Skala dezercji w Ukrainie szokuje. "Wycisnęliśmy maksimum"

Dezercja jest nasilającym się problemem Sił Zbrojnych Ukrainy. Jeden z kijowskich parlamentarzystów, zaznajomionych z tematem, twierdzi, że liczba żołnierzy zbiegłych z pola walki może sięgać 200 tys. - Teraz staje się jasne, że wycisnęliśmy maksimum z naszych ludzi - mówi agencji AP jeden z oficerów 72. Brygady Zmechanizowanej SZU.

2024-11-29, 13:19

Skala dezercji w Ukrainie szokuje. "Wycisnęliśmy maksimum"
Dezercje są narastającym problemem ukraińskiej armii. Foto: MARIA SENOVILLA/EPA/PAP

Dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy - przemęczonych i wypalonych w walce - uciekło z linii frontu i ukrywa się na tyłach. Zdarzało się, że pozycje obronne opuszczały całe jednostki, przyspieszając sukcesy armii Putina w Donbasie - twierdzą zgodnie rozmówcy Associated Press z Ukrainy: dwaj dezerterzy, trzej prawnicy, a także wielu kijowskich oficjeli i oficerów SZU (wypowiadali się anonimowo - ujawniali delikatne dane).

- To krytyczna kwestia. To trzeci rok wojny i ten problem będzie tylko narastał - ocenił Ołeksandr Kowałenko, ukraiński analityk wojskowy. Statystyki, dotyczące zjawiska, mówią same za siebie.

Nawet 200 tys. dezerterów

Biuro Prokuratora Generalnego z Kijowa informuje, że od początku inwazji o dezercję zostało oskarżonych przeszło 100 tys. żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy.  Co ważne, przeszło połowę tych przypadków odnotowano w tym roku, po tym jak wiosną weszła w życie, budząca wiele kontrowersji, ustawa mobilizacyjna.

Jest to ogromna liczba, zważywszy, że przed rozpoczęciem mobilizacji w walce na froncie brało udział około 300 tys. ukraińskich żołnierzy.

REKLAMA

Co więcej, rzeczywista liczba zbiegłych żołnierzy może być znacznie wyższa. Jeden z parlamentarzystów, znający się na sprawach wojskowych, szacuje, że liczba dezerterów może sięgać nawet 200 tys.

Zostawiają kolegów na pastwę Rosjan

Skala dezercji nie tylko torpeduje plany ukraińskich dowódców. Przyspiesza również pochód armii Putina na zachód, a także przyczynia się do powiększenia strat SZU.

- Najgorsze jest to, że (żołnierze - red.) opuszczają pozycje bojowe w toku walki, a ich towarzysze przez to giną. Mieliśmy kilka sytuacji, w których całe jednostki uciekały, małe lub duże. W ten sposób odsłaniały nasze flanki. A wróg podchodził i zabijał ich kolegów. Po prostu ci, którzy stali dzielnie na pozycjach, nie wiedzieli, że nikt ich nie ubezpiecza - skarżył się AP jeden z wojskowych oficjeli.

Żołnierze, którzy grupami opuszczali linie obronne, walnie przyczynili się do utraty przez wojska Kijowa Wuhłedaru - strategicznego miasta-twierdzy, znajdującego się na wzgórzu. SZU wycofały się z niego w październiku tego roku, po przeszło dwóch latach skutecznej obrony.   

REKLAMA

Oficer z 72. Brygady, który jako jeden z ostatnich opuścił miasto, relacjonował tragiczne okoliczności odwrotu. Wspomniał, że przysłane na miejsce posiłki, mające zabezpieczać operację, uciekły, zostawiając obrońców Wuhłedaru bez osłony. Dlatego żołnierze z 72. Brygady zostali wystrzelani przez Rosjan.  

Mimo to rozmówca AP nie ma pretensji do dezerterów. - W tej fazie walki, nikogo nie potępiam - ani tych z mojego batalionu, ani innych… Po prostu każdy jest naprawdę zmęczony walką - podsumował.

Czytaj także:

AP/WR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej