Będzie likwidacja porodówek? Resort uspokaja. "Nikt nie myśli o tym"
Czy projekt Ministerstwa Zdrowia oznacza likwidacje oddziałów położniczych w konkretnych regionach Polski? Wiceszef resortu uspokaja, że "jest to tylko propozycja". Dodaje, że chodzi raczej o usprawnienie organizacji pracy porodówek w konkretnych regionach. Wskazuje też, że w przypadku utrudnionego dojazdu do konkretnych miejscowości "nikt nie myśli o tym", by zamknąć bliższe oddziały położnicze.
Joanna Zaremba
2024-09-07, 09:35
Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw Ministerstwo Zdrowia opublikowało 23 sierpnia br. Według danych resortu, ponad jedna trzecia szpitali z oddziałami położniczo-ginekologicznymi nie spełnia kryterium minimum 400 porodów rocznie. Na Podlasiu, w woj. warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim i zachodniopomorskim to większość porodówek - podkreślała Polska Agencja Prasowa.
Ministerstwo Zdrowia w sierpniu przekazało ten projekt do konsultacji publicznych. Jest to element reformy szpitalnictwa, która m.in. zmienia zasady kwalifikacji szpitali do tzw. sieci.
Oddziały położnicze bez wsparcia z NFZ?
Zgodnie z projektem, w przypadku profilu położnictwo i ginekologia o kwalifikacji miałaby decydować minimalna liczba odebranych porodów. Resort zdrowia wstępnie określił ją na około 400 rocznie. Należy podkreślić, że szpitale w "sieci" mają umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, co ma im gwarantować ciągłość i stabilność finansowania.
- Ministerstwo chce zmian. To może być cios w porodówki
- Przemoc położnicza wciąż istnieje. "Zjawisko ma się dobrze"
Z danych MZ dołączonych do projektu wynika, że wymogu co najmniej 400 porodów rocznie nie spełniłoby 111 szpitali z 331, których oddziały położniczo-ginekologiczne obecnie są w "sieci". W przypadku dwóch województw to dwie trzecie wszystkich porodówek, a w kolejnych czterech województwach - połowa lub więcej wszystkich porodówek.
Czy to oznacza likwidację porodówek? Jak uspokaja resort zdrowia, w projekcie chodzić ma przede wszystkim o inwestowanie w oddziały, które mają największe doświadczenie w zakresie przyjmowania porodów.
MZ chce zlikwidować część porodówek? Wiceszef resortu komentuje
- (...) Jeśli rocznie na oddziale rodzi się 1200-1300 dzieci, doświadczenie jest olbrzymie. Jeśli na świat przychodzi około 200-300 dzieci, doświadczenie jest trochę mniejsze. Chcemy czy nie chcemy, centralizacja powinna pójść do przodu - mówił wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz, cytowany przez RMF FM.
Jak z kolei stwierdził w rozmowie ze stacją rzecznik resortu, chodzi rownież o względy demograficzne. - Jest zmniejszona liczba porodów w porównaniu do sytuacji z momentu, gdy te porodówki powstawały. Jest część szpitali, w których jest jeden poród na dwa, trzy dni - powiedział Jakub Gołąb dziennikarzowi RMF FM, Michałowi Dobrołowiczowi.
REKLAMA
Cytowany wiceminister zdrowia dodał natomiast, że "plan zamykania porodówek to tylko propozycja". Jednocześnie zapewnił, że utrudniania dostępu do porodówek nie będzie. Oczywiście to, co dalej stanie się z nowelizacją, zależy od uwag i konsultacji społecznych.
"Nikt nie myśli o tym, by tę porodówkę zamknąć"
Wiceminister zdrowia podkreślał, że "jeśli jest porodówka, która ma sto porodów rocznie i nie można dojechać do innej miejscowości, nikt nie myśli o tym, by tę porodówkę zamknąć". Zdaniem wiceszefa resortu, głównym celem jest lepsza organizacja pracy oddziałów położnicznych we wskazanych regionach kraju.
Dopiero w najbliższym czasie planowane jest opracowanie wspólnej strategii, jeśli chodzi o doprecyzowanie ustawy i rozporządzeń w tym zakresie.
Przypomnijmy, że w sierpniu MZ informowało, iż liczba szpitali, w których odebrano porody, spadła z 397 w 2017 r. do 332 w 2023 r. Zmniejszyła się także liczba odbieranych porodów. Resort poinformował, że w 2023 r. było ich 266 tys., w 2019 r. - 366 tys., a w 2017 r. - 393 tys.
REKLAMA
Źródła: gov.pl/PAP/RMF FM
REKLAMA