżek sugeruje, że ma to związek z nowym podatkiem – zwraca uwagę gość Jedynki.

I dodaje, że z punktu widzenia teoretycznego, w każdym banku tych czynników, które decydują o cenach produktów, jest wiele. Wymienia się około 200 takich czynników, które działają na ceny produktów w dużym banku.

– Dlatego ciężko jest wypreparować z tego jeden element. A ten podatek jest pewnym kosztem, który banki muszą ponosić, więc na pewno wpływa on także na podniesienie cen, natomiast w jakim zakresie to następuje, to jest już indywidualne z punktu widzenia każdego banku. Bo jednak nie wpływa on w jednakowym stopniu na wszystkie instytucje finansowe w Polsce – ocenia dr Gospodarowicz z SGH.

Wyższe opłaty i mniej kredytów hipotecznych

Podwyżki opłat pewnie nas zabolą, ale podatek bankowy może przynieść jeszcze inne, znacznie bardzie poważne konsekwencje. Chodzi tu o spadku akcji kredytowej, co może odbić się na polskich przedsiębiorcach i gospodarce w ogóle.

REKLAMA

– Jeżeli byśmy spojrzeli na poszczególne segmenty kredytów, to najbardziej zagrożone są kredyty hipoteczne, ponieważ przynoszą one małe przychody dla banku, są mało rentowne, czyli nisko marżowe. I dlatego – być może – banki będą próbowały ograniczyć akcję kredytową w tym zakresie i przenosić się do tych segmentów, które będą im przynosić zdecydowanie większy zysk. Przede wszystkim do segmentów kredytów konsumenckich, samochodowych, ratalnych, kart kredytowych. To są wszystko produkty, na których banki bardzo mocno zarabiają – uważa gość Jedynki.

Dodatkowo są to instrumenty finansowe, które są obłożone niskim wymogiem kapitałowym, a to też jest dodatkowy element kosztów, ale którego banki nie muszą ponosić. Być może więc nastąpi przesunięcie w tym kierunku.

Kredyty dla przedsiębiorstw bez zmian

Natomiast jeśli chodzi o kredyty dla przedsiębiorstw, to tutaj można podzielić je na dwie grupy. Wielkie przedsiębiorstwa generalnie nie mają problemów z kredytami, to są raczej firmy, które dyktują warunki dla banków.

– Te wielkie firmy, nawet jeśli nastąpi ograniczenie finansowania ze względu na podatek bankowy, zawsze mogą otrzymać finansowanie w sposób okrężny. Choćby przez tzw. spółki matki – wyjaśnia dr Gospodarowicz.

REKLAMA

Natomiast małe i średnie przedsiębiorstwa nie finansują się przy pomocy banków, w związku z tym ten problem dotyka ich w mniejszym stopniu. Poza tym są obecnie różnego rodzaju programy i one finansują się częściowo ze środków unijnych.

– Dodatkowo są one wspierane przy pomocy instrumentów oferowanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Jest to jednak specyficzna kategoria klientów i wydaje się, że najwięcej obaw jest związanych jednak z sektorem kredytów hipotecznych – ocenia gość Jedynki.

Kryzys wywołał podatek bankowy

Podatek bankowy obowiązuje w różnych wariantach m.in. w Niemczech, we Francji, w Wielkiej Brytanii i w Szwecji. Tam ma on jednak inną funkcję niż finansowanie bieżących potrzeb budżetowych.

– Dokładnie 13 państw Unii Europejskiej wprowadziło w roku 2009 jakąś formę obciążenia instytucji finansowych. Z punktu widzenia technicznego to tylko dwa kraje: Finlandia i Węgry wprowadziły podatek w zbliżonej postaci jak Polska. Czyli taki, który dotyka aktywów instytucji finansowych, banków. Przy czym w Finlandii ta stawka jest bardzo niska, a na Węgrzech była bardzo wysoka, ale ostatnio została obniżona – przypomina dr Marcin Gospodarowicz.

REKLAMA

Na Węgrzech zresztą, o 30 proc. spadła akcja kredytowa po opodatkowaniu banków.

Natomiast w większości państw, gdzie podatek został wprowadzony, obciążone są pasywa banków. Szczególnie te krótkoterminowe źródła finansowania. Czyli ten podatek miał dwie funkcje.

– Po części była to funkcja stabilnościowa, żeby zmusić banki do zmiany źródeł finansowania na bardziej stabilne, żeby finansowały się nie tym tzw. gorącym kapitałem, szczególnie spekulacyjnym. Drugim celem była potrzeba ratowania tych banków w związku z kryzysem. Państwa wydały olbrzymie sumy, aby uratować ten sektor, i chodziło o to, aby część tych kwot odzyskać. Także na Węgrzech podatek bankowy był częścią pakietu kryzysowego. To nie był podatek wprowadzany punktowo, tylko był jednym z elementów szerszego rozwiązania – przypomina dr Gospodarowicz.

Ale po części też był to cel fiskalny, aby zebrać większe daniny do budżetu.

REKLAMA

Dochody z podatku zależą od kondycji banków

W roku 2015 banki osiągnęły zysk ponad 16 mld zł, ale zapłaciły od tego podatek. Co może się zdarzyć, jeśli kondycja sektora bankowego będzie słabsza?

– Jeśliby spadła zyskowność sektora, np. z powodu planowanej ustawy frankowej, to wtedy rząd dostanie znacznie mniej podatku. Także wtedy, jeśli banki będą mniej zainteresowane udzielaniem kredytów, a tak może być. Im więcej kredytów udzielą, to tym więcej będą płaciły podatku. Banki zagraniczne nie muszą tego robić, dlatego kondycja naszych banków może się względem nich pogorszyć. I to znowu uderzy w dochody – komentuje prof. Orłowski.

Zyski banków gwarantują ich bezpieczeństwo

Natomiast drugi problem polega na czymś innym. Mówimy generalnie: banki mają zyski. Ale przecież różnie to jest. Część ma duże zyski, ale część dużo mniejsze.

– Dopóki jest to proporcjonalne obciążenie podatkiem, to wszystkie banki stracą na tym. Ale jeśliby doszły jakieś specjalne rozwiązania, typu straty związane z przewalutowaniem kredytów we frankach, to wtedy nie rozłoży się to równo między banki. Cześć może być cały czas bardzo wysoko dochodowa, ale część banków może wpaść w straty. Jeśli bank jest w tzw. stratach, to po to jest Komisja Nadzoru Finansowego, żeby taką sytuację uznać za wykluczoną, ponieważ straty banku to ryzyko dla tych, którzy posiadają depozyty. A banki posiadają depozyty milionów Polaków. Bo banki nie obracają swoimi pieniędzmi – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

REKLAMA

I po to, aby nie było ryzyka straty depozytów, banki muszą spełniać tzw. wymogi kapitałowe, czyli mieć dostatecznie dużo kapitału. Zyski po części służą zwiększaniu kapitału banku po to, by był on bezpieczny. Jeśli zysków nie będzie, to wtedy pojawia się pilna potrzeba tzw. dokapitalizowania banku, czyli zdobycia dodatkowego kapitału.

– Jeśli tego kapitału nie można znaleźć, bo nikt nie zechce kupować polskich banków w sytuacji, gdy są one obciążone dodatkowymi opłatami, to może się to tym skończyć, że wszyscy będziemy musieli dofinansowywać te banki, które się znalazły w kłopotach, z publicznych pieniędzy – ocenia prof. Witold Orłowski.

Dlatego wszystko zależy od przyjętych rozwiązań. Największą niewiadomą jest problem kredytów we frankach.

Optymalizacja podatku bankowego

Podatek bankowy ma sfinansować potrzeby budżetowe, m.in. program „Rodzina 500 plus”, co ma z kolei też rozruszać gospodarkę.

REKLAMA

– Program 500 zł na dziecko to koszty ok. 20 mld zł w skali roku. Natomiast podatek ma przynieść kilka miliardów złotych, chyba że banki nauczą się go omijać. Mogą też spaść ich zyski i wtedy podatek też będzie mniejszy. A doświadczenie uczy, że prywatne firmy zawsze potrafią znaleźć sposoby zgodnego z prawem ograniczenia swoich zobowiązań podatkowych. Tak jak to było z tzw. podatkiem Belki, kiedy natychmiast po jego wprowadzeniu pojawiły się specjalne produkty bankowe – zwraca uwagę prof. Orłowski.

I dodaje, że ryzykiem jest też to, że mniej kredytów oznacza mniej inwestycji. Ponadto banki zagraniczne, które nie są zobowiązane do płacenia tego podatku, mogą udzielać kredytów polskim obywatelom, firmom i część aktywności bankowej przeniesie się za granicę.

Struktura sektora bankowego też może się zmienić

Natomiast gdybyśmy spojrzeli na system bankowy jako całość, to w Polsce wygląda to w ten sposób, że są pewne miary konkurencyjności. Stosowana jest tutaj tzw. miara koncentracji, np. jaki jest udział pięciu największych podmiotów w jakimś segmencie.

– I jeśli ocenimy aktywa, to koncentracja jest na poziomie 49 proc., tyle mają największe banki. Czyli aktywa są mało skoncentrowane. Co oznacza dużą konkurencję. Natomiast jeśli spojrzymy na wyniki, na zysk netto banku, to tutaj jest wysoki poziom koncentracji. Co z kolei oznacza, że jest część banków, te pięć największych, które zgarniają gros tego zysku, i to one też poniosą nowe obciążenie – tłumaczy dr Gospodarowicz.

REKLAMA

Ale ponieważ każdy płaci tyle samo, stawka podatku jest jednolita dla wszystkich, to dlatego niebezpieczeństwo pojawia się, jeśli chodzi o średnie instytucje. Nie będzie tu raczej upadłości, ale może nastąpić zmiana struktury własnościowej, będą one po prostu przejmowane.

Czy będzie to korzystne? Według opinii Komisji Nadzoru Finansowego obecna struktura koncentracji rynku jest optymalna. Ale ostatecznie na rynku może zostać tylko kilka instytucji.

Błażej Prośniewski, Grażyna Raszkowska, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej