List Borisa Johnsona. Nowa oferta Londynu ws. umowy brexitowej
Londyn proponuje Unii Europejskiej nowe warunki umowy brexitowej. To między innymi likwidacja tak zwanego irlandzkiego bezpiecznika, ale też koordynacja polityki gospodarczej pomiędzy Irlandią Północną a Republiką Irlandii.
2019-10-03, 07:40
Posłuchaj
Premier Boris Johnson przedstawił propozycje w liście do szefa Komisji Jean-Claude'a Junckera. Zamiast obiecywanego kiedyś przez większość zwolenników brexitu braku granic, teraz tak naprawdę pojawiłyby się dwie nowe.
Powiązany Artykuł
UE o propozycji Wlk Brytanii ws. brexitu: jest postęp, ale jeszcze wiele do zrobienia
Pierwsza granica powstałaby między Irlandią Północną a Republiką, bo po obu stronach obowiązywałaby różne cła. Rząd zastrzega jednak, że granica byłaby niemal niewidoczna. Wiązałaby się z minimum infrastruktury, a kontrole miałyby się odbywać w magazynach lub w portach. Śledzeniu przepływu towarów służyć miałaby nowoczesna technologia. W liście do szefa Komisji i w towarzyszącym mu technicznym wyjaśnieniach rząd nie ukrywa, że dodatkowe, fizyczne kontrole byłby potrzebne, choć niekoniecznie na samej granicy.
Protest UE
Tymczasem przeciwko takim zmianom i naruszeniu delikatnej równowagi na Szmaragdowej Wyspie protestowała Unia, a szczególnie Dublin, ale też przedsiębiorcy z Irlandii Północnej. Chodzi o względy gospodarcze oraz polityczne: ewentualne punkty celne to namacalny symbol podziału wyspy, kwestionowanego przez zwolenników jedności Irlandii jako republiki.
Druga granica powstałaby w środku Zjednoczonego Królestwa, bo Irlandia Północna pozostałaby w dużej mierze częścią Wspólnego Rynku, w przeciwieństwie do Anglii, Walii i Szkocji. Boris Johnson poszedł jednak na kompromis. Ścisła koordynacja Irlandii Północnej ze Wspólnym Rynkiem zależałaby od lokalnych władz w Belfaście. Co cztery lata mogłyby one zdecydować o zakończeniu mechanizmu.
REKLAMA
Granica celna
Jak dotąd Unia domagała się układu trwałego. Co więcej, Londyn sugeruje, że by granica celna pomiędzy Irlandią Północną a Republiką rzeczywiście była niemal nieodczuwalna - Unia musiałaby zmodyfikować swoje przepisy.
A wszystko to przy podstawowym założeniu: że obu stronom uda się wynegocjować kompleksową umowę handlową do końca ewentualnego okresu przejściowego, w 2021 roku. Zgodę na umowę wyrazić musi też parlament. Jak na razie opozycja wyraża sceptycyzm, choć słowa poparcia usłyszeć można było od nieformalnego koalicjanta Konserwatystów, północnoirlandzkiego DUP. Wcześniej DUP trzykrotnie sprzeciwiła się brexitowemu porozumieniu wynegocjowanemu przez Theresę May.
dn
REKLAMA