„Żywność dwóch prędkości”: nie ma problemu z polską żywnością, gorzej z importowaną

W Polsce nie ma problemu z podwójną jakością żywności? Jak poinformował w Sejmie wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki, w Polsce nie ma z nią problemu gdyż zdecydowana większość podstawowych produktów rolno-spożywczych pochodzi od polskich firm, a ponadto nie było też zgłoszeń konsumentów w tej sprawie.

2017-10-26, 15:22

„Żywność dwóch prędkości”: nie ma problemu z polską żywnością, gorzej z importowaną
Produkty "podwójnej jakości" możemy się natknąć w przypadku słodyczy i napojów, co można rozpoznać czytając etykietę.Foto: Pixabay

Posłuchaj

Wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki poinformował, że w Polsce nie ma problemu z polską żywnością "podwójnej jakości", ponieważ zdecydowana większość podstawowych produktów pochodzi od polskich firm.Gorzej jest natomiast z żywnością importowaną./IAR/
+
Dodaj do playlisty

Jednocześnie przyznał, że w Polsce do tej pory nie było prowadzonych na ten temat żadnych badań.

Jacek Bogucki odpowiadał na pytanie bieżące dotyczące sprzedaży w Europie Środkowo-Wschodniej gorszej jakości produktów żywnościowych pod markami znanych firm międzynarodowych.

Wszystkie produkty spożywcze w Polsce muszą spełniać polskie i unijne normy

Przypomniał, że każdy produkt obecny na naszym rynku musi spełniać wymagania jakościowe wynikające z przepisów unijnych a więc nie ma takiej sytuacji, że do Polski trafiają produkty, które nie spełniają wymogów prawa europejskiego i prawa polskiego.

Słowacja wstrzymała import „zamienników”, Polska nie ma takich możliwości

Jacek Bogucki poinformował, że Polska nie rozważała dotąd tego by podobnie jak Słowacja zagrozić wstrzymaniem importu produktów spożywczych o jakości gorszej niż ich odpowiedniki w takim samym opakowaniu, sprzedawane w innych państwach.

Wiceminister rolnictwa zauważył, że obecnie nie ma możliwości prawnych zastosowania takich sankcji. Dodał, że produkty rolno-spożywcze pochodzące od polskich producentów są często wyższej jakości niż oferowane na innych rynkach europejskich ponieważ zwierają mniej szkodliwych dodatków i często bardziej naturalne surowce.

W Polsce „zamienniki” mogą dotyczyć tylko słodyczy lub napojów?

Jacek Bogucki przyznał, że na produkty "podwójnej jakości" możemy się natknąć w przypadku słodyczy i napojów, co można rozpoznać czytając etykietę.

Jako przykład podał zastosowanie do słodzenia napoju sprzedawanego w Polsce izoglukozy zamiast zastosowanego w tym samym napoju, pod tą samą marką w innym kraju cukru z buraków, czyli sacharozy. Jacek Bogucki powiedział, że wiele badań wskazuje, że syrop glukozowy jest bardziej szkodliwy od cukru z buraków ale obniża koszt produkcji napoju.

Unia już zajęła się problemem

Wiceminister Bogucki przypomniał, że po interwencji państw Grupy Wyszehradzkiej Komisja Europejska zajęła się problemem sprzedaży żywności "podwójnej jakości" i przeznaczyła milion euro na opracowanie systemu badań.

Bogucki przypomniał, że problem podwójnej jakości żywności został podniesiony przez członków Grupy Wyszehradzkiej, przedstawicieli państw sąsiadujących z Polską. "W tych działaniach od początku uczestniczy także polski resort rolnictwa. Kilkukrotnie odbywały się już spotkania Grupy Wyszehradzkiej na poziomie ministrów rolnictwa" - powiedział. Dodał, że premier Beata Szydło w październiku uczestniczyła na Słowacji wraz z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej (V4) w Szczycie Konsumenckim, na którym był poruszony problem podwójnej jakości żywności.

Polska przeciwna sprzedaży produktów "podwójnej prędkości"

"Podczas tego spotkania pani premier w imieniu całego rządu zdecydowanie potępiła oferowanie produktów na wspólnym rynku o zróżnicowanych cechach jakościowych w zależności od tego, w jakim kraju te produkty są oferowane. Problem jest dosyć skomplikowany, ponieważ producenci - szczególnie mamy tu do czynienia z producentami oferującymi (towary - PAP) na wielu rynkach europejskich i światowych, a więc chodzi o korporacje, duże firmy międzynarodowe - próbują tłumaczyć to zróżnicowanie różnymi gustami konsumentów, licznymi oczekiwaniami konsumentów.

Ale badania, które do tej pory były prowadzone w krajach naszych sąsiadów (...), pokazują, że część przynajmniej z tych różnic nie wynika z przyzwyczajeń, oczekiwań konsumentów, ale z próby zaproponowania pod marką rozpoznawalną, funkcjonującą na wspólnym rynku, konsumentom z Europy Wschodniej gorszej jakości produktów. Nie zawsze w niższej cenie" - powiedział.

Sprawę żywności podwójnych standardach rozpoczęli Węgrzy i Czesi

Sprawa stała się głośna, kiedy oficjalne skargi złożyły Węgry, Czechy.  Komisja Europejska obiecała, że zajmie się sprawą. Koncerny zachodnie broniły się przed zarzutami przyzwyczajeniami konsumentów.

Koncerny tłumaczyły: przystosujemy się do lokalnych uwarunkowań

Reakcją międzynarodowych koncernów była odpowiedź, że dostosowują się do lokalnych upodobań i uwarunkowań.

Uwarunkowania dotyczą na ogół siły nabywczej konsumenta, czyli, ile kto ma pieniędzy w kieszeni

Tymczasem analitycy tłumaczyli, że mniejsząrolę grają przyzwyczajenie konsumenckie, większą - dochody mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, czyli o siłę nabywczą obywateli nowoprzyjętych krajów Unii.

Niemiec, Austriak, czy Francuz z zarobkami kilkakrotnie przekraczającymi zarobki w nowoprzyjętych krajach, mógł otrzymać produkt droższy, niż Słowak, Węgier czy Polak. Stąd opakowanie herbaty, czekolady czy proszku było jak na zachodzie takie samo, ale środek już różnił się zawartością.

Potwierdza to w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczej Polskiego Radia prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa.

− Do dzisiaj kieszenie konsumentów w krajach starej i nowej Unii różnią się zawartością, stąd producenci muszą brać pod uwagę i ten aspekt, mówi profesor.

Przypomina, że i w Polsce często jemy np. kiełbasę krakowską od różnych producentów, różniącą się nie tylko smakiem, ale i ceną.

− Oczywiście można się domyśleć, że i w środku są w obu różne składniki, mówi profesor Kowalski.

Jest warunek – tańszy nie może oznaczać mniej zdrowy, czy niebezpieczny

−Tyle, że nie może to oznaczać, że „biedniejszy” klient dostanie produkt nie spełniający norm jakościowych czy zdrowotnych, mówi prof. Kowalski.

Stąd, jak dodaje, ważne są normy dotyczące bezpieczeństwa żywności i zachowywania standardów przy jej produkcji.

Polscy eksporterzy żywności spotykają się też z zarzutami podwójnej jakości sprzedawanej do Czech żywności

Inaczej jednak patrzy na kwestię zarzutów o podwoją jakość żywności Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. W rozmowie z naszą redakcją podkreśla, że podobne zarzuty, dotyczące różnej jakości eksportowanej żywności z Polski do Czech, mają tamtejsze władze. Często zarzucają nam, różną jakość produktów.

−Tak się składa, że na ogół protestują kraje, które przegrywają walkę o rynek żywności i starają się znaleźć argumenty na ograniczenie konkurencji. Czesi dokładnie tak samo i bardzo często zarzucają polskim eksporterom różna jakość, stąd należy do tej sprawie podchodzić spokojnie. Tak jak polski rząd, który patrzy na ten problem z uwagą, ale rozumie cały aspekt sprawy, mówi Gantner.

Dlatego, jak dodaje dyrektor, dobrze, że Komisja wydała wytyczne, które zapewniają przecież pełną informacje o produkcie.

NRG, IAR, PAP, jk

Polecane

Wróć do strony głównej