Śmierć 8-letniego Kamila z Częstochowy. Dlaczego sąd nie odebrał dzieci matce, czy zlekceważono sygnały ostrzegawcze?

Maltretowany przez ojczyma ośmioletni Kamil z Częstochowy był od ponad miesiąca leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zmarł w poniedziałek rano na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Jak informuje "Gazeta Krakowska", sygnały o tym, że w rodzinie Kamila dzieje się źle, pojawiły się już wtedy, gdy rodzina mieszkała w Olkuszu.

2023-05-08, 21:21

Śmierć 8-letniego Kamila z Częstochowy. Dlaczego sąd nie odebrał dzieci matce, czy zlekceważono sygnały ostrzegawcze?
Nie żyje skatowany 8-latek. Zarzuty usłyszał między innymi jego ojczym Dawid B. (na zdjęciu). Foto: Policja

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach - głowy, tułowia oraz kończyn - i złamaniach. Informowali o walce o życie dziecka i perspektywach jego długiego leczenia.

Trzymiesięczny areszt dla 35-latki i jej 27-letniego partnera

5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz ran oparzeniowych.

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.

Sąd dwukrotnie przyznał 35-latce prawa do dzieci, mimo wniosku pracownika socjalnego nadzorującego rodzinę

Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy.

REKLAMA

Magdalena B. przyznała się do winy i tłumaczyła, że bała się męża. Jak poinformował "Fakt", 26 kwietnia do Sądu Rodzinnego w Częstochowie wpłynął list 35-latki. Matka skatowanego Kamilka chciała spotkać się z 8-latkiem i pozostałą piątką jej dzieci, które przebywają w ośrodku i w rodzinie zastępczej na terenie Częstochowy.

Kobieta tłumaczyła, że za nimi tęskni i chciałaby je zobaczyć, ale decyzja była dla niej negatywna. Wcześniej sąd dwukrotnie przyznał 35-latce prawa do dzieci, mimo wniosku pracownika socjalnego nadzorującego rodzinę, który domagał się utraty opieki. Teraz sąd argumentował, że matka skatowanego Kamilka może mataczyć i wpływać na przesłuchania dzieci.

Olkuski MOPS trzy razy powiadamiał sąd rodzinny o zaniedbaniach wobec dzieci

Jak poinformowała z kolei "Gazeta Krakowska", sygnały o tym, że w rodzinie 8-letniego Kamila nie dzieje się dobrze, dochodziły już wcześniej, gdy mieszkała ona w Olkuszu, od sierpnia 2022 do lutego 2023. Policjanci wielokrotnie byli w jego domu, m.in. dlatego, że chłopiec kilka razy uciekł. Raz - w listopadzie - został odnaleziony na przystanku autobusowym w samej piżamce, był wychłodzony, trafił do szpitala.

"Olkuski MOPS trzy razy powiadamiał sąd rodzinny o zaniedbaniach wobec dzieci. To w Olkuszu wdrożono procedurę Niebieskiej Karty. I tu też w Sądzie Rejonowym toczyło się postępowanie o umieszczenie dzieci w domu dziecka lub rodzinie zastępczej, choć ani dzielnicowy, ani nikt z MOPS-u nie zauważył ani nie zdobył w trakcie tzw. wywiadu środowiskowego informacji, by w rodzinie dochodziło do przemocy czy znęcania się nad dziećmi. Coś niepokojącego musiało się jednak dziać, bo inaczej olkuski sąd nie wydałby, w marcu tego roku, postanowienia o ograniczeniu władzy rodzicielskiej Magdalenie B. i Dawidowi B." - czytamy w "Gazecie Krakowskiej".

REKLAMA

Tylko że wtedy rodzina już wróciła do Częstochowy. Olkuski MOPS przekazał tamtejszemu ośrodkowi całą dokumentację. Wcześniej, w Częstochowie, rodzina też była pod obserwacją MOPS-u. Już w czerwcu 2022 r. dyrektor MOPS-u w Częstochowie złożył wniosek o tzw. zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej, jednak tamtejszy sąd, jak zauważa "Gazeta Krakowska", nie wydał postanowienia w tej sprawie. 

Czytaj także:

IAR/PAP/Gazeta Krakowska/Wprost/Fakt

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej