Sieć szpitali: pacjent zyska, czy straci?
Ustawa o sieci szpitali wprowadza ogromną niepewność - mówi dr Dobrawa Biadun z Konfederacji Lewiatan.
2017-05-05, 17:55
Posłuchaj
Przepisy weszły w życie wczoraj. Lista placówek, które znajdą się w sieci, ma być opublikowana do 27 czerwca, a pod koniec września uzupełniona. To oznacza, że do tego czasu nie będzie wiadomo, które szpitale będą miały zagwarantowane finansowanie.
- Nie wiemy, które placówki znajda się w sieci. Lista zostanie opublikowana do 27 czerwca. Wtedy dopiero pacjenci będą wiedzieć, czy placówka, w której stoją w kolejce mieści się w sieci, czy nie. I co maja robić dalej? - mówi ekspertka.
Nowe zasady finansowania
Od 1 października finansowanie ma być już według nowego systemu, czyli w formie ryczałtu dla tych placówek, które znajdą się w sieci. Pozostałe szpitale będą musiały się starać o umowy z NFZ na dotychczasowych zasadach, z tymże do podziału będzie tylko 9 proc. kwoty przeznaczonej na leczenie szpitalne.
Placówki znajdujące się w sieci będą podzielone na kilka różnych poziomów systemu zabezpieczenia.
- Ministerstwo Zdrowia przyjęło podział, że konkretne zakresy wykonywanych świadczeń są zawarte w poziomach. Nie rozumiemy celu tego podziału. Z jednej strony jest on zakresowy, to oznacza, że jest zakres intensywnej terapii, internistyczny, a z drugiej strony są szpitale onkologiczne, czy dziecińce oddziały, to jest wyłączenie całego zakresu. Wracaliśmy uwagę, że podział powinien być bardziej elastyczny, chodzi o kreowanie usługi służby zdrowia pod potrzeby pacjentów w danym regionie. Minister natomiast wyszedł z założenia, że poszczególny powiat musi wykonywać konkretne, maksymalnie sześć rodzajów świadczeń. Innych nie może. Szpital wojewódzki może inne i może więcej – wyjaśnia.
Kolejki będą krótsze?
Ministerstwo zdrowia przekonuje, że wprowadzenie sieci szpitali zapewni pacjentom lepszy dostęp do poradni przyszpitalnych oraz skróci kolejki w szpitalnych oddziałach ratunkowych i w izbach przyjęć. Wątpi w to Dobrawa Biadun.
- Czy jeśli będziemy mieli mniej placówek, to na pewno uda nam się zmniejszyć kolejki? Tego się nie da zrobić. Szansą jest zachowanie obecnej liczby szpitali i zwiększenie finansowania. Kolejki nie wynikają z liczby placówek, które mamy, a z liczby usług, które są finansowane z NFZ-u. Ryczałtowe finansowanie nie zmieni tego faktu, jeśli nie zwiększymy radykalnie finansowania – podkreśla.
REKLAMA
Część pieniędzy nie trafi do pacjenta
Są też obawy, że szpitale będą przeznaczać część pieniędzy, które otrzymają, na spłatę swojego zadłużenia.
- Nie zdziwiłabym się, że tak się będzie działo, bo szpital musi funkcjonować. Zatem musi płacić nie tylko swoim pracownikom, ale również swoim podwykonawcom i dostawcom. Jeśli nie ma innych źródeł finansowania, a w Polsce mamy system, że jeśli jest umowa z NFZ, to nie można w tym zakresie wykonywać świadczeń prywatnie, to nie ma innej możliwości i z pieniędzy z NFZ-u finansuje swoją obsługę. Zatem jest możliwe, że część pieniędzy przeznaczona na usługi dla pacjentów będzie kierowana na spłatę zadłużenia – dodaje.
Obecnie szpitale publiczne są zadłużone na ponad 11 mld zł.
Karolina Mózgowiec, abo
REKLAMA