Olbrzymi pożar składu paliw w Rosji. Okoliczni mieszkańcy uciekają
Baza paliw w Proletarsku na południowym zachodzie Rosji płonie od 10 dni. Pożar w składzie, który jest krajową rezerwą ropy, nie jest komentowany przez Kreml. Jak informuje Radio Swoboda, mieszkańcy okolicy uciekają na własną rękę.
2024-08-27, 12:34
Pożar wybuchł rano 18 sierpnia po ataku dronów. Wtedy zapaliło się ok. 20 cystern z paliwem o objętości 5 tys. metrów sześciennych każda. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał, że stoi za tym ukraiński wywiad wojskowy HUR i armia Ukrainy.
Bardzo duże zadymienie powoduje trudności z oddychaniem - skarżą się mieszkańcy. Administracja rejonu informuje natomiast, że wskaźniki zanieczyszczenia powietrza są w normie. Podkreślono, że nie jest planowana ewakuacja ludności, jednak część mieszkańców opuszcza swoje domy na własną rękę.
Władze miasta mówią o "zaistniałej sytuacji" i w związku z nią odwołały obchody dnia Proletarska oraz stulecia rejonu. Ogłoszono tam stan sytuacji nadzwyczajnej.
Wielka akcja straży pożarnej
Od wybuchu ognia walczy z nim ponad pół tysiąca strażaków. Posiłki przybyły z sąsiadujących regionów. W akcji gaśniczej rannych zostało już 49 strażaków.
REKLAMA
Jak podkreśla Radio Swoboda, ani władze na Kremlu, ani wydział ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji praktycznie nie komentują sytuacji, na miejsce nie przybył gubernator. Jedynie lokalne władze przekazały mieszkańcom, by w razie "pogorszenia się warunków" przebywali w zamkniętych pomieszczeniach i zakryli okna wilgotną tkaniną.
To już drugi atak na tego rodzaju obiekt w rejonie proletarskim w ostatnich miesiącach. Wcześniej, w połowie maja informowano, że bazę paliw zaatakowały dwa drony.
- Kolejny dzień potężnego pożaru w Rosji. Płonie główny magazyn paliw
- Białoruś koncentruje armię na granicy. Padły słowa o Kijowie
- Eksperci o wojnie w Ukrainie: żadna ze stron nie jest zdolna do decydującej operacji
pg/X/pap/Radio Swoboda
REKLAMA