Znana aplikacja przekaże dane użytkowników. Już nie będą anonimowi

Władze firmy poinformowały, że Telegram przekaże adresy IP i numery telefonów użytkowników władzom. Dyrektor generalny platformy Pavel Durow przekonuje, że stanie się tak tylko w przypadku działalności przestępczej - kiedy instytucje państwa będą miały nakazy przeszukania lub inne "ważne żądania prawne". 

2024-09-24, 11:52

Znana aplikacja przekaże dane użytkowników. Już nie będą anonimowi
Pawel Durow poinformował, że w przypadku działalności przestępczej dane użytkowników będą przekazywane władzom . Foto: Muhammad Alimaki / Shutterstock.com

Według Durowa zmiana warunków korzystania z usługi i polityki prywatności "powinna zniechęcić przestępców".

"Podczas gdy 99,999% użytkowników Telegrama nie ma nic wspólnego z przestępstwem, 0,001% zamieszanych w nielegalną działalność tworzy zły wizerunek całej platformy, narażając na ryzyko interesy prawie miliarda naszych użytkowników" - podkreślił we wpisie w mediach społecznościowych.

Durow w sierpniu został zatrzymany przez francuskie władze na lotnisku w Paryżu. Prokuratura oskarżyła go o umożliwianie działalności przestępczej na platformie. Zarzuty przeciwko niemu obejmują współudział w rozpowszechnianiu zdjęć przedstawiających wykorzystywanie dzieci i handel narkotykami. Został również oskarżony o niepodporządkowanie się organom ścigania.

Dyrektor zaprzeczył zarzutom, a wkrótce po aresztowaniu skrytykował władze. Stwierdził, że pociąganie go do odpowiedzialności za przestępstwa popełnione przez osoby trzecie na platformie było zarówno "zaskakujące", jak i "błędne".

REKLAMA

Kontrowersje wokół Telegrama. "Dezinformacja i treści związane z terroryzmem"

Krytycy twierdzą, że Telegram stał się wylęgarnią dezinformacji, pornografii dziecięcej i treści związanych z terroryzmem - częściowo z powodu funkcji, która pozwala grupom mieć do 200 000 członków.

Platforma została skontrolowana w zeszłym miesiącu pod kątem hostowania skrajnie prawicowych kanałów, które przyczyniły się do przemocy w angielskich miastach.

Wolność słowa już nie będzie bezpieczna?

Aresztowanie 39-letniego dyrektora wywołało debatę na temat przyszłości ochrony wolności słowa w internecie. Po zatrzymaniu Durowa wiele osób zaczęło kwestionować to, że Telegram jest rzeczywiście bezpiecznym miejscem dla dysydentów politycznych. Tak twierdził m.in. John Scott-Railton, starszy badacz w Citizen Lab na Uniwersytecie w Toronto. Jego zdaniem ostatnia zmiana polityki firmy już teraz jest przyjmowana z jeszcze większym niepokojem w wielu społecznościach.

- Marketing Telegrama jako platformy, która oprze się żądaniom rządu, przyciągnął ludzi, którzy chcieli czuć się bezpiecznie, dzieląc się swoimi poglądami politycznymi w miejscach takich jak Rosja, Białoruś i Bliski Wschód - powiedział Scott-Railton.

REKLAMA

- Wielu analizuje teraz ogłoszenie Telegrama, mając na uwadze podstawowe pytanie: czy to oznacza, że platforma zacznie współpracować z władzami w represyjnych reżimach? Telegram nie sprecyzował zbyt jasno tego, w jaki sposób firma poradzi sobie z żądaniami przywódców takich reżimów w przyszłości - dodał.

Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa twierdzą, że chociaż Telegram usunął niektóre grupy użytkowników, ma znacznie słabszy system moderowania ekstremistycznych i nielegalnych treści niż konkurencyjne firmy zajmujące się mediami społecznościowymi i komunikatorami.

Czytaj także:

bbc.com/bartos

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej