Turystyczny raj zmienia się w martwe miasto. Polska miejscowość nie do poznania
Turystów można zliczyć na palcach jednej ręki. Puste agroturystyki, nieliczni w restauracjach i przy stoiskach z pamiątkami. Na ulicach pełno służb. Co chwilę można zobaczyć wóz wojskowy, policyjny lub pograniczników. Białowieża zmieniła się nie do poznania. Wszystko przez kryzys na granicy. Podróżujący obawiają się tu przyjeżdżać. Biznesy związane z turystyką powoli się zamykają. Społeczność zapewnia, że życie toczy się tu normalnie. - Jest bezpiecznie. Apelujemy o to, aby nas odwiedzano. Lokalna turystyka tego potrzebuje - mówią rozmówcy portalu polskieradio24.pl.
Sylwia Bagińska
2024-07-08, 19:45
Białowieża to malowniczy region turystyczny położony w województwie podlaskim, znany przede wszystkim z Białowieskiego Parku Narodowego – jednego z najstarszych parków narodowych w Europie i jedynego miejsca na świecie, gdzie w naturalnych warunkach można spotkać żubry.
Miejsce przyciągało masy miłośników przyrody, ekologów i turystów z całego świata, oferując niepowtarzalne krajobrazy, bogatą florę i faunę oraz możliwość obcowania z dziewiczym lasem pierwotnym.
Tak było do czasu. Wszystko przez trwający kryzys na granicy polsko-białoruskiej.
Aktualnie w Białowieży turystów niewiele
13 czerwca ogłoszono strefę buforową. W wyznaczonej strefie obowiązuje zakaz przebywania, z wyjątkiem mieszkańców i pracowników. Przypomnijmy, że na odcinku ponad 40 km nie wolno przebywać w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, a na 16 km pas ma około 2 km szerokości.
REKLAMA
Co to oznacza? Białowieża, jak wiele innych miejscowości w powiatach graniczących z Białorusią, nie jest objęta strefą i przebywanie tam jest legalne. Jednak wiele osób błędnie uważa, że jest tam niebezpiecznie.
W rozmowie z portalem polskieradio24.pl mieszkańcy Białowieży zapewniają, że jest spokojnie i nikomu nic nie grozi. Opowiedzieli też, jak wygląda ich życie.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Tak wygląda życie w Białowieży
Mieszkańcy Białowieży, przyzwyczajeni do spokojnego życia, stanęli w obliczu niemałych problemów związanych z kryzysem na granicy. Wzmożone patrole - zarówno policji, jak i innych służb - to niejedyne zmiany, z jakimi przyszło im żyć na co dzień. Teraz głównym problemem lokalnej społeczności jest "makabryczny" sezon turystyczny w Białowieży.
Jak mówią nam tamtejsi mieszkańcy, z turystyki utrzymuje się wiele osób. Ograniczenia w ruchu turystycznym, jak słyszymy, spowodowały: "doniesienia medialne o niebezpieczeństwie w regionie", a także "niepełne informacje przedstawicieli rządu".
REKLAMA
Mieszkańcy Białowieży zabierają głos
- My tu żyjemy i pracujemy normalnie. Wielu z nas przyzwyczaiło się do widoku żołnierzy i policji. Początkowo wzbudzało to w nas poczucie dyskomfortu, teraz to jest normalne. Czujemy się bezpiecznie - mówi pani Alina.
Mieszkanka Białowieży apeluje do turystów, aby odwiedzali ten region. - Jest bezpiecznie, spokojnie, wbrew temu, co czytamy w różnych mediach o rzekomych niebezpieczeństwach w rejonie Puszczy Białowieskiej. Nigdy nie odczułam czegoś takiego - kontynuuje.
- Tu jest normalnie, my tu żyjemy, niech turyści przyjeżdżają, zapraszamy - podpowiada z kolei pan Waldemar.
Kontroli już mniej. "Czasami otwieramy bagażniki"
Mieszkańcy Białowieży mówią nam, że kontrole służb są rzadsze niż w przypadku ograniczeń, które obowiązywały od grudnia 2021 roku do końca czerwca 2022 roku.
REKLAMA
- Nie wiemy, od czego zależy to, że na ulicach wciąż jest tak dużo służb. Sprawdzają tylko bagażniki, czy kogoś tam nie ma. Czasami radiowozy policji stoją przy lesie. Dla tych, którzy mieszkają nieopodal, nie jest to komfortowe. Często te wozy mają włączone sygnały świetlne - słyszymy.
O mniejszej liczbie kontroli mówi również pan Krzysztof. - Na początku to był duży problem. Teraz nie ma już aż tak dużych utrudnień - podkreśla. Turystów, których zaczepiamy, mówią o widoku jak "po apokalipsie". Byli w Białowieży przed laty, jak dodają, to miejsce jest nie do poznania. Wcześniej był tu tłum turystów. Teraz wygląda to zupełnie inaczej.
Zatrzymanie uchodźcy. "Mówi się o sensacji"
Jedna z mieszkanek Hajnówki, która pracuje w Białowieży, opowiada dla polskieradio24.pl historię z zatrzymania uchodźcy. Jak mówi, była zbulwersowana ogromną liczbą zaangażowanych służb.
- Przy sklepie stał "kurier" z uchodźcą. Zostali zatrzymani przez Straż Graniczną i radiowóz policji. Nagle, nie wiadomo skąd, przyjechały kolejne trzy radiowozy. Zobaczyli, co się stało, i odjechali. Po co tyle tych radiowozów? Dziewczynki, które stały obok mnie, mówiły, że to nakręcą, bo to sensacja. Byłam zniesmaczona, że do jednego człowieka, który jest już zatrzymany, przyjechało tyle radiowozów. Zobaczyli, co się dzieje, i szybko odjechali. Moim zdaniem to jest niepotrzebne, bo jak ktoś obcy, na przykład turysta, zobaczy to, to wyrabia sobie zdanie i idzie przekaz w świat - mówi pani Jadwiga.
REKLAMA
Lokalni mieszkańcy dodają, że słyszą o mniejszej liczbie ataków na polską granicę. To potwierdzają oficjalne dane Straży Granicznej.
Czytaj także:
- Akcja białoruskich służb w Polsce. Kupili auta na nazwisko opozycjonisty, ale popełnili błędy
- Reżim Łukaszenki walczy z "ekstremistami i terrorystami". Polak skazany
- Chińscy żołnierze przy granicy z Polską. Ćwiczą z Białorusinami
Straż Graniczna o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej
Straż Graniczna poinformowała pod koniec zeszłego tygodnia, że od wprowadzenia strefy buforowej zmniejszyła się liczba prób przekroczenia granicy o ponad połowę, w porównaniu do takiego samego czasu przed wprowadzeniem ograniczeń.
Podczas konferencji prasowej zwrócono również uwagę na zmniejszenie dziennej liczby przekroczeń i na mniejszą liczbę zatrzymywanych przemytników ludzi.
REKLAMA
polskieradio24.pl/Sylwia Bagińska/wmkor
REKLAMA