Amerykański badacz: rozwój religii w Chinach zależy od uznania przez nie autorytetu partii
Jak podaje powołujący się na badania prof. Mario Poceskiego portal misyjnie.pl - obecne chińskie władze tolerują istnienie religii. Powodem tej akceptacji jest możliwość "wypełnienia pustki moralnej", która miałaby powstać na skutek szybkiego rozwoju gospodarczego kraju. Warunkiem obecności religii w życiu społecznym jest jednak wspieranie i wykonywanie zarządzeń komunistycznej partii przez duchownych.
2021-08-21, 10:44
Portal misyjnie.pl wskazał, że w przeciwieństwie do poprzedniej wizji społeczeństwa, aktualne władze akceptują istnienie instytucji religijnych w kraju. Jest to spowodowane chęcią "wypełnienia pustki moralnej", która miałaby powstać z powodu szybkiego rozwoju gospodarczego państwa. Warunkiem obecności religii jest jednak okazywanie wsparcia oraz wykonywanie zarządzeń partii przez duchowych przywódców.
Powiązany Artykuł

Marzenie o Tybecie. Historia Tomasza Sajewicza, korespondenta Polskiego Radia w Azji
Odwołując się do pracy prof. Mario Poceskiego opublikowanego na łamach "The Conversation" z 6 sierpnia portal przypomniał, że w okresie tzw. rewolucji kulturalnej (1966-1976) w Chinach zostały zakazane wszelkie formy działalności religijnej. Zamknięte zostały również kościoły i świątynie. W tamtym czasie "jedyną uznawaną przez państwo religią" został kult Mao Zedonga.
Dopuszczenie religii
Skrajna postać kontroli obywateli przez państwo zaczęła powoli się osłabiać pod koniec lat 70. XX wieku. W kraju przeprowadzano reformy gospodarcze i społeczne, w wyniku czego doszło m.in. do oficjalnego uznania pięciu religii: buddyzmu, taoizmu, islamu, katolicyzmu i protestantyzmu. Władze nie tylko pozwoliły na ponowne otwarcie świątyń, ale również same zaczęły wspierać różnego rodzaju wydarzenia religijne. Celem tych działań było ożywienie turystyki i gospodarki.
Choć jak przyznał autor artykułu - trudno jest przeprowadzić tego typu sondaże w Chinach - amerykańskie badania przeprowadzone przez ośrodek Pew Resarch Center pokazywały, że w 2020 roku niemal połowa obywateli przyznała, że "ma jakiś związek z religią".
REKLAMA
Jak przypomniał portal - tradycyjnie, jeszcze od czasów starożytnych, "większość Chińczyków nie wiąże się z jedną religią, ale nieraz odwiedza różne świątynie czy przestrzega jednocześnie świąt bądź obyczajów, związanych z buddyzmem, taoizmem i konfucjanizmem".
Powiązany Artykuł

Ujgurzy jak niewolnicy. Są najmowani do pracy w fabrykach w całych Chinach
Nauka uległości
Największym poparciem KPCh cieszy się przede wszystkim konfucjanizm. Powodem zainteresowania władz tą religią jest charakterystyczna dla niej zasada "uległości w stosunku autorytetu i przywódców".
"Sięgając do wzorców z czasów Chin imperialnych, a później komunistycznych, KPCh uważa się za »ostatecznego arbitra w spawach prawowierności i innowierczości oraz w ocenie tego, co właściwe, a co nie, w praktykach religijnych«. Ta nadmierna kontrola administracyjna nad formami wyznawania religii wyraża się, zdaniem profesora Poceskiego i kilku innych naukowców, w »subtelnej formie panowania” albo – przeciwnie – w „bezpośredniej represji«" - tłumaczył portal.
- Gwałty, molestowanie seksualne, tortury. Wstrząsająca relacja BBC o obozach reedukacji w Chinach
- Chiny: państwowa telewizja oskarżona o rasizm. Oburzenie wywołał noworoczny występ
- Fakty i mity o współczesnych Chinach
Represje
Dziennikarze misynie.pl zwrócili uwagę na to, że pomimo oficjalnego zaakceptowania katolicyzmu, w Chinach dochodzi do pewnego rodzaju represji na jego wyznawcach. Za przykład posłużył incydent z 2015 roku, kiedy to doszło do usunięcia 1200 krzyży z kościołów w prowincji Zhejiang. Innym przejawem niechęci władz do tej religii było skazanie na 14 lat więzienia, pastora, który odmówił zdjęcia krzyża z kościelnej wieży.
"Po tych represjach chrześcijańskie związki religijne działają znacznie ostrożniej i same nakładają na siebie swego rodzaju autocenzurę" - wyjaśniał prof. Poceski.
Powiązany Artykuł

Parlament Kanady: działania Chin wobec Ujgurów noszą znamiona ludobójstwa
Władza Chin od zawsze inaczej traktowała buddyzm tybetański od tego, który jest praktykowany przez Chińczyków narodowości Han. Powodem są przejawiane przez Tybetańczyków "tendencje secesjonistyczne". Z tego względu KPCh prowadzi tam "politykę dławienia tożsamości narodowej i narzucania odmiennej kultury".
REKLAMA
Najbardziej represjonowana jest jednak przede wszystkim muzułmańska mniejszość Ujgurów. Doniesienia medialne wskazują, że już w 2014 do obozów reedukacji trafiło ok. miliona osób. Celem takich placówek jest sekularyzacja i sinizacja. Sytuację tej społeczności nazywa się obecnie "ludobójstwem demograficznym".
misyjnie.pl
jbt
REKLAMA