Wzmożone działania Rosji przed wyborami do PE. Trwa kampania "Doppelganger"

- Rosja stara się zniechęcić obywateli Unii do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w przyszłym tygodniu. W tym celu sięga po różne taktyki manipulacyjne - mówi Polskiemu Radiu doktor Martyna Bildziukiewicz, szefowa unijnej grupy do spraw walki z rosyjską dezinformacją.

2024-05-29, 19:30

Wzmożone działania Rosji przed wyborami do PE. Trwa kampania "Doppelganger"
Szefowa grupy UE do walki z rosyjską dezinformacją – Kreml zniechęca do udziału w wyborach do PE. Foto: Shutterstock/Alexandros Michailidis

- Promuje takie narracje mówiące, że nie warto oddawać głosu, bo on nie ma żadnego znaczenia. W związku z tym fatygować się na te wybory po prostu nie ma sensu. Ale z drugiej strony coraz więcej jest też narracji mówiących o samym procesie wyborczym. I tutaj Rosja próbuje szafować argumentem bezpieczeństwa. To znaczy, na wybory może być niebezpiecznie pójść. Chodzi o to, żeby próbować nas przekonać, że coś się może wydarzyć - powiedziała Martyna Bildziukiewicz.

Ekspertka wspomina sytuację z październikowych wyborach w Polsce. Pojawił się wtedy fałszywy alarm bombowy w jednym z lokali wyborczych, który został wykorzystany przez rosyjską i białoruską dezinformację, by przestrzegać, że głosowanie zagraża życiu. - A to wszystko po to, żeby frekwencja była jak najniższa, żeby legitymacja tych, których wybierzemy jako liderów europejskich również była łatwa do zakwestionowania i żeby w ten sposób Rosja mogła dalej kwestionować i nasz proces wyborczy i w ogóle naszą europejską demokrację - dodała szefowa unijnej grupy do spraw walki z rosyjską dezinformacją.

Pułapka rosyjskiej manipulacji

Martyna Bildziukiewicz, pytana jak nie wpaść w pułapkę rosyjskiej manipulacji, odpowiedziała, że przede wszystkim należy pójść na wybory w przyszłym tygodniu. A poza tym - jak podkreśliła - należy korzystać mądrze z mediów społecznościowych i zachować ostrożność w korzystaniu z internetu.

- Ja wiem, że to jest bardzo trudne. Szczególnie, że dezinformacja i w ogóle wszelka manipulacja ma też to do siebie, że ona jest dla nas dość wygodna, łatwa. Ona często bazuje na naszych emocjach. Łatwo jest wpaść w taką króliczą norę - powiedziała ekspertka. Królicza nora to pułapka - klikając w jeden link, jesteśmy bezwiednie przenoszeni na kolejne strony. - To jest specyfika tej przestrzeni informacyjnej, w której wszyscy jesteśmy. Po prostu jedna rzecz prowadzi do kolejnej i do kolejnej. W związku z tym zalecam więcej rozsądku, głęboki oddech i zdecydowanie przerwy - zaznaczyła Martyna Bildziukiewicz.

REKLAMA

Kampanie dezinformacji skierowane na Polskę

Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka spytała, czy Rosja ma osobne kampanie dezinformacji skierowane na Polskę i Europę Zachodniej. Według ekspertki, tak właśnie jest, że szczególnie w Polsce Rosja musi się bardziej postarać, żeby ukryć rosyjskie źródło dezinformacji i że w Polsce powraca taktyka odkryta kilka lat temu, czyli pranie dezinformacji.

- To znaczy ukrywane jest źródło rosyjskie, powstają na przykład portale, które wyglądają na newsowe i one są pełne właśnie narracji rosyjskich, na przykład o tym, że należy dążyć do pokoju z Ukrainą, przy czym pokój według Kremla oznacza de facto poddanie się Ukrainy, w tym oddanie tych terytoriów, które Rosja zajęła od 2014 roku - powiedziała Martyna Bildziukiewicz. Jest też przekaz, że nie warto wspierać Ukrainy, że Ukraina sprzedaje broń z Zachodu na czarnym rynku, albo oddaje tak zwanemu Państwu Islamskiemu, albo jest ona używana w protestach żółtych kamizelek we Francji.

- Jest mnóstwo odcieni tej narracji. Generalnie chodzi o to, że widzimy strony, które wyglądają niewinnie, które suflują rosyjskie narracje, chociaż nie widzimy tego rosyjskiego źródła - powiedziała Polka stojąca na czele unijnej grupy walczącej z rosyjską dezinformacją. A potem - jak mówiła - tego typu przekazy mogą być podchwytywane przez najróżniejsze kanały w mediach społecznościowych, przez różne blogi, przez fora dyskusyjne.

Sobowtórowanie stron internetowych

Natomiast w Europie Zachodniej, we Francji, Niemczech, czy Włoszech zaobserwowano zjawisko tak zwanego sobowtórowania stron internetowych i kanałów w mediach społecznościowych, które udają wiarygodne media. To jest kampania, która nazywa się Doppelganger, czyli Sobowtór.

REKLAMA

Posłuchaj

Wywiad z Martyną Bildziukiewicz, szefową unijnej grupy do spraw walki z rosyjską dezinformacją (IAR) 7:03
+
Dodaj do playlisty

- Możemy się nie zorientować, bo na przykład widzimy, że nasz znajomy podzielił się jakimś newsem. Klikamy w link, on wygląda zupełnie niewinnie, przecież nikt z nas nie sprawdza każdej absolutnie litery w adresie strony internetowej. A tymczasem strona, która udaje prawdziwą może różnić się na przykład jedną literą. Logo będzie takie samo. Wszystko będzie wyglądało tak samo jak w medium, które znamy - zwróciła uwagę Martyna Bildziukiewicz.

Chodzi o strony internetowe takich mediów jak francuski Le Monde, brytyjskie BBC, niemiecki Bild, czy włoska agencja Ansa, które padły ofiarą tej kampanii. I jeszcze jedna taktyka.

- Ja to nazywam wszystko wszędzie naraz. Nawet jeżeli jesteśmy świadomi konkretnej techniki czy konkretnego przekazu, jeżeli on nas otacza ze wszystkich możliwych stron, czy w mediach społecznościowych, na stronach internetowych, w niektórych kanałach telewizyjnych, to możemy paść jej ofiarą, bo po prostu ona jest wszędzie - powiedziała Martyna Bildziukiewicz.

Czytaj także:

IAR/Beata Płomecka/pkur

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej