UE chce ratować swój przemysł motoryzacyjny. Ale nie spalinówki

Dobra wiadomość dla europejskich producentów aut - Unia będzie bardziej elastyczna w kwestii rozliczania przekroczenia emisji CO2. Jest też gorsza - zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035 roku będzie utrzymany w mocy.

2025-03-06, 16:49

UE chce ratować swój przemysł motoryzacyjny. Ale nie spalinówki
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

UE chce ratować swój przemysł motoryzacyjny

Unia Europejska nie zamierza się ugiąć ani przed chińską konkurencją, ani przed przeciwnikami elektrycznej rewolucji w motoryzacji. Nowy plan ratowania europejskiej motoryzacji pokazuje jednak, że Komisja Europejska jest całkiem elastyczna.

Zakaz rejestracji aut spalinowych od 2035 roku nie trafi do kosza. Unia nie zamierza odpuszczać w tej kwestii i producenci muszą się dostosować. Jednak nie oznacza to, że Komisja Europejska, do której należą ostateczne decyzje w tej sprawie zamierza bezczynnie przyglądać się, jak chińskie marki podbijają europejski rynek.

Producenci z Europy będą mogli nieco odetchnąć, bo na ich korzyść zostanie zmodyfikowany system rozliczania przekraczania średnich emisji na sprzedane przez nich auta. Przepisy zakładają, że za każdy gram wyemitowany przez ich produkty ponad limit naliczana jest kara w wysokości 95 euro. Limit wynosi obecnie 93,6 g CO2/km, a np. w Niemczech średnia emisja nowych aut wyniosła 109,7g/km (za co odpowiada także rosnąca popularność gigantycznych pojazdów typu SUV). W efekcie kara za każde sprzedane auto w tym kraju, jak wyliczył serwis motoryzacja.interia.pl wyniosła 1529,5 euro (ok. 6380 zł). 

KE nie rezygnuje kar, ale pozwoli producentom rozliczać je w dłuższych przedziałach czasowych. Co da im większe szanse na to, że zapłacą je w niższej wysokości.

REKLAMA

Wparcie dla innowacji i produkcji baterii

Komunikat Komisji Europejskiej jasno daje do zrozumienia, że będzie ona działać na rzecz sojuszu europejskich producentów w zakresie prac nad pojazdami autonomicznymi. W programie Horyzont Europa 2025-27 przeznaczone ma być na to wsparcie w wysokości 1 mld euro. 

Europejscy producenci mają zyskać nie tylko na współpracy, ale także na dostępie do środowisk testowych. Wsparcie Unii nie skończy się tylko na środkach finansowych na opracowywanie pojazdów autonomicznych. Komisja chce przeznaczyć spore pieniądze na łańcuchy dostaw surowców dla europejskiego przemysłu akumulatorowego.

- Na rynku globalnym jest tak wiele niewykorzystanego potencjału, jeśli chodzi o innowacje i czyste rozwiązania. Chcę, aby nasz europejski przemysł motoryzacyjny objął prowadzenie. Będziemy promować krajową produkcję, aby uniknąć zależności strategicznych, zwłaszcza w przypadku produkcji baterii. Będziemy trzymać się uzgodnionych celów dotyczących emisji, ale z pragmatycznym i elastycznym podejściem. Naszym wspólnym celem jest zrównoważony, konkurencyjny i innowacyjny przemysł samochodowy w Europie, który przyniesie korzyści naszym obywatelom, naszej gospodarce i naszemu środowisku - powiedziała szefowa KE Ursula von der Leyen. 

Wzmacnianie łańcuchów dostaw ma dotyczyć nie tylko produkcji baterii, ale całego procesu wytwarzania aut. Od produkcji baterii po wsparcie producentów w wyzwaniach związanych ze starzeniem się siły roboczej. 

REKLAMA

Wsparcie dla aut elektrycznych

Unia zamierza także wesprzeć proces przestawiania się z aut spalinowych na auta EV. Komisja zasygnalizowała, że będzie zarówno przekonywać państwa UE do stworzenia zachęt dla wymiany flot firmowych na ich terytoriach z aut spalinowych na auta elektryczne, ale także przez wspieranie budowy zaufania konsumentów do pojazdów EV. Przy czym nie mają to być tylko zachęty w postaci dopłat do zakupu aut EV. Działania mają także polegać na poprawianiu technicznej jakości pojazdów (np. trwałości akumulatorów), jak i dostępności możliwości napraw. 

Ochrona rynku przed nieuczciwą konkurencją

Europejski rynek samochodów będzie miał także osłonę przed nieuczciwą konkurencją z innych krajów. Komisja Europejska zamierza stosować takie instrumenty ochrony handlu, jak "środki antysubsydyjne", czyli karne cła. Komunikat nie stwierdza wprost w który kraj mogą być one wymierzone, ale nie jest trudno się domyślić, że chodzi o Chiny, które agresywnie wspierają własnych producentów. 

Czytaj także: 

Źródła: Komisja Europejska/Interia/AM

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej