"Teksty tendencyjne, stronnicze i pisane pod tezę". "Newsweek" przegrał w sądzie z uczelnią
Tygodnik "Newsweek" przegrał w sądzie z uczelnią Collegium Humanum. W związku z tym, pismo zostało zobowiązane do opublikowania 11 oświadczeń. Dziennikarze dorzeczy.pl dotarli do uzasadnienia wyroku, w którym sąd nie zostawia suchej nitki na pracy dziennikarzy "Newsweeka".
2023-03-29, 13:09
Sprawa dotyczyła tekstów przygotowywanych przez Renatę Kim i Jakuba Korusa. Dziennikarze udowadniali w nich, że uczelnia jest kuźnią kadr dla kandydatów PiS do spółek Skarbu Państwa.
Naruszenie standardów dziennikarskich
Sąd zarzucił im przede wszystkim naruszenie standardów dziennikarskich. "Zaprezentowane przez powodów wypowiedzi znajdujące się w artykułach publikowanych przez pozwaną, świadczy o naruszeniu obowiązku dziennikarskich standardów z art. 12 ust. 1 ustawy Prawo prasowe w stopniu istotnym. Materiały publikowane przez pozwaną opracowane są w sposób tendencyjny, stronniczy, pod z góry założoną tezę, narzucając jedyną słuszną ocenę" - ocenił sąd.
Dalej sąd wymienił elementy w tekście, które miały za zadanie "zdyskredytować uczelnię i rektora w oczach opinii publicznej". "Sporne publikacje charakteryzują się jednoznacznie negatywnym wydźwiękiem, zaś formułowanie kategorycznych sądów ma bezpośrednio na celu ukazanie powoda jako osoby nierzetelnej, pozbawionej kręgosłupa moralnego, sprzeniewierzającej się misji uczelni wyższej jako przedstawiciela oświaty i świata nauki, działającej na szkodę państwa, obywateli, swoich klientów, czy ich przyszłych pacjentów (w przypadku absolwentów psychologii), a w efekcie zdyskredytowanie go w oczach opinii publicznej. Pozwana wprost przypisuje więc powodom działania kwalifikujące się jako czyny na pograniczu przestępstwa, z pewnością zaś sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i niemoralne. Tymczasem przeciwko Powodowi nie toczą się nawet żadne postępowania karne, a tym bardziej nie został on uznany winnym jakichkolwiek czynów zarzucanych mu przez Pozwaną. Lakoniczne wypowiedzi (nierzadko anonimowych) informatorów, szczególnie tych kreowanych na ekspertów i autorytety, mają uwiarygadniać w oczach czytelnika wszystkie wyżej wskazane tezy pozwanej, podczas gdy z perspektywy prawnej nie przedstawiają one oczywiście jakiejkolwiek wartości - przeciwnie, jedynie wprost świadczą o tym, że żadne uprawnione organy nie dokonały oceny rzekomych działań powodów, przedstawionych przez pozwaną. W związku z powyższym Sąd uznał, że pozwani przekroczyli granice wolności wypowiedzi, którą wyznaczało prawo powodów do ochrony renomy i dobrego imienia" - czytamy.
- "Poniżanie, wulgarne i seksistowskie odzywki". Szokujące zarzuty pracowników wobec Tomasza Lisa
- Tomasz Lis broni się przed oskarżeniami. Wg niego to "półprawdy" i "bzdury"
dz/dorzeczy.pl
REKLAMA