Burza w Sejmie. Posłanka Lewicy: dokonałam aborcji i myślę, że nie jestem tu dziś sama
2024-04-11, 16:45
Trwające od rana posiedzenie Sejmu przynosi wiele emocji. W pewnym momencie przy mównicy pojawił się baner, przyniesiony przez posłanki Lewicy, który symbolizować ma rachunek: "Aborcyjny dług Polski". Jedna z posłanek zebrała się też na osobiste wyznanie. - Aborcja była, jest i będzie. Jedna kobieta na trzy w Polsce miała aborcję. Jestem jedną z nich i myślę, że nie jestem tu dziś sama - powiedziała Katarzyna Ueberhan.
Przed godziną 13.00 w Sejmie rozpoczęła się debata nad czterema projektami ustaw zmieniającymi prawo antyaborcyjne. Dwa z nich złożyła Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga.
Jako pierwsza na mównicę wyszła Anna Maria Żukowska z Lewicy, która prezentowała projekt nowelizacji Kodeksu karnego, złożony w Sejmie w listopadzie 2023 r. Projekt dotyczy częściowej depenalizacji czynów związanych z terminacją ciąży: całkowitego wyłączenia przestępczości przerywania ciąży do 12. tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.
- Dlaczego kobiety przerywają ciąże? Bo chcą, bo to jest ich decyzja, która dotyczy ich ciała. Płodu nie da się przeszczepić do innego ciał - mówiła Żukowska.
"Uwięzione w strachu"
W pewnym momencie, posłanki Lewicy ustawiły przy mównicy w Sali Posiedzeń baner, który symbolizować ma "Aborcyjny dług Polski".
Prezentująca projekt ustawy, wicemarszałkini Monika Wielichowska z KO stwierdziła, kobiety w Polsce nadal uwięzione są "w strachu, przymusie i zakazach", skazane na podziemie aborcyjne i pomoc organizacji pozarządowych. "Politycy zabrali kobietom wolność" - powiedziała.
Wielichowska podkreśliła, że świadome rodzicielstwo polega na swobodnym decydowaniu o posiadaniu dzieci i ich liczbie, a także możliwości stosowania środków zapobiegania i przerywania ciąży.
Posłuchaj
Według Wielichowskiej twierdzenie, że zakaz aborcji rozwiązuje problem niechcianych ciąż, jest hipokryzją. - Aborcja była, jest i będzie; podziemie aborcyjne było, jest i będzie - oceniła.
REKLAMA
Sumienie kobiet
Wnioskodawczyni projektu Lewicy Katarzyna Kotula zwróciła uwagę, że "sumienie" to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki.
- Wielu mężczyzn mówi, że w sprawie prawa kobiety do przerywania ciąży wypowie się zgodnie ze swoim sumieniem. Mam do was, drodzy koledzy, drodzy mężczyźni, ogromną prośbę: zamiast mówić o sobie, warto zacząć myśleć i mówić o kobiecie, której sprawa aborcji dotyczy. To ona jest podmiotem tej debaty, a nie politycy i nie ich sumienia - oświadczyła Kotula.
Zaznaczyła, że projekt Lewicy oparty jest "na trosce i empatii do kobiet, które po 30 latach obowiązywania zakazu aborcji muszą w końcu odzyskać odebrane im wiele lat temu prawo do podejmowania samodzielnych decyzji ws. macierzyństwa, swojego zdrowia i życia".
Osobiste wyznanie posłanki
Głos w debacie zabrała też Katarzyna Ueberhan. Posłanka Lewicy wyznała, że dokonała aborcji. - Zakaz aborcji w Polsce nie działa. Obowiązujące od ponad 30 lat fałszywy, zakłamany kompromis, który pozbawia Polek podstawowych praw, prawa do decydowania o sobie. Aborcja była, jest i będzie. Jedna kobieta na trzy w Polsce miała aborcję. Jestem jedną z nich i myślę, że nie jestem tu dziś sama - powiedziała posłanka.
REKLAMA
- Jedna na trzy, a większość z tych aborcji to aborcje farmakologiczne, wykonane właśnie takimi tabletkami. Może je dziś wykonać każda kobieta, osoba w ciąży, sama w domu. Każda, która tego potrzebuje, zamawiając przez internet, tak jak zrobiłam to ja - wskazała Katarzyna Ueberhan.
- Aborcję farmakologiczną można zastosować zaraz po stwierdzeniu ciąży, w pierwszych tygodniach jej trwania. Dzięki dostępności aborcji farmakologicznej można wcześniej, a tym samym bezpieczniej, przerwać ciążę. Miliony osób na świecie przeprowadzają aborcję we wczesnym stadium ciąży i nie zauważono u nich żadnych długoterminowych negatywnych skutków dla ich zdrowia - tłumaczyła.
Matecki przeszkadzał w obradach
Banery stawiane były także na poselskich fotel. Dariusz Matecki z Suwerennej Polski postaw obok siebie baner z wizerunkiem płodu, który miał wizualizować 10. tydzień ciąży. Gdy na mównicy przemawiała Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej, poseł Suwerennej Polski włączył głośnik emitujący dźwięk bicia serca.
Do posła SP podeszła w pewnym momencie Krystyna Skowrońska (KO), jednak dyskusję przerwał wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty, który zwrócił się do niej, by wróciła na swoje miejsce, a Matecki, by "nie przeszkadzał prowadzić obrad".
REKLAMA
Sprawa aborcji. Prof. Andrzej Zoll: wyrok TK z 2020 roku nie ma ważności prawnej
Do Mateckiego podeszła także Monika Wielichowska (KO), która upominała go: "Panie pośle, halo! Zwracam panu uwagę, że zakłóca pan obrad".
- Pan nigdy nie był w ciąży i pan nie wie, co to znaczy nosić dziecko i bać się. Więc proszę mi tu nie wychodzić z jakimiś moralnymi i etycznymi według pana komentarzami - odpowiedziała Mateckiemu, posłanka Rosa.
Poselski projekt ustawy
REKLAMA
Poselski projekt ustawy "o bezpiecznym przerywaniu ciąży" dotyczy zagwarantowania prawa do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerywania ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania. W określonych przypadkach także po upływie 12. tygodnia – gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, przesłanki medyczne wskazują na to, że występują nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu lub istnieje uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest następstwem czynu zabronionego.
Ruszyła sejmowa debata o aborcji. Sprawdź, co jest w czterech projektach poselskich
Projekt przewiduje także wprowadzenie dodatkowych regulacji w zakresie klauzuli sumienia i dekryminalizacji przerywania ciąży za zgodą osoby w ciąży oraz udzielania osobie w ciąży pomocy w jej przerwaniu.
pap/iar/as
REKLAMA
REKLAMA