17-latek całą noc dryfował po oceanie. "Cud" na Pacyfiku

Ta noc mogła skończyć się niewyobrażalną tragedią. 17-letni Kahiau Kawai spędził samotnie noc, dryfując po oceanie z wywróconym kajakiem. Na szczęście jego życie udało się uratować. W porę odnaleźli go ratownicy.

2024-10-21, 21:27

17-latek całą noc dryfował po oceanie. "Cud" na Pacyfiku
W akcję poszukiwawczą zaangażowana była Amerykańska Straż Przybrzeżna / zdjęcie ilustracyjne. Foto: Jennifer Graylock-Graylock.com / Avalon/PAP

17-letni Kahiau Kawai uczestniczył w treningu swojej drużyny wioślarskiej u wybrzeży Honolulu. W pewnym momencie kajak nastolatka się wywrócił. Nie mając na sobie kamizelki, chłopiec kurczowo trzymał się łódki. W ten sposób spędził całą noc, dryfując samotnie po oceanie. Odnalazła go Amerykańska Straż Przybrzeżna - podało w poniedziałek CNN.

W pewnym momencie prąd oceaniczny zmienił kierunek i fale zaczęły wypychać nastolatka coraz dalej od brzegu.

17-latek całą noc dryfował po oceanie z wywróconym kajakiem

- Woda była wzburzona, a fale bardzo silne i po prostu nie mogłem walczyć z prądem. Kiedy słońce zaczęło zachodzić i robiło się coraz ciemniej, a ja odchodziłem coraz dalej, zacząłem się martwić - relacjonował 17-latek w rozmowie z CNN.

REKLAMA

Niestety w wodzie przepadło też jego wiosła. Kahiau mógł więc jedynie albo leżeć na kajaku, albo płynąć, trzymając się łodzi. Nastolatek wzywał pomoc, ale łodzie były zbyt daleko, by usłyszeć jego krzyk.

- W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie będę w stanie walczyć z prądem, więc po prostu starałem się zrelaksować i zachować spokój - wspominał chłopiec. W takiej pozycji spędził następne 12 godzin.

Nastolatka szukało kilkadziesiąt osób 

Poszukiwania chłopca rozpoczęto niemal od razu i to prawdopodobnie uratowało mu życie. W akcję zaangażowano lokalną straż przybrzeżną. Nastolatka szukały helikoptery, łodzie oraz amerykańska straż przybrzeżna. W poszukiwania włączyło się ponad 50 osób - podaje CNN.

REKLAMA

Nastolatek relacjonował później w rozmowie z CNN, że widział poszukujące go śmigłowce. Żaden z nich jednak przez dłuższy czas nie zbliżył się wystarczająco do miejsca, gdzie znajdował się 17-letni kajakarz. Dopiero o godzinie 4.00 nad ranem dostrzegli go ratownicy z samolotu amerykańskiej straży przybrzeżnej. Niemal natychmiast skontaktowali się z ratownikami, będącymi najbliżej chłopca.

Jedną z osób, które wyciągnęły nastolatka z wody był ratownik Noland Keaulana, który dostał wezwania o poszukiwaniach, mając akurat wolne.

"Zaczynałem tracić nadzieję"

- Zaczynałem tracić nadzieję. Nie wiem, czy nadal trzyma się kajaka, jeśli się poddał - myślałem o najgorszym scenariuszu. Byłem na siebie zły, myśląc, że powinienem był pojechać wcześniej - opowiadał później w rozmowie z CNN, wspominając poszukiwania nastolatka.

Czytaj także:

Kiedy dostał sygnał od straży przybrzeżnej, od razu ruszył na ratunek chłopcu.

REKLAMA

- Widzę jego głowę nad wodą i myślę sobie: "Czekaj, czy on żyje?"- powiedział Keaulana. - Potem krzyknąłem: "Kahiau?", a kiedy on powiedział "Tak" - bardzo spokojnie. Po prostu wybuchnąłem płaczem - wspominał.

"Ten dzieciak jakimś cudem przeżył"

Nastolatek prosto z łodzi został przetransportowany do szpitala. Jego stan był ciężki, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Miał kilka ran i doznał hipotermii. Lekarze i ratownicy byli w szoku, że chłopcu udało się samotnie przetrwać na oceanie aż 12 godzin.

- Bardzo bałem się, że się poddał, ponieważ mamy ludzi, którzy trenują takie rzeczy, a i tak nadal mają trudności z radzeniem sobie z przebywaniem w wodzie w takich warunkach. I ten dzieciak jakimś cudem przeżył całą noc - mówił ratownik z Departamentu Bezpieczeństwa Oceanicznego w Honolulu, cytowany przez CNN.

REKLAMA

Źródło: CNN

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej