Macron schował ręce pod stołem i zdjął luksusowy zegarek. Mówił wtedy o podwyższeniu wieku emerytalnego. Fala oburzenia
Uwagę francuskiej opinii publicznej zwrócił incydent, do którego doszło podczas środowego wywiadu telewizyjnego z udziałem Emmanuela Macrona. Prezydent, mówiąc o podwyższeniu wieku emerytalnego oraz wywołanych reformą ogromnych protestach, nagle schował ręce pod stołem i zdjął swój luksusowy zegarek. Przez tamtejsze media przetoczyła się po tym fala krytyki.
2023-03-25, 20:10
- Nie cieszę się z wprowadzenia tej reformy, ale była ona konieczna - powiedział na antenie stacji TF 1 i France 2 prezydent Francji. Zgodnie z nowym prawem od 1 września Francuzi będą odchodzili na emeryturę dwa lata później niż obecnie - w wieku 64 lat. Reforma likwiduje też przywileje emerytalne w wielu gałęziach zawodów.
Jednakże widzów - według szacunków rozmowę obejrzało 10 mln ludzi - oburzyła nie tylko retoryka prezydenta, ale również wykonany przez niego gest. Macron, przekonując do słuszności wprowadzanych zmian, ukrył dłonie pod stołem i zdjął zegarek. Nie umknęło to uwadze obserwatorów.
Prezydent bogatych Francuzów?
BBC, opisując zdarzenie, powołuje się na osoby z otoczenia Emmanuela Macrona, które tłumaczyły, że powodem zdjęcia zegarka był po prostu hałas, który wzbudzał - rzeczywiście tuż przed incydentem prezydent, gestykulując, uderzył zegarkiem o stół, co było wyraźnie słychać - ale w ocenie krytyków Macrona ta sytuacja jest kolejnym dowodem, że stracił on kontakt z publiką.
Zwracają uwagę na wartość zegarka, która ma - ich zdaniem - świadczyć o tym, że Marcon nie jest prezydentem zwykłych Francuzów, tylko ludzi zamożnych.
REKLAMA
Niektórzy szacowali, że przedmiot jest warty nawet 80 tys. euro (co zdementowała administracja prezydenta). Inni z kolei podawali, iż jego wartość nie przekracza 2,4 tys. euro, co też jest niebagatelną sumą.
Wyraz arogancji?
Przez Francję w ostatnich dniach przetoczyła się fala demonstracji przeciwko reformie emerytalnej. Emmanuel Macron w środowym wywiadzie podkreślił, że ludzie mają prawo do demonstracji przeciwko reformie, z którą się nie zgadzają, ale zdecydowanie skrytykował agresywne zachowania protestujących. Przypomniał też, że każdej reformie emerytalnej towarzyszyły protesty.
Dziennik "Guardian" przywołał głosy krytyków, że postawa prezydenta w wywiadzie dla TF 1 i France 2 - świadczy o jego arogancji i pogardzie wobec społeczeństwa.
Telewizyjne wystąpienie głowy państwa rozjuszyło tłumy. W czwartek, czyli dzień emisji wywiadu w Paryżu - według szacunków centrali związkowej (CGT) - demonstrowało 800 tys. ludzi. Z kolei wg. władz: ok. 70 tys. w stolicy i 700 tys. w całym kraju. Choć niektóre szacunki mówią o milionie, a nawet o ponad trzech milionach protestujących.
REKLAMA
Doszło do licznych starć demonstrantów z policją. - Protesty przeciwko reformie emerytalnej i skala przemocy po obu stronach budzą niepokój o porządek demokratyczny we Francji. Rząd forsuje reformę zgodnie z prawem, ale nie ma społecznej legitymizacji - odniósł się do sytuacji prof. Julien Damon, socjolog z Instytutu Science PO w Paryżu i dyrektor instytutu analiz Eclairs.
Dodał, że przyczyną napięć jest również ubożenie społeczeństwa.
Czytaj także:
- Zamieszki we Francji. Kosma Złotowski: gdyby działo się to w Polsce, KE już by nam groziła
- Problemy Macrona. Francuskie media: rząd osłabiony po próbie "siłowego" wprowadzenia reformy emerytalnej
łl/IAR, PAP, BBC, Guardian
REKLAMA
REKLAMA