"Facet z sąsiedztwa" kontra "człowiek bidoków". Przedstawiamy kandydatów na wiceprezydenta
Starcie J.D. Vance'a, młodego i wykształconego senatora z Ohio z Timem Walzem, gubernatorem Minnesoty, który posiada duży bagaż politycznych doświadczeń, elektryzuje amerykańskich wyborców równie mocno, jak pojedynek Kamali Harris z Donaldem Trumpem. Kandydaci na wiceprezydentów odgrywają niebagatelną rolę w walce o Biały Dom.
Łukasz Lubański
2024-11-03, 21:00
Obaj mają ciekawe życiorysy, są bezpośredni i sprawni w wystąpieniach medialnych. Był początek października, gdy Walz i Vance stanęli naprzeciwko siebie w studiu CBS News. Przez ponad półtorej godziny debatowali o problemach Ameryki - zagrożeniu ze strony Iranu, huraganie Helena, kryzysie migracyjnym, opioidach zbierających w Stanach Zjednoczonych śmiertelne żniwo, o podatkach i wielu innych sprawach.
Prof. Tomasz Żyro, politolog i amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że kampania wyborcza w USA jest bardzo ostra, niekiedy wręcz brutalna, jednak nie można tego powiedzieć o ostatniej debacie kandydatów na wiceprezydentów.
- Rozmowa była prowadzona w bardzo dobrym stylu, z dużą dozą grzeczności i savoir-vivre'u, co rzadko zdarza się na scenie politycznej. Dotyczyła problemów, nie sprowadzała się do inwektyw - ocenia ekspert w rozmowie z portalem polskieradio24.pl.
Badania stacji CBS wykazały, że debata ociepliła wizerunek obu polityków.
REKLAMA
Facet z sąsiedztwa kontra wyrzutek z "pasa rdzy"
W życiorysach kandydatów można dostrzec podobieństwa. Obaj są uosobieniem amerykańskiego mitu o awansie społecznym - drogi wiodącej z małomiasteczkowej Ameryki na szczyt.
Tim Walz wychowywał się w małej wsi Butte w Nebrasce. Jego ojciec, James F. Walza był nauczycielem, weteranem wojny koreańskiej. Zmarł na raka płuc, gdy Tim miał 19 lat. Matka, Darlene Rose Reiman, jest aktywistką społeczną. W latach 90. Walz przeniósł się do Mankato w Minnesocie. Po latach, w roku 2018, został wybrany gubernatorem.
- To jest człowiek, który reprezentuje modelowy przykład awansu społecznego. Model, który nie jest oparty na jakimś fenomenalnym pomyśle na zrobienie kariery, tylko na pracy i aktywności społecznej - mówi portalowi polskieradio24.pl dr Marcin Fatalski, politolog i amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert dodaje, że "Walz jest typem faceta z sąsiedztwa". - Także jego sposób bycia, aparycja czynią go politykiem, który może być lubiany - zaznacza.
Tim Walz świętujący (wraz z żoną Gwen i sympatykami) zwycięstwo w prawyborach na gubernatora Minnesoty. Saint Paul, Minnesota, 14 sierpnia 2018 r.
Jeszcze bardziej spektakularna jest droga J.D. Vance’a, który wywodzi się z Middletown - małego, robotniczego miasta w Ohio, z nizin społecznych. Dorastał bowiem w rodzinie dysfunkcyjnej - biednej i rozbitej. Wychowywała go matka narkomanka, prowadząca rozwiązły tryb życia. Z czasem opiekę nad Jamesem Davidem, bo takie są jego pełne imiona, przejęli dziadkowie ze wschodniego Kentucky - miejsca u podnóża Appalachów, położonego w tzw. postindustrialnym "pasie rdzy".
REKLAMA
Mieszkańcy regionu, w którym się wychowywał, określani są jako "white trash" (białe śmierci). Po zaniknięciu przemysłu w tych stronach, mają oni poczucie braku perspektyw i opuszczenia przez władze. Vance w swoich wspomnieniach "Hillbilly Elegy" (wyd. pol. "Elegia dla bidoków") pisał, że okolice te cechują nikłe możliwości awansu społecznego, bieda, rozwody i narkomania. "Moje ojczyste strony to obraz nędzy i rozpaczy" - stwierdził dobitnie.
Frustracja mieszkańców przełożyła się na sympatie wyborcze. Poparcie w tych stronach zmieniło - na przestrzeni kilku dekad - barwę z czerwonego (demokraci) na niebieski (republikanie).
- Vance jest osobą publiczną także w innych dziedzinach niż polityka. Jego "Hillbilly Elegy" została zekranizowana przez Netfliksa. Ma dobre pióro. Jest też związany z nośną grupą intelektualną, do której należą m.in. Adrian Vermeule, profesor prawa na Harvardzie, i Patrick J. Deneen, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Notre Dame - zaznacza prof. Tomasz Żyro.
Za mundurem wyborcy sznurem
Obaj byli w armii, co w warunkach amerykańskich ma znaczenie. Dr Fatalski zwraca uwagę, że w USA służba wojskowa jest odbierana jako świadectwo "odpowiedzialności za państwo, wspólnotę"; świadectwo "gotowości do poświęceń i podjęcia ryzyka - wszystko to jest dobrze widziane w Stanach".
REKLAMA
Vance jako 19-latek zaciągnął się do Marines. W piechocie morskiej służył cztery lata - w tym sześć miesięcy w Iraku, choć pełnił tam rolę korespondenta wojennego, nie brał więc udziału w walkach.
Tim Walz przez 24 lata służył w gwardii narodowej, zarówno jako piechur, jak i artylerzysta. Na emeryturę przeszedł w 2005 roku, krótko przed wysłaniem jego jednostki do Iraku, co wypominają mu jego konkurenci polityczni i krytycy. - Gwardia narodowa była dla Walza jedną z platform awansu społecznego. Natomiast po jego rezygnacji pojawiły się głosy, że z jego męstwem i walecznością nie jest zbyt dobrze - mówi prof. Tomasz Żyro.
W międzyczasie Walz był też nauczycielem geografii i trenerem młodzieżowej drużyny futbolowej.
Katolik po konwersji i "luteranin z Minnesoty"
Obaj są wierzący. Droga Vance’a do katolicyzmu była długa i wyboista. Jako dziecko nie chodził do kościoła. "Czy Bóg nas kocha?" - zapytał niegdyś swojej babci, rozgoryczony nieszczęśliwym dzieciństwem. Jako nastolatek był zielonoświątkowcem. Później, jak pisał w 2020 r. w eseju dla "The Lamp Magazine" - dzieląc się kulisami duchowej przemiany - gdy był pod wpływem m.in. lektury Christophera Hitchensa i Sama Harrisa, postrzegał siebie jako ateistę. Ostatecznie, w roku 2019, przyjął chrzest. Istotną rolę w konwersji Vance’a odegrały jego nieformalne rozmowy o wierze z ojcami dominikanami.
REKLAMA
W nieco innym kierunku podąża Walz. Dorastał bowiem jako katolik, jednak po opuszczeniu Nebraski zaczął się identyfikować jako "luteranin z Minnesoty". Prof. Tomasz Żyro zauważa, że kandydat demokratów cechuje raczej otwarta religijność. - Płynie z prądem, akceptując wszystko to, co elektorat demokratyczny, w tym aborcję czy wzrost roli mniejszości seksualnych - ocenia ekspert.
Charyzmatyczni mówcy
Obaj wypadają dobrze w wystąpieniach publicznych. - Tak jak większość ludzi wywodzących się z centrum kraju, J.D. studiował w Yale - ironizował Tim Walz na wiecu w Pensylvanii, podczas swojego pierwszego wystąpienia jako kandydat na wiceprezydenta - a jego kariera była sponsorowana przez miliarderów z Doliny Krzemowej [nawiązanie do udanej kariery biznesowej Vance’a, w tym m.in. do jego dobrych relacji i współpracy z Peterem Thielem, współzałożycielem PayPalla - red.]. Później napisał bestseller, w którym zmieszał z błotem tę lokalną społeczność Proszę was! Przecież nie tym są środkowe stany! - uderzał Walz w republikanina.
Dr Marcin Fatalski przyznaje, że kandydat demokratów "radzi sobie w wystąpieniach publicznych, ma skłonność do formułowania żartobliwych, ciekawych uwag i potrafi to robić, ma charyzmę". - Może do końca nie pokazał tego podczas debaty z Vancem, jednak nie odbiera to jego dotychczasowych osiągnięć w tym zakresie. Posiada też umiejętność demitologizowania przeciwników politycznych, w tym Trumpa, dzięki czemu, przynajmniej w oczach części wyborców, stają się oni mniej atrakcyjni - dodaje.
Jednocześnie Walz unika kontrowersji. Choć całkiem nie udało mu się ich uniknąć. Krytycy wskazują chociażby na jego opieszałość, kiedy w 2020 r., jako gubernator Minnesoty, w trakcie zamieszek w Minneapolis po śmierci George'a Floyda - afroamerykanina, który zginął wskutek interwencji policjanta Dereka Chauvina - zwlekał z wydaniem decyzji o interwencji gwardii narodowej.
REKLAMA
Zdolności oratorskie niewątpliwie posiada także J.D. Vance. W ocenie dr. Fatalskiego "był to jeden z czynników, który spowodował, że trumpiści zwrócili na niego uwagę". Należy też pamiętać, że jeszcze kilka lat temu Vance był wielkim krytykiem Donalda Trumpa. Publicznie określił go "idiotą", a jego zachowanie "nagannym". Z kolei prywatnie, w korespondencji ze współlokatorem z Yale, nazwał go "amerykańską wersją Hitlera".
- O ile Waltz jest osobą niekontrowersyjną, o tyle Vance wyraźnie wyróżnia się osobowością. Trzeba wspomnieć o jego kontaktach z Doliną Krzemową. Jest to ruch niebagatelny. Sprawił bowiem, że Dolina Krzemowa właściwie po raz pierwszy jest podzielona, jeśli chodzi o wsparcie dla kandydatów w wyborach - podkreśla prof. Tomasz Żyro.
Vance nie unika ostrych sformułowań. Wystarczy przypomnieć wypowiedź, w której - nawiązując do Kamali Harris i obozu demokratów - stwierdził, że Stanami Zjednoczonymi rządzą "bezdzietne kociary, które są nieszczęśliwe z powodu własnego życia i wyborów, których dokonały, więc chcą, aby reszta kraju również była nieszczęśliwa". Słowa te wywołały falę oburzenia. Vance'a skrytykowała m.in. aktorka Jennifer Aniston.
O jego bezkompromisowości przekonał się m.in. Donald Tusk. J.D. Vance na początku roku krytykował w serwisie X rząd polskiego premiera, pisząc, że ten uderza w wartości demokratyczne.
REKLAMA
Komentatorzy zwracają też uwagę na izolacjonistyczne poglądy Vance'a. - Nie obchodzi mnie, co się stanie z Ukrainą - powiedział podczas jednego z wystąpień. Ponadto republikanin niejednokrotnie podkreślał, podzielając pogląd Donalda Trumpa, że pokój na świecie może zapewnić poprzez siłę, która powstrzyma zapędy agresorów.
Tim Walz. Polityk wrażliwy na sprawy społeczne
Dr Marcin Fatalski wyjaśnia, że kandydat na wiceprezydenta ma niejako dopełniać kandydaturę na prezydenta - cechy, które są uznawane za słabsze. Wskazuje przykład Johna F. Kennedy’ego, czyli "milionera ze wschodniego wybrzeża, młodego, szalenie elitarnego", w administracji którego "wiceprezydentem [zresztą po tragicznej śmierci Kennedy’ego został też prezydentem - red.] był Lyndon Johnson - Teksańczyk, starszy polityk, wywodzący się z klasy średniej".
- Bardziej w ten schemat wpisuje się Tim Walz, aniżeli J.D. Vance. Ma zapewnić Kamali Harris poparcie bardziej umiarkowanej części elektoratu Partii Demokratycznej. To jest grupa mieszkająca w tzw. swings states, poza wielkimi miastami. Mówimy o klasie średniej i niższej klasie średniej, raczej o białych Amerykanach, średnio sytuowanych, odwołujących się do Partii Demokratycznej ze względu na tradycję, na fakt, że niegdyś była ona partią amerykańskiej klasy robotniczej - mówi amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zobacz też:
Co więcej, Walz "wprowadzał progresywne zmiany, związane z troską o ludzi pracy, o młodzież". Czyli kładzie akcenty na sprawy, które dla elektoratu Partii Demokratycznej są szczególnie istotne.
REKLAMA
J.D. Vance ma ambicje prezydenckie?
O ile kandydat demokratów uzupełnia kandydaturę Kamali Harris, o tyle w przypadku J.D. Vance’a nie do końca tak jest. Owszem, wywodzi się on z innego świata, niż Donald Trump, który odziedziczył fortunę po ojcu - w odróżnieniu od byłego prezydenta Vance wszystko osiągnął samodzielnie.
- Niemniej w wielu aspektach J.D. Vance nie tyle równoważy, co wzmacnia przekaz Donalda Trumpa. Przykładowo, jest od niego bardziej konserwatywny w sprawach obyczajowych i społecznych. Jest zwolennikiem tradycyjnego modelu rodziny [z kolei Trump swego czasu był znany z dość frywolnego stylu życia, w tym burzliwego życia towarzyskiego - red.], politykiem bardziej pryncypialnym niż Trump np. w sprawie aborcji - zaznacza dr Marcin Fatalski.
Niewątpliwie w wielu regionach, choćby we wspomnianym "pasie rdzy", kandydatura J.D. Vance’a stanowi atrakcyjny punkt odniesienia. Ponadto ma 40 lat, więc wciąż jest politykiem młodym. Można się też spodziewać, że jego ambicje sięgają ponad funkcję wiceprezydenta.
- Udział w tegorocznej grze daje mu szansę na to, by za cztery lata zastąpić Trumpa [jako kandydat na prezydenta USA - red.] i zostać najważniejszą postacią polityki amerykańskiej, jak i międzynarodowej - zauważa amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
REKLAMA
Czytaj także:
- Harris wygłosiła "mowę końcową". Nazwała Trumpa "drobnym tyranem"
- Droga do Białego Domu wiedzie przez Pensylwanię. Oto co mówią mieszkańcy o Harris i Trumpie
REKLAMA