Byliśmy w małym miasteczku "pasa rdzy". Tu dominuje jeden kandydat. "Uczynił wspaniałe rzeczy"

Gdy zapytać przypadkowo spotkanego Amerykanina - jaki jest dla niego najważniejszy temat w tegorocznej kampanii wyborczej, odpowiedź niemal zawsze jest jedna: economy. Przekonałam się o tym jeżdżąc w ostatnich dniach przez Pensylwanię, kluczowy stan tych wyborów, który może zdecydować o tym, kto wprowadzi się do Białego Domu.

2024-11-04, 09:00

Byliśmy w małym miasteczku "pasa rdzy". Tu dominuje jeden kandydat. "Uczynił wspaniałe rzeczy"
Mieszkańcy Pensylwanii czekający na Donalda Trumpa. Foto: PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Odczucia dotyczące gospodarki, a właściwie to, jak Amerykanie postrzegają swoją własną sytuację finansową - ma duży wpływ na to, na kogo chcą oddać głos. Według badań Gallupa, ponad połowa wyborców uważa, że to Donald Trump lepiej poradzi sobie z wyzwaniami gospodarczymi niż Kamala Harris.

Tak mówią zwykle słabiej wykształceni mieszkańcy mniejszych miast, który odczuli skutki rosnących kosztów życia. - Wystarczy porównać sobie jak się żyło cztery lata temu i teraz. Ceny szaleją, inflacja niby spada, ale nie ma to odzwierciedlenia w cenach. Jak był Trump, było lepiej - powiedział mi Cameron, 27-letni bezrobotny z Reading.

Pensylwania to nie tylko najważniejszy stan "wahający się" (ma najwięcej - 19 głosów elektorskich ze wszystkich swing states), ale też jeden z głównych stanów tzw. Pasa Rdzy - czyli rejonu charakteryzującego się rozwiniętym przemysłem ciężkim.

Często jednak z potężnych fabryk, które kiedyś zatrudniały setki pracowników zostały już tylko opuszczone budynki i zardzewiały sprzęt. Miasta, które kiedyś tętniły życiem, których mieszkańcy mimo trudów i wysiłków, doceniali swoją pracę i poczucie wspólnoty, dziś świecą pustkami.

REKLAMA

Bastion Trumpa

Dobrym przykładem jest Johnstown, niewielkie miasto w zachodniej Pensylwanii, które odwiedziłam kilka dni przed wyborami. Z dawnych fabryk pozostały tylko nieliczne, choć szczycące się nowoczesnymi metodami produkcji. Młodzi mieszkańcy wyjechali za pracą do innych regionów kraju, zostawiając za sobą rodziców i dziadków. Sklepy i restauracje świecą pustkami. I choć trwają prace transformacyjne (inspirowane przez Johnstown Area Heritage Association), by stare fabryki wykorzystywać do nowych celów, a bogatą historią i dziedzictwem miasta, które "stworzyło naród" przyciągać turystów, to na pierwszy rzut oka widać, że pozostało jeszcze wiele do zrobienia.

Johnstown kilkakrotnie znalazło się w centrum kampanii przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi. Kamala Harris spotkała się tu z właścicielami sklepów i obiecywała wsparcie dla małych i średnich firm.

Donald Trump otoczony przez górników zapowiedział, że będzie stał po stronie ludzi pracujących. W 2016 i 2020 roku mieszkańcy hrabstwa Cambria, w którym mieści się Johnstown, zdecydowaną większością zagłosowali na Trumpa i wiele wskazuje na to, że i tym razem będzie podobnie.

- Głosuję na Trumpa, bo gdy rządził uczynił wspaniałe rzeczy, zrobił co mógł. Taka jest opinia moja i mojego męża - powiedziała Polskiemu Radiu jedna z mieszkanek Johnstown, której mąż był strażnikiem w fabryce.

REKLAMA

- Potrzebujemy naprawy gospodarki, Trump był świetnym prezydentem. Myślę, że on może sprawić, że wrócimy do lepszych czasów - stwierdził inny mieszkaniec miasta.

Trump trafia z przekazem

I choć według oficjalnych danych gospodarka amerykańska bardzo dobrze sobie radzi, inflacja spada, a miejsc pracy przybywa, to na poziomie lokalnym - choćby w takim miejscu jak Johnstown - korzyści z tych procesów po prostu nie widać.

Donald Trump kreśli na swoich wiecach bardzo ponury obraz dzisiejszej Ameryki. Kraju, który - w jego mniemaniu - jest na skraju gospodarczego upadku, kraju pełnego niebezpiecznych imigrantów i kryminalistów, kraju, w którym nie da się już żyć. Jednocześnie obiecuje, że uczyni go znowu "wspaniałym ,zdrowym i bezpiecznym" a "w ciągu 12 miesięcy od przejęcia władzy” Amerykanie będą znowu dumni".

REKLAMA

Do biedniejszych grup społecznych, które ledwo wiążą koniec z końcem to przekaz bardzo przekonujący. Wielu zwolenników Trumpa uważa go za "genialnego biznesmena", który tak, jak swoimi firmami, będzie zarządzał też całym krajem.

Kamala Harris ma w tych grupach dużo gorszy posłuch. Dla wielu rozczarowanych Amerykanów jest niewiarygodna, bo była w kręgach władzy przez ostatnie cztery lata i "nic nie zrobiła".

Stany tzw. Pasu Rdzy - w tym Pensylwania - będą miały kluczowy wpływ na to kto, wygra Biały Dom. Sondaże nie mógłyby być bardziej wyrównane, nawet na finiszu kampanii, co oznacza, że zacięta walka o dosłownie każdy głos będzie toczyć się do samego końca.

Magdalena Skajewska

REKLAMA

Zobacz także:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej