Płace w Polsce rosną, ale do czołówki unijnej dalej sporo nam brakuje. Kiedy będziemy zarabiać tyle co Niemcy?
Na koniec tego roku średnia płaca w przedsiębiorstwach w Polsce może zbliżyć się do 5 tysięcy złotych brutto. Stanie się tak, jeżeli utrzyma się dotychczasowe 5-proc. tempo wzrostu wynagrodzeń. Nawet jednak ta kwota przeciętnej płacy będzie nas plasować daleko w rankingach wynagrodzeń największych krajów europejskich. Kiedy zatem pod względem wysokości płac dorównamy Niemcom czy Francuzom?
2017-04-25, 19:26
Posłuchaj
Przykładowo w Wielkiej Brytanii więcej dostaje się po przepracowaniu zaledwie dwóch tygodni. Sporo ponad dwa razy więcej zarabia się też w Niemczech.
Dogonienie Niemców zajmie nam co najmniej 30 lat?
Co prawda ostatnie dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują na ponad 5-proc. podwyżki płac w Polsce w skali roku, a to z kolei jest blisko 4-krotnie szybsze tempo wzrostu płac niż chociażby w Niemczech. Jednak mimo to zrównanie poziomu wynagrodzeń w obu krajach możliwe będzie, zgodnie z przewidywaniami ekspertów, za co najmniej 30 lat.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z organizacji Pracodawcy RP, jest to proces rozpisany na długie lata.
Łukasz Kozłowski Dogonienie takich krajów jak Niemcy i Francja to zadanie na długie dziesięciolecia i wymaga dobrze ukierunkowanych działań i pewnego sprzyjania rozwojowi gospodarczemu.
- Kraje południowej Europy znajdują się w okresie poważnej stagnacji gospodarczej i trochę zaniżają średnią unijną, która wydaje się być w zasięgu naszych możliwości w perspektywie kilkunastu lat. Natomiast jeśli chodzi o dogonienie takich krajów jak Niemcy i Francja, to znacznie poważniejsze wyzwanie. To zadanie na długie dziesięciolecia i wymaga to dobrze ukierunkowanych działań i pewnego sprzyjania rozwojowi gospodarczemu – mówi ekspert.
REKLAMA
Mniejsza różnica siły nabywczej płac
Andrzej Halesiak, dyrektor w Biurze Analiz Makroekonomicznych w Banku Pekao SA, w radiowej Jedynce zwraca uwagę jeszcze na inne ważne porównania.
- Jeżeli weźmiemy dane za 2015 rok, to przeciętne wynagrodzenie brutto wynosiło według danych Eurostatu ok. 980 euro miesięcznie. Równocześnie, w tym samym roku, w Niemczech było to 3920 euro, czyli polskie wynagrodzenie brutto stanowiło ¼ tego, co w Niemczech. Natomiast jeżeli weźmiemy już wynagrodzenia netto, czyli to, co dostaje się do ręki, to tutaj sytuacja jest trochę lepsza, bo nasze wynagrodzenie stanowiło 30 proc. tego w Niemczech. Oznacza to, że poziom fiskalizmu, zachłanności państwa jest w Niemczech większy. Tam aż 34 proc. wynagrodzenia brutto jest zabierane, a w Polsce przeciętnie – 22 proc. Jest jeszcze trzeci aspekt, czyli kwestia poziomu cen. U nas ceny większości towarów, dóbr, szczególnie usług są ciągle niższe niż w Niemczech. W związku z tym paradoksalnie różnica siły nabywczej płac nie jest aż tak duża. Jeżeli w tym porównaniu uwzględnimy różnicę cen, to okazuje się, że wynagrodzenie w Polsce to już tak naprawdę 50 proc. wynagrodzenia w Niemczech – podkreśla gość radiowej Jedynki. – Po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej jesteśmy 18. krajem w Unii Europejskiej. Jesteśmy już bardzo blisko Portugalii i Słowenii, więc jest szansa, że za rok – dwa lata będziemy już w połowie unijnej stawki – dodaje.
Andrzej Halesiak Po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej jesteśmy 18. krajem w Unii Europejskiej.
Niższe ceny niż na Zachodzie
Zatem niższe ceny niezbędnych środków do życia w naszym kraju w jakimś stopniu zmniejszają te dysproporcje w wynagrodzeniach pomiędzy Polską a krajami tzw. starej UE, zgadza się Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP.
REKLAMA
- Te zarobki w wartościach nominalnych są dużo niższe, mniej więcej czterokrotnie niż na Zachodzie. Natomiast to nie oznacza, że poziom dobrobytu jest też o tyle niższy w Polsce niż w innych krajach UE. Najbardziej miarodajnym wskaźnikiem, jakim posługuje się Eurostat, jest wskaźnik rzeczywistej, indywidualnej konsumpcji gospodarstw domowych. On kształtuje się w Polsce mniej więcej na poziomie 75 proc. średniej unijnej. Uwzględniając różnicę w kosztach pewnych usług, z których korzystamy, kosztach podstawowych dóbr, jak żywność, te dysproporcje nie są aż tak duże – podkreśla ekspert.
Płace systematycznie pną się w górę…
Piotr Łysoń Dochody rosną zarówno w ujęciu nominalnym, jak i realnym.
Główny Urząd Statystyczny opublikował we wtorek, 25 kwietnia, opracowanie "Sytuacja społeczno-ekonomiczna gospodarstw domowych w latach 2000-2015. Zróżnicowanie miasto-wieś". W świetle tych danych kondycja polskich gospodarstw domowych, mierzona uzyskiwanymi dochodami, systematycznie się poprawia, zwraca uwagę Piotr Łysoń, dyrektor Departamentu Badań Społecznych i Warunków Życia w GUS.
- Dochody rosną zarówno w ujęciu nominalnym, jak i realnym. Pozwoliliśmy sobie przeliczyć ten okres 15-letni i okazało się, że dochody w ujęciu realnym są o ok. 60 proc. wyższe niż to było w roku 2000 – mówi ekspert z GUS.
Płace w Polsce rosną od wielu miesięcy, ale w ostatnich dwóch miesiącach te podwyżki wynagrodzeń wyraźnie przyspieszyły, zwraca z kolei uwagę Piotr Arak, główny badacz Polityka Insight.
REKLAMA
Piotr Arak W ostatnich latach jesteśmy obok Bułgarii i Rumunii krajem, w którym płace rosną najszybciej.
- W ostatnich latach jesteśmy obok Bułgarii i Rumunii krajem, w którym płace rosną najszybciej – podkreśla gość Polskiego Radia 24. – Trzeba się cieszyć tym, że dzisiaj PKB per capita, czyli nasz Produkt Krajowy Brutto podzielony na każdego mieszkańca, wynosi 55 proc. tego co w Niemczech, a w 2050 roku to już będzie 77 proc. Nasza gospodarka przyspieszy i nasze płace w kolejnych latach też będą rosły, przynajmniej 5 proc. rocznie – przewiduje.
… i będzie jeszcze lepiej?
W minionym kwartale 29 proc. pracodawców planowało podwyżki. W tym roku może być podobnie, bo presja płacowa rośnie, zauważa Piotr Arak. Stąd, jak przewiduje, pracownicy w Polsce w tym roku mogą liczyć na podwyżki.
- O pracownika jest coraz trudniej. Pracodawcy będą w tym roku walczyli o to, żeby zachować swoich pracowników na tych samych stanowiskach, na tych samych miejscach pracy, bo inne firmy będą ich chciały podkupić – przewiduje gość Polskiego Radia 24.
Podwyżki płac nie mogą hamować rozwoju firm
Poziom zarobków zależy przede wszystkim od wydajności pracy, a ta rośnie, gdy przedsiębiorstwa prowadzą politykę innowacyjną, dodaje z kolei Krzysztof Marczewski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur.
REKLAMA
Krzysztof Marczewski Pojawia się stały problem: jak chcesz mieć więcej na inwestycje, to nie możesz tyle przeznaczać na wynagrodzenia. Tempo wzrostu wynagrodzeń nie może hamować perspektyw rozwojowych firm.
- Innowacje kosztują. Nakłady inwestycyjne trzeba z czegoś finansować. Przedsiębiorstwa finansują tego typu działania z zysku, bądź z kredytu, lub ewentualnie ze wsparcia funduszy zewnętrznych. Pojawia się stały problem: jak chcesz mieć więcej na inwestycje, to nie możesz tyle przeznaczać na wynagrodzenia. Tempo wzrostu wynagrodzeń nie może hamować perspektyw rozwojowych. Z drugiej strony, gdy jest za niskie, to także hamuje te perspektywy rozwojowe, bo bardzo często prowadzi np. do odpływu siły roboczej, pogłębiania się rozwarstwienia dochodowego itd. To jest bardzo subtelna i wrażliwa społecznie gra podziału tej nadwyżki pomiędzy wynagrodzenia a zyski, które byłyby przeznaczane na inwestycje i innowacje – tłumaczy ekspert.
Jak utrzymać tempo wzrostu gospodarczego?
Wzrost płac i zmniejszanie dysproporcji w wynagrodzeniach pomiędzy Polską a krajami starej Unii Europejskiej w dużej mierze zależeć będzie od tego, czy uda nam się utrzymać tempo wzrostu gospodarczego, dodaje Andrzej Halesiak.
- Przede wszystkim musimy się szybko rozwijać. To, że przez ostatnie 10 lat bardzo zmniejszyliśmy tę lukę pomiędzy nami a Niemcami – bo jeszcze 10 lat temu nasze wynagrodzenie, z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej, to było tylko 34 proc. niemieckiego – wynikało z tego, że polska gospodarka rozwijała się przeciętnie 2,5 raza szybciej niż gospodarka Niemiec, więc podstawowym warunkiem, żebyśmy dalej je doganiali, jest to, żeby przewyższenie tempa wzrostu utrzymać – podkreśla gość radiowej Jedynki. – Tutaj jest jednak bardzo dużo znaków zapytania. Gdyby jednak udało się utrzymać te proporcje, które były w ostatnich 10 latach, to dokładnie za 30 lat osiągnęlibyśmy poziom niemiecki – powtarza.
Czy dogonienie Niemiec jest w ogóle realne?
To jest optymistyczny scenariusz. Pesymistyczny zaś jest taki, że Niemiec nie uda nam się dogonić nigdy, mówi gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
- W większości krajów to tempo nadganiania z czasem spowalnia, więc jest jednak duże ryzyko, że my w pewnym momencie przestaniemy konwergować do poziomu niemieckiego i może skończyć się to tak, jak w przypadku krajów południowej Europy, gdzie na poziomie 75 – 80 proc. poziomu niemieckiego oni się zatrzymali – zwraca uwagę Andrzej Halesiak.
Który scenariusz się ziści, czas pokaże. Póki co, jak wynika z danych Eurostatu, przeciętne miesięczne wynagrodzenia w Polsce wynoszą niecałe 40 proc. średniej unijnej.
Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Dariusz Kwiatkowski, Anna Wiśniewska
REKLAMA