Koniec eldorado w branży IT? "Stawiają na najlepszych"
Czy kończy się eldorado dla programistów i całej branży IT w Polsce? Zaobserwowano spadek liczby ofert pracy, a procesy rekrutacyjne stają się coraz trudniejsze, zwłaszcza dla początkujących specjalistów. Eksperci potwierdzają, że choć rynek ulega pewnym zmianom, to o końcu złotej ery IT nie ma mowy. Co więcej, programiści wciąż nie narzekają na zarobki, które w wielu przypadkach osiągają niebotyczne sumy - nawet 30 tys. zł miesięcznie "na rękę". Do branży trudno jednak wejść, co może mieć poważne konsekwencje w przyszłości.
Sylwia Bagińska
2024-08-14, 09:45
W raporcie Just Join IT "Zarobki 2023, oczekiwania 2024 w branży IT" czytamy, że "rok 2023 był dla branży IT pełen wyzwań i wytrącił ją z równowagi". Dalej wskazano, że problematyczne okazały się ciosy zarówno ze strony gospodarki, jak i napięć geopolitycznych.
Czy eldorado w IT dobiegło końca?
Potwierdzono, że osoby szukające pracy mierzyły się z mniejszą liczbą otwartych rekrutacji. U tych, którzy mieli pracę, pojawiły się obawy przed zwolnieniem czy też odstawieniem na "ławę". Jak się okazuje, te obawy "nie ominęły nawet największych graczy". W raporcie wprost zadano pytanie: "czy eldorado w IT dobiegło końca?". Specjaliści z Just Join IT przeanalizowali ponad 130 000 ofert pracy i zestawili je z widełkami płacowymi oraz realnymi zarobkami.
"Średnie oferowane wynagrodzenia, choć dalej rosły, to już mniej dynamicznie niż w 2022. Realnie 70 proc. specjalistów zanotowało wzrost pensji, ale to wciąż nie wyczerpuje apetytu branży IT" - czytamy.
Eksperci podkreślają, że branża IT w ubiegłym roku zwolniła, ale to nie oznacza, że zatrzymała się całkowicie. Kto na tym najbardziej stracił? Można wskazać juniorów, gdyż pracodawcy najczęściej szukali programistów na poziomie mida oraz seniora.
REKLAMA
"Oferty pracy dla średnio doświadczonych pracowników stanowiły niemal połowę wszystkich propozycji zatrudnienia (49 proc.), a te skierowane do seniorów - aż 44 proc." - wskazano w raporcie. To oznacza, że najtrudniej było znaleźć pracę dla początkujących. Dla juniorów proponowano lekko ponad 5 proc. wszystkich ogłoszeń, które były publikowane na Just Join IT.
O sytuację w branży IT zapytaliśmy także programistów i analityków z wieloletnim doświadczeniem. Część z nich wprost mówi o "tąpnięciu w branży", ale podkreślają, że nie jest to koniec "złotej ery programistów" w Polsce.
Programiści wprost o sytuacji w branży
- Rynek IT jest specyficzny - tłumaczy dla polskieradio24.pl Rafał, programista z blisko 15-letnim doświadczeniem. Jego zdaniem do czasów pandemii płace wielu programistów rosły, ale wciąż brakowało wykwalifikowanych pracowników. Dalej słyszymy, że Rafał pierwsze perturbacje w swojej branży zauważył wtedy, gdy wybuchła pandemia COVID-19. - Doszło do drobnych zwolnień, ale zwolnieni pracownicy szybko znajdowali nową pracę. Zauważyłem też mniejszą liczbę ofert pracy - słyszymy.
REKLAMA
Na pytanie o "koniec eldorado w branży IT", ekspert odpowiada, że "są sektory IT, gdzie cały czas było, jest i będzie eldorado". Przykładem jest cyberbezpieczeństwo. - Są sektory, które mają gorzej. Są i takie, u których nic się nie zmieniło - kontynuuje.
Rafał dodaje, że obecnie sytuacja na rynku pracy dla programistów jest bardziej skomplikowana niż w poprzednich latach. - Raczej nazwałbym to ewolucją. Wiem, że część osób wypadła z rynku, niektórzy się przekwalifikowali, są też ci, którzy pracuje nadal tam, gdzie pracowali. To prawda, jest dużo trudniej zmienić pracę, ale nie jest to niemożliwe - wskazuje.
- Mniejsza liczba ofert pracy to jedno. Część projektów przenoszona jest do krajów z tańszą siłą roboczą. Znam osoby, które od pół roku szukają pracy. Z relacji znajomych wiem, że na 30 wysłanych CV mieli tylko 2-3 rozmowy o pracę. Sporo firm wystawia oferty tylko po to, aby stworzyć sobie bazę CV na przyszłość - wyjaśnia rozmówca polskieradio24.pl.
Zostaną tylko najlepsi?
Kamil, programista z ponad 10-letnim doświadczeniem, pracujący z technologiami JVM-owymi, podkreśla w rozmowie z polskieradio24.pl, że widać oznaki spowolnienia w branży IT. Dodaje przy tym, że kryzysem by tego nie nazwał.
REKLAMA
- Moim zdaniem wpływ mają na to dwa czynniki. Po pierwsze, w czasie pandemii, kiedy wszyscy chcieli digitalizować usługi, bardzo wzrósł popyt na programistów - zatrudniano prawie każdego, kto cokolwiek potrafił, i windowano stawki, aby przyciągnąć ludzi. Po pandemii okazało się, że wiele projektów jest nietrafionych/niepotrzebnych, więc zaczęto zwalniać tych ludzi. Po nagłym piku nastąpił nagły spadek - wyjaśnia.
Rozmówca polskieradio24.pl ujawnia, że wciąż dostaje oferty pracy na LinkedInie, ale jest ich mniej niż dwa/trzy lata temu. - Stawki też trochę spadły (patrząc na średnią). Ciągle jednak można znaleźć ciekawe i dobrze płatne projekty, teraz to wymaga po prostu więcej czasu - zaznacza.
Następnie dodaje, że "programistom nie grozi wyginięcie", jednak profil ich pracy może ulec zmianie w najbliższych kilku/kilkunastu latach. - W obliczu rozwoju sztucznej inteligencji dużo powtarzalnej i prostej programistycznej pracy będzie przez nią zastąpione. Programista będzie musiał za to umieć uzyskać spójne wymagania od biznesu i zaprojektować system, który będzie je realizował. Kod, który będzie to realizował, wygeneruje sztuczna inteligencja po podpowiedziach/sugestiach napisanych przez programistę - mówi i wyjaśnia: "jeżeli jesteś programistą, który realizuje zadania typu ‘stwórz 3 tabelki o takiej i takiej strukturze w bazie danych’, ‘napisz metodę, która przyjmuje 2 argumenty i zwraca ich sumę’ itp., to masz się czego obawiać - wkrótce zamiast ciebie takie tabelki i funkcje będzie generować sztuczna inteligencja (po opisaniu jej, co ma zrobić)".
- Natomiast, jeżeli potrafisz myśleć analitycznie, zebrać wymagania od biznesu i stworzyć z nich spójny, skalowalny proces, to pracy dla ciebie będzie wystarczająco dużo - dodaje.
REKLAMA
Ofert pracy coraz mniej
O tym, że ofert pracy jest mniej na rynku, potwierdza także analityk z branży IT, Karol, który w zawodzie jest ponad 10 lat. - Liczba ofert dla branży IT jest dużo mniejsza. Widać to na LinkedInie. Do końca zeszłego roku dostawałem po kilka ofert tygodniowo, rzadko zdarzał się dzień, kiedy nie było żadnej oferty. Od początku roku odezwało się do mnie tylko kilka firm - zaznacza.
O tym, że sytuacja na rynku nieco się zmieniła, Karol tłumaczy na przykładzie swojej firmy, gdzie powiększano zespół do nowego projektu. Do zatrudnienia było 20 osób. Ludzi rekrutowano przez 1,5 roku. Zazwyczaj udawało się zrekrutować jedną, dwie osoby w przeciągu kwartału.
- W tym roku jednak bez problemu zrekrutowaliśmy wszystkich, których brakowało, 7-8 osób w trzy miesiące. Liczba CV i chętnych była znacznie większa, więc rekrutacje przebiegły dosyć szybko - wyjaśnia. Na tym jednak nie koniec. Nowe osoby, które dołączyły do jego zespołu, nie zmieniały po prostu pracy. Szukały nowej, bo z poprzedniej zostały zwolnione.
Czytaj także:
- Zamiera turystyczna perła Podlasia. "Najgorszy sezon od 20 lat"
- Turystyczny raj zmienia się w martwe miasto. Polska miejscowość nie do poznania
Najbardziej odbija się to na juniorach
Karol potwierdza, że najmniej ofert trafia do juniorów. - Jeśli można zrekrutować mida, a nawet seniora, to po co inwestować w juniora, który prawdopodobnie przez pierwsze miesiące, a może i dłużej, musi się uczyć i będzie wymagał uwagi doświadczonych pracowników. Lepiej dołożyć pieniądze i zatrudnić kogoś, kto po dwóch miesiącach wdroży się i będzie normalnie pracować, a juniora trzeba wdrożyć w organizację firmy i dalej go uczyć. Dlatego juniorzy mają teraz ciężko - zaznacza.
REKLAMA
Dalej wyjaśnia, że wcześniej rekrutowano dużo juniorów z nadzieją, że szybko się nauczą, bo na rynku nie było tylu dostępnych seniorów oraz midów.
Minimalizują koszty, więc stawiają na osoby doświadczone
- Jak wróciła po pandemii możliwość korzystania z usług w tradycyjny sposób, to nie było konieczności wydawania pieniędzy na przekształcanie usług w pełni dostępnych w internecie. Firmy przestały więc w to aż tak inwestować, stąd spowolnienie w branży - mówi Michał, programista z ponad 10-letnim doświadczeniem. Dalej podkreśla, że firmy IT zwracają uwagę na rynek światowy i szukają oszczędności tam, gdzie się da. Michał zaznacza, że wiele firm, zwłaszcza globalnych, szuka tańszego pracownika. - Często pada na Indie - słyszymy.
Naszego rozmówcę dopytaliśmy także o sytuację pracowników IT z najmniejszym doświadczeniem. - Dlaczego do juniorów skierowanych jest mniej ofert o pracę? Trzeba pamiętać, że ci często "zabierają czas" bardziej wykwalifikowanym pracownikom. Potrzebują kogoś, kto ich poprowadzi za rękę. To jest pozorna oszczędność, która wpływa na zmniejszenie wydajności zespołu/projektu. Dlatego w tak niepewnych czasach, jeżeli chce się optymalizować koszty, stawia się na osoby z doświadczeniem - mówi.
Zdaniem programisty to powoduje z kolei, że teraz ciężko jest wejść do branży. - Może to mieć konsekwencje w przyszłości: zwiększy to braki w IT - wskazuje.
REKLAMA
polskieradio24.pl/wmkor
REKLAMA