"Podwójna gra" Niemiec. Prof. Baluk: nadszarpnięto wizerunek jednolitości Zachodu

2022-02-18, 08:22

"Podwójna gra" Niemiec. Prof. Baluk: nadszarpnięto wizerunek jednolitości Zachodu
Niemcy nadszarpnęli wizerunek jednolitości i solidarności Zachodu - uważa prof. Walenty Baluk. Foto: PAP/EPA/SERGEY GUNEEV/KREMLIN POOL/SPUTNIK / POOL

- Niemcy są zainteresowani utrzymaniem jedności i solidarności Zachodu, ale na warunkach dla nich korzystnych. Chcą dominować w Unii Europejskiej prowadząc zarazem niebezpieczne interesy z Kremlem, uzależniając energetycznie Europę i pośrednio dozbrajając Rosję - powiedział dyrektor Centrum Europy Wschodniej UMCS prof. Walenty Baluk.

Prof. Walenty Baluk przypomniał, że do eskalacji napięcia między Rosją a Ukrainą dochodzi od 2014 r., kiedy Rosja dokonała agresji na wschodzie Ukrainy.

- De iure okupując i anektując Krym i de facto okupując część obwodu donieckiego oraz ługańskiego Rosja oficjalnie utrzymuje, że nie jest stroną konfliktu z Ukrainą - stwierdził prof. Baluk.

Koncert mocarstw

Zapytany o ocenę rozmów między kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i prezydentem Rosji Władimirem Putinem zwrócił uwagę, że negocjując o sprawach Ukrainy z Niemcami Rosjanie celowo obniżyli pozycję międzynarodową Ukrainy, a traktując Kijów przedmiotowo i stosując doktrynę ograniczonej suwerenności z czasów zimnej wojny Moskwa dąży do koncertu mocarstw. 

- Podczas spotkania z kanclerzem Scholzem prezydent Putin chciał się pokazać jako przywódca wspaniałomyślny, który dąży do deeskalacji. Klasyczna metoda odwracania kota ogonem. Należy to uznać za element rosyjskiej gry, która próbuje w ten sposób ukryć, że jest głównym sprawcą agresji wobec Ukrainy i tej eskalacji - podkreślił politolog.

Podczas konferencji prasowej z kanclerzem Scholzem prezydent Putin zapewnił, że jego kraj nie chce wojny w Europie. Z drugiej strony, jak zauważył prof. Baluk, kanclerz Niemiec "nie powiedział otwarcie, że między Rosją a Ukrainą istnieje konflikt i że to Rosja, jako strona konfliktu prowadzi do jego eskalacji".

Postawa Niemiec wobec kryzysów na Wschodzie

Zdaniem politologa, okupując część Ukrainy Rosja "łamie prawo międzynarodowe". Natomiast Niemcy i Francja, jako mediatorzy w formacie normandzkim powinny otwarcie o tym mówić, a nie stosować podejścia "pozwólmy Rosji wyjść z twarzą i nie nazywajmy agresora po imieniu".

Według prof. Baluka, do podobnej próby ograniczania suwerenności państw regionu doszło podczas polsko-białoruskiego kryzysu na granicy (tzw. kryzysu migracyjnego). - W rzeczywistości był to hybrydowy atak Białorusi (w domyśle: Rosji) na państwo NATO i UE. Wówczas Putin również rozmawiał na ten temat nie z premierem Morawieckim czy prezydentem Dudą, ale z kanclerz Niemiec - powiedział politolog.

- Niemcy nadszarpnęli wizerunek jednolitości i solidarności Zachodu w wymiarze bezpieczeństwa energetycznego i podczas kryzysu ukraińskiego. Popierali sankcje, ale bez najostrzejszych ich narzędzi: odcięcia Rosji od globalnego systemu elektronicznego przesyłania informacji o płatności SWIFT i gazociągu Nord Stream 2 - stwierdził prof. Baluk.

REKLAMA

Podział Europy na strefy wpływów

Jego zdaniem, Niemcy prowadzą podwójną grę. - Niemcy są zainteresowani utrzymaniem jedności i solidarności Zachodu, ale na warunkach korzystnych dla Niemiec. Chcą dominować w Unii Europejskiej prowadząc zarazem niebezpieczne interesy z Kremlem, uzależniając energetycznie Europę i pośrednio dozbrajając Rosję. W takim układzie interesy mniejszych państw, takich jak Polska, są odstawione na boczny tor - ocenił politolog.

- Postawa Niemiec i Francji wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, w dużym stopniu, sprzyja Rosji w osiąganiu jej celów na Ukrainie, a przez to także jej celów w Europie Środkowo-Wschodniej - powiedział prof. Baluk.

Stwierdził, że ogłoszony przez stronę niemiecką sukces po spotkaniu kanclerza Scholza z prezydentem Putinem może zapewnić pokój tylko na krótką metę. - Przyjęcie rosyjskich warunków i udzielenie przez Zachód, czytaj Niemcy i Francję, gwarancji, że Ukraina nie wstąpi do NATO oznacza ograniczenie suwerenności tego państwa. Jeżeli Niemcy z Rosją "dogadują się" w kwestii ograniczenia suwerenności Ukrainy, to będzie to oznaczało podział Europy na strefy wpływów. I to też nie oznacza długotrwałego pokoju, ponieważ po uruchomieniu Nord Stream 2 można się spodziewać, że Rosja powróci do eskalacji konfliktów - stwierdził politolog.

- Obawiam się, że Scholz podzieli rolę Chamberlaina, który po zawarciu z Hitlerem układu monachijskiego oznajmił: "Przywożę wam pokój". Rok później wybuchła II wojna światowa - przypomniał prof. Baluk.

Państwo bandyckie

Według politologa, szantaż jest stałą metodą postępowania Rosji i prezydenta Putina. - To co prezentuje obecnie Rosja mieści się w klasyfikacji państwa bandyckiego. Rosja anektowała Krym, pogwałciła standardy OBWE, nie dotrzymuje swoich zobowiązań i mówi, że Zachód narusza zasady bezpieczeństwa w regionie. To jak złodziej, który przyłapany na kradzieży krzyczy "łapać złodzieja" - wyjaśnił prof. Baluk.

Politolog zwrócił też uwagę na postawę części zachodnioeuropejskich elit, które "współpracują z Rosją i lobbują za rosyjską polityką w Europie". Przypomniał, że były premier Francji Francois Fillon dołączył do zarządu rosyjskiego koncernu petrochemicznego Sibur, były kanclerzem Austrii Wolfgang Schüssel wszedł do rady dyrektorów rosyjskiego koncernu Lukoil, a była minister spraw zagranicznych Austrii Karin Kneissl została nominowana do rady dyrektorów koncernu Rosnieft, podobnie jak były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder.

- Grono byłych czołowych polityków europejskich pracuje u Putina. To ewidentna korupcja polityczna - podkreślił prof. Baluk. Dodał, że kolejnym przykładem korupcji jest wizja niskich cen gazu z Rosji.

Czytaj także: 

"Trzeba nazwać rzeczy po imieniu"

Zdaniem prof. Baluka, powstrzymywanie Rosji wymaga od Zachodu zdecydowanej postawy i "nazywania rzeczy po imieniu". - Zachód powinien wymagać od Rosji nie tylko wycofania się z Krymu i Donbasu, ale także z Abchazji, Osetii Południowej i Naddniestrza. Powinien przypominać Rosji o zasadach, które zobowiązała się przestrzegać i pamiętać, że Rosja jest mocarstwem agresywnym, które destabilizuje sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej - powiedział politolog.

- Jeśli na tym etapie nie będzie eskalowania konfliktu do wymiaru militarnego to Rosja i tak będzie dążyła do destabilizacji Ukrainy. Także przy użyciu innych środków, w tym działań hybrydowych - stwierdził prof. Baluk.

Zwrócił uwagę na rosyjską blokadę ukraińskich portów na Morzu Azowskim i Czarnym, która uderzyła w gospodarkę tego kraju. Ostatecznie Ukraińcom udało się znaleźć nowe ścieżki podejścia do swoich portów i blokada została przełamana.

- Nawet jeżeli nie doszło do uderzenia militarnego, to gospodarka Ukrainy i tak na tym cierpi - stwierdził prof. Baluk.

Konsolidacja i mobilizacja

Zdaniem politologia z UMCS, Zachód powinien się zastanowić nad pomocą gospodarczą dla Ukrainy i na zapewnieniu swobody żeglugi po Morzu Czarnym i Azowskim, żeby "poskromić agresywne zapędy Rosji".

Ostatnie badania opinii publicznej na Ukrainie przeprowadzone przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii wykazały, że 57,5 proc. badanych jest gotowych do obrony kraju, w tym ponad 37 proc. z bronią w rękach, ponad 12 proc. rozważa wyjazd do innego region kraju w przypadku inwazji, a 7,5 proc. zapowiada emigrację.

- Agresywna polityka Putina wobec Ukrainy konsoliduje państwo ukraińskie i sprzyja kształtowaniu narodu ukraińskiego - podsumował wyniki badań prof. Baluk.

Przypomniał, że w środę na Ukrainie obchodzono po raz pierwszy Dzień Jedności wprowadzony rozporządzeniem prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego. - Społeczeństwo się mobilizuje, konsoliduje, manifestuje jedność i gotowość do odparcia rosyjskiej agresji na większą skalę - wyjaśnił.

Zobacz również: Paweł Soloch w "Sygnałach dnia"

kp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej