Zagraniczny kapitał transferuje zyski z Polski. Patriotyzm gospodarczy kluczem do silnej gospodarki
Globalne koncerny wyprowadzają zyski z krajów pierwotnej produkcji poprzez optymalizację podatkową oraz sterowanie wartością dodaną. Tego typu strategia doprowadza do skutecznego wyprowadzania zarobionych na krajowym rynku pieniędzy do innych obszarów gospodarczych. Generuje to ogromne straty społeczno-gospodarcze dla kraju gospodarza produkcji. Zyskowność globalnej spółki matki wynosi średnio 11%, a jej spółki córki w Polsce jest 3 razy mniejsza.
2023-09-27, 10:30
Ograniczenie zyskowności spółek córek limituje marże producentów krajowych. Dzieje się to poprzez kształtowanie cen dumpingowych na lokalnym rynku. Niska zyskowność produkcji na rynku krajowym nie pozwala na prowadzenie przez producentów krajowych kosztownych prac B+R, inwestowanie w ekspansję międzynarodową, oraz ograniczanie przestrzeni kosztowej, eliminuje wysokopłatne miejsca pracy, doprowadzając do drenażu kapitału ludzkiego.
Transfer marży za granicę
Na polskim rynku mamy przykład sektora okien dachowych. W Polsce wytwarzane jest 50% produkcji światowej tego rodzaju okien. Jednak tylko 2-3% zysków ze sprzedaży okien dachowych pozostaje w Polsce, zaś 97-98% zysku branży przejmowane jest przez inne gospodarki narodowe, w tym duńską i niemiecką. W Polsce producent zagraniczny lokuje najmniej dochodowe elementy łańcucha produkcji. Zużywa surowce, tworzy niskopłatne miejsca pracy i generuje niewielki zysk, który pozostaje w gospodarce narodowej Polski.
Zatem duża część z ostatecznej wartości produktu produkowanego w Polsce, ale dystrybuowanego przez przedsiębiorstwo z Danii na rynek niemiecki, generuje PKB tych dwóch krajów. Tam są płacone podatki, tam są tworzone wysokopłatne miejsca pracy, tam jest tworzony potencjał rozwojowy i kapitał na finansowanie ekspansji rynkowej, w tym na rynek polski, co obejmuje walkę z polskimi producentami.
REKLAMA
Twarze patriotyzmu gospodarczego
Straty dla gospodarki związane ze wspomnianym wyżej procederem zostały nakreślone w raporcie "Wybrakowany potencjał. Deficyty w polskim kapitale społecznym i patriotyzmie gospodarczym".
Autorzy raportu zwrócili uwagę na istotę patriotyzmu gospodarczego w kontekście polepszania warunków życia w Polsce.
"Istotną rolę w tworzeniu ekosystemu wspierającego postawy patriotyzmu gospodarczego obywateli jako konsumentów, pracowników i przedsiębiorców, a także szerzej ekonomicznego, ma państwo i jego struktury. W dzisiejszych warunkach głębokich i wieloaspektowych powiązań międzynarodowych doktrynę patriotyzmu gospodarczego w państwie takim jak Polska należy postrzegać jako realizowanego przez system w formule archipelagu powiązanych instytucji położnych blisko siebie, oddziałujących na siebie i dających potencjał przy uznaniu wzajemnego pozytywnego wpływu oraz większych korzyści we wspólnocie niż w indywidualnym działaniu.
Archipelag instytucji państwa ma tworzyć transparentny i stabilny system prawny, zrozumiały i stabilny system podatkowy, wspierać przedsiębiorców zarówno na poziomie lokalnym, jak i regionalnym czy narodowym, ale przede wszystkim bezwzględnie stać po stronie przedsiębiorcy krajowego w jego walce na rynku globalnym wzmacniając go w zderzeniach z konkurencją za którą stoją inne narody i inne archipelagi lub armie instytucji. Archipelag ten musi jednocześnie skutecznie walczyć z patologiami i zakłóceniami rynkowymi, z korupcją i przestępstwami gospodarczymi.
REKLAMA
Działania takiego archipelagu wpisywać się będą w uczciwy patriotyzm gospodarczy, czyli w budowanie wspólnoty, ochronnego parasola i wybijającej trampoliny dla przedsiębiorstw krajowych w wojnie gospodarczej prowadzonej globalnie na nierównych zasadach i często w sposób nieuczciwy. Równocześnie jego działania muszą chronić naród przed zakażeniem zawiścią i nienawiścią.
Zagraniczne wpływy
Według raportu francuskiej Szkoły Wojny Ekonomicznej (École de Guerre Économique) Niemcy od lat ingerują w sprawy polityczne i gospodarcze swoich partnerów zagranicznych, zwłaszcza Francji, ale również Polski. Wykorzystują przy tym tzw. miękką siłę swoich fundacji Heinricha Bölla i Róży Luksemburg (stypendia, konferencje, warsztaty, spotkania z wpływowymi ludźmi), aby kształtować lokalne elity, opinię publiczną i bronić niemieckich interesów gospodarczych, dla których przede wszystkim francuska energetyka jądrowa stanowi zagrożenie.
Poprzez wywieranie presji na instytucje europejskie realizują swoją politykę kosztem sąsiadów. Robią to również za pośrednictwem innych krajów UE, które znajdują się po ich wpływem. Obecnie wykorzystują transformację energetyczną jako narzędzie polityczne, przemysłowe i handlowe. Prowadzą kampanię destabilizacyjną w celu likwidacji energetyki jądrowej we Francji, uważanej za najważniejszą przeszkodę dla ich hegemonii na rynku energii niskoemisyjnej.
Zderzenie z Niemcami
W Polsce od lat zderzamy się z oporem Niemiec w kontekście budowy elektrowni jądrowej i innych projektów infrastrukturalnych (Terminal LNG w Świnoujściu, Centralny Port Komunikacyjny, kanał na Mierzei Wiślanej, regulacja Odry czy rozbudowa portu w Świnoujściu). Francja się obudziła, gdyż obawia się zdominowania przez gospodarkę i politykę niemiecką i potrzebuje sojusznika mogącego równoważyć niemieckie wpływy w UE.
REKLAMA
Dla Polski to jest ogromna szansa, aby wzmocnić swoją pozycję i zmienić siły w Europie. Wyraźny sygnał niechęci wobec silnej pozycji polskich firm obserwowaliśmy na rynku meblarskim w Niemczech. Import polskich mebli można było jeszcze tolerować, ale ekspansja polskich firm na niemieckim rynku okazała się nie do zaakceptowania. W 2011 r. niemiecka spółka Sato Office, znana z produkcji krzeseł do biur, kin i teatrów, została wykupiona przez Nowy Styl z Krosna. W 2013 r. polski producent przejął Rohde und Grahl wytwarzający meble biurowe. Czym to skutkowało? Kierowana przez Axel Schramma federacja VDM wystosowała skargę do Komisji Europejskiej.
System barier
Niemcy, wizerunkowo promujący się jako otwarta i liberalna gospodarka, przez lata wypracowali sobie system barier, które blokują dostęp do ich rynku. Podstawili na system certyfikacji (własne organizacje certyfikujące we wszystkich sektorach gospodarki), który ogranicza napływ zagranicznych marek. Wejście na ten rynek wymaga wykazania się wyjątkowo wysoką jakością i spełnić wyśrubowane normy. A co ważniejsze, przed wejściem musisz ujawnić wszystkie dane o swoich produktach i usługach, aby poddać się certyfikacji. Jest to forma jawnego szpiegostwa przemysłowego i łączy się często z ryzykiem kradzieży wartości intelektualnych i prawnych. Dziś ponad połowa (56%) Niemców woli kupować produkty z własnego kraju, bo wspierają one gospodarkę lokalną.
Polska gospodarka często walczy z negacją polskości w produktach na rynkach zagranicznych. W Niemczech, Holandii czy Danii polskość wykorzystuje się do zanegowania jakości i ograniczenia dostępu do rynku. Okazje się, że przez wiele lat powielany kłamliwy slogan o tym, iż kapitał nie ma narodowości, objawia się tym, że na wielu rynkach przeszkadza polskie pochodzenie produktów. Polska walczy też z praktykami dyskryminacyjnymi na innych rynkach.
REKLAMA
Interesy francuskie
Jednak Francja również potrafi zadbać o swoje interesy w sytuacji, gdy czuje się zagrożona i wówczas użyć narzędzi wpływu ograniczając zdolność rozwojową innego państwa. Francuskie media regularnie oczerniają polski transport drogowy. Tylko w regionie Centre-Val de Loire w 2020 r. skontrolowano 2900 ciężarówek, stwierdzono 640 naruszeń przepisów, z których 64 dotyczyły kabotażu, jednak w mediach negatywnej stygmatyzacji poddano jedną narodowość, właśnie polską.
Już w 2016 r. Francja podejmowała działania w formule rozwiązań prawnych, które zwiększyły obciążenia wobec przewoźników z Polski, utrudniając im działanie, walczono o zachowanie pozycji krajowych transportowców. Ostatecznie doprowadzono do niekorzystnego dla obcokrajowców zmian prawa na poziomie UE. Wojna gospodarcza rozpoczęła się w momencie, gdy przewoźnicy polscy uzyskali dominującą pozycję na rynku francuskim.
Francuski nacjonalizm gospodarczy nie uderza tylko w polskich przedsiębiorców. Francuski gastronacjonalizm od dawna jest zmorą w sąsiednich krajach. Belgia konsekwentnie wskazuje, że jej rolnicy mają znacznie krótsze łańcuchy dostaw z supermarketami w północnej Francji niż dostawcy z południowej Francji. Już w 2017 roku Belgia skarżyła się, że francuskie oznaczanie produktów jako wyprodukowane we Francji ograniczyło eksport mleka do zachodniego sąsiada.
Przedsiębiorstwa mają narodowość
Przedsiębiorstwa mają narodowość i uczestniczą w wojnie ekonomicznej, o czym świadczy fakt, że w krajach UE duzi detaliści (sklepy wielkopowierzchniowe) z zachodniej Europy natychmiast podążyli za politycznymi apelami polityków w trakcie pandemii COVID-19 o krótkie łańcuchy dostaw, aby chronić swoje rynki i lokalnych dostawców, kierując się optyką narodową.
REKLAMA
Jednak w ostatnich latach to duzi zachodni detaliści prowadzący działalność w Europie Środkowo-Wschodniej, sprzeciwiali się rządom tych krajów w zakresie wprowadzenia przepisów zmuszających supermarkety do korzystania z krótkich łańcuchów dostaw i zapatrywaniu się u lokalnych dostawców" - napisano w raporcie.
- "Kupuj świadomie produkt ekologiczny". Kolejna kampania resortu rolnictwa i KOWR
- Eksperci: rząd słusznie broni interesów polskiego rolnictwa, podobnie robią wszystkie kraje UE
PolskieRadio24.pl/ IAR/ "Wybrakowany potencjał"/ mib
REKLAMA