"Gazeta Polska": fotografie z oględzin czarnych skrzynek Tu-154M nie są wiarygodne

"Ujawnione przez "GP" informacje nt. prawdopodobnej zamiany rejestratorów lotu Tu-154 przez Rosjan wywołały prawdziwą burzę. Ale na tym fałszerstwie skandal związany z rosyjskimi protokołami odnalezienia czarnych skrzynek się nie kończy. Okazuje się, że dołączona do nich dokumentacja fotograficzna jest całkowicie niewiarygodna" - czytamy we środę w "Gazecie Polskiej".

2018-09-12, 11:03

"Gazeta Polska": fotografie z oględzin czarnych skrzynek Tu-154M nie są wiarygodne

Jak dowiedziała się "GP", oba opisujące znalezienie czarnych skrzynek rosyjskie protokoły - zarówno popołudniowy, jak i wieczorny - "kryją jeszcze jedną tajemnicę".

Gazeta podaje, że chodzi o dołączoną do nich dokumentację fotograficzną, "którą eksperci podkomisji poddali gruntownej analizie (dziwne, że nie zrobiła tego prokuratura, od lat dysponująca owym materiałem)". "Płynące z niej wnioski zdumiewają. Przypomnijmy: chodzi o materiał zdjęciowy dotyczący odnalezienia najważniejszego materiału dowodowego w śledztwie" - czytamy w tygodniku.

"I tak: fotografie dołączone do protokołu popołudniowego, czyli opisującego oględziny czarnych skrzynek rozpoczęte po godzinie 14.30, to kopie dwudziestu zdjęć wklejonych w edytor tekstu i wydrukowanych. Jaką można mieć pewność, że przedstawiają one czynności z tego okresu? Niestety, nie możemy mieć żadnej. Gdy bowiem sprawdzi się dokumentację źródłową towarzyszącą tym kopiom fotografii, czyli pliki jpg - a dokładniej ich tzw. metadane (informacje o danym zdjęciu zapisane w pliku) - okazuje się, że daty wykonania tychże zdjęć... nie pokrywają się z datą oględzin. Same karty z kopiami fotografii także pozostawiają wiele do życzenia. W jednym miejscu brakuje bowiem trzech zdjęć, które Rosjanie po prostu z jakichś sobie tylko znanych względów usunęli, gdyż w kartach pozostały wyłącznie opisy obrazów" - informuje "GP".

"Jednym słowem: protokołom opisującym dokonane po godzinie 14.30 oględziny czarnych skrzynek nie towarzyszy żadna wiarygodna dokumentacja fotograficzna. Co więcej - ta, która jest, sprawia wrażenie wybrakowanej, wprowadzającej w błąd, a wręcz fałszywej" - podsumowuje gazeta.

"A co ze zdjęciami dołączonymi do protokołów oględzin, które przeprowadzono 10 kwietnia 2010 r. między godzinami 20.30 a 22.40? Tu wiadomo jeszcze mniej, ponieważ w aktach są tylko kopie zdjęć wklejonych w edytor tekstu. Nie ma ani dokumentacji źródłowej - a więc plików w formacie jpg, dzięki którym można by określić czas wykonania fotografii, markę aparatu itd. - ani nawet opisu zdjęć pozwalającego przypisać je do konkretnych obiektów i czynności. Nie pomaga przy tym jakość samych fotografii, które wykonane zostały w takim powiększeniu, iż nie da się powiedzieć, w jakim miejscu i w otoczeniu jakich elementów znaleziono poszczególne elementy tupolewa, w tym rejestratory lotu. Mówiąc wprost: twierdzenia, że te zdjęcia zostały zrobione 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, można przyjąć tylko na wiarę" - czytamy w artykule.

Więcej - w "Gazecie Polskiej".

msze

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej