Afera ze spotami i NASK. Wyjaśniamy krok po kroku

Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) zaalarmowała o próbie ingerencji w kampanię wyborczą poprzez posty na Facebooku. Wskazano na możliwe wpływy z zagranicy. Dziennikarskie śledztwo wykazało jednak, że źródło spotów jest w Polsce, a trop prowadzi do fundacji Akcja Demokracja. Jej prezes ma powiązania z Koalicją Obywatelską. Sprawa nabiera coraz większego rozgłosu i wymiaru prawnego. PiS zapowiada wniosek do prokuratury. Odrębne zawiadomienie składa PO. 

2025-05-16, 14:22

Afera ze spotami i NASK. Wyjaśniamy krok po kroku
Kampania wyborcza w mediach wyborczych. Wszyscy się od niej odcinają. Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Próba ingerencji w kampanię wyborczą na Facebooku. Co wykryła NASK?

W środę Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) poinformowała o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą - chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, mogące być finansowane z zagranicy. O sprawie poinformowana została ABW. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich siedmiu dni miały wydać na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy. 

Sieć wskazała, że działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych, a kampanie reklamowe dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Według NASK analiza wskazała na możliwą prowokację, której celem mogło być działanie na szkodę kandydata "rzekomo wspieranego przez tego typu reklamy oraz destabilizacja sytuacji przed wyborami prezydenckimi".

NASK poinformowała, że po jej interwencji, z uwagi na łamanie zapisów prawa wyborczego, Meta zablokowała na Facebooku reklamy polityczne, które mogły wpływać na kampanię wyborczą w Polsce, co - jak dodała Sieć - jest efektem działań prowadzonych w ramach tzw. Parasola Wyborczego. Sieć podkreśliła, że prowadzi też działania związane z ustaleniem źródeł pochodzenia i finansowania kampanii.

REKLAMA

Właściciel Facebooka - firma Meta - poinformował, że nie znalazł dowodów na zagraniczną ingerencję w reklamy. Wskazano, że administrator powiązany z podejrzanymi "stronami potwierdził swoją tożsamość i znajduje się w Polsce".

Trop prowadzi do fundacji Akcja Demokracja

Dziennikarzom portalu WP udało się zidentyfikować trzy osoby występujące w reklamach i skontaktować się z nimi. Wszystkie stwierdziły, że do udziału w spotach zachęciły je osoby powiązane z fundacją Akcja Demokracja.

Portal wskazał, że za publikowanymi w internecie reklamami politycznymi promującymi Rafała Trzaskowskiego i atakującymi jego konkurentów stoi pracownik i wolontariusze fundacji Akcja Demokracja, której prezesem jest Jakub Kocjan, do niedawna asystent posłanki KO Iwony Karolewskiej.

REKLAMA

Reklamy miały być publikowane przez profile na Facebooku "Wiesz Jak Nie Jest" i "Stół Dorosłych", których administrator jest nieznany. Pierwszy z profili wydał na reklamy prawie 286 tysięcy zł, a drugi ponad 141 tys. zł. Najdroższe pojedyncze promowane posty kosztowały nawet 40 tys. zł i miały milionowe zasięgi.

Akcja Demokracja odcina się od profili na Facebooku

W oświadczeniu opublikowanym w czwartek w mediach społecznościowych Akcja Demokracja przekazała, że jako fundacja nie jest zaangażowana w działalność profili "Wiesz Jak Nie Jest" i "Stół Dorosłych". Poinformowała, że wieloletni dostawca usług informatycznych fundacji poprosił o polecenie osób gotowych do udziału w spotach "profrekwencyjnych", a fundacja poleciła swoich wolontariuszy.

Firma, o której mowa, to Estratos Digital GmbH z siedzibą w Wiedniu, świadcząca dla fundacji "usługi technologiczne oraz konsultacje w zakresie komunikacji". Jak wskazała WP, do 2023 r. występowała pod nazwą Datadat. Na jej czele stoi dwóch Węgrów: Ádám Ficsor (minister ds. służb specjalnych w lewicowym rządzie Gordona Bajnaia, czyli z czasów przed epoką Victora Orbana) i Viktor Szigetvari.

Większościowym udziałowcem Estratos jest amerykański fundusz Higher Ground Labs Fund III LP. Jak podało w czwartek Oko.press, fundusz ten na swojej stronie internetowej wskazuje, że "finansuje technologię, która pomaga kandydatom wygrywać" i jest powiązany z amerykańską Partią Demokratyczną. Założono go w USA w 2017 roku, aby po pierwszym zwycięstwie Donalda Trumpa wspomóc środowiska demokratyczne za pomocą nowoczesnych technologii.

REKLAMA

Sztab Trzaskowskiego: nie mamy z tym nic wspólnego

Do doniesień o reklamach politycznych na Facebooku odniósł się Rafał Trzaskowski. - Mój sztab nie ma z tym nic wspólnego. Natomiast przeróżnego rodzaju fałszywek, propagandy pojawiło się mnóstwo. To wszystko powinno być wyjaśnione - powiedział kandydat KO.

Trzaskowski mówił, że w tej sprawie należy pytać fundację (Akcja Demokracja - red.). - W tej chwili są różne fundacje, jest również z drugiej strony propaganda, to wszystko powinno być wyjaśnione. My, jak dowiedzieliśmy się, że to fałszywka, też zgłosiliśmy natychmiast sprawę. Są odpowiednie służby, które powinny to po prostu wyjaśnić - tłumaczył kandydat KO na antenie TVN24.

Czytaj także:

Także rzeczniczka klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda podkreśliła, że "dwa dni przed wybuchem całej tej afery sztab Rafała Trzaskowskiego złożył zawiadomienie o spotach, które pochodzą z niewiadomego źródła".

REKLAMA

Szymon Hołownia stawia na szali poparcie w drugiej turze

Te wyjaśnienia nie przekonują jednak polityków innych partii - i to nie tylko opozycyjnych. Aleksandra Leo z Polski 2050 stwierdziła, że dla dobra koalicji ta sprawa musi zostać dokładnie wyjaśniona. 

Jeszcze bardziej stanowczo wypowiada się w tej kwestii Szymon Hołownia, a jego słowa można potraktować jako ultimatum. 

- Rafał Trzaskowski powinien jasno odciąć się od tych praktyk, jasno je potępić, jasno i wyraźnie powiedzieć, że nie ma z tym nic wspólnego i że ktoś w sztabie, kto był za to odpowiedzialny, po prostu poleci - powiedział kandydat Trzeciej Drogi.

REKLAMA

Hołownia był też pytany, czy jeśli Trzaskowski i jego sztab nie odetną się od tej sprawy i jej nie wyjaśnią, to poprze go w drugiej turze wyborów. - Rafał Trzaskowski ma czas do dzisiaj, do końca dnia, żeby jasno się w tej sprawie, twardo i zdecydowanie wypowiedzieć i wyciągnąć konsekwencje z tego, co się stało. W każdym sztabie może się zdarzyć ktoś, nad kim ktoś nie zapanuje. (...) Natomiast my musimy mieć przede wszystkim świadomość, czy mamy wspólnotę wartości - odparł. 

- Jeżeli mam poprzeć kandydata, to mam prawo uzyskać od niego te wyjaśnienia - dodał. Hołownia zaznaczył, że z ogłoszeniem tego, kogo będzie popierał w drugiej turze, musi poczekać na werdykt wyborców oraz na "słowa Rafała Trzaskowskiego, które muszą paść".

Aferę ironicznie skomentował też Adrian Zandberg, odnosząc się do komunikatu Ministerstwa Cyfryzacji o tym, że program "Parasol Wyborczy", który ma zabezpieczać wybory od strony cyberataków i dezinformacji, skutecznie zadziałał.

REKLAMA

Kaczyński: prowadzą największą akcję dezinformacji

Do sprawy odniósł się także we wpisie na X lider partii Jarosław Kaczyński. "W panice rzucili się odwracać kota ogonem! To oni sami prowadzą właśnie największą akcję dezinformacji i nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego. Na hejt i agresję wydają nielegalnie ogromne pieniądze, wykorzystują instytucje państwowe, wspierają ich zagraniczne ośrodki. Łamią wszelkie zasady, łamią prawo, depczą demokrację" - napisał.
"Myślą, że są bezkarni i wszystko im wolno. Tylko my, obywatele, możemy ich zatrzymać 18 maja" - uważa Kaczyński.

W zapewnienia sztabu Rafała Trzaskowskiego, który odcina się od kampanii reklamowej na Facebooku, nie wierzy poseł PiS Janusz Cieszyński. Na antenie radiowej Jedynki przypomniał, że w rozpowszechnianie reklam był zaangażowany polityk Koalicji Obywatelskiej. - Te spoty na swoim profilu na platformie X podawał dalej zastępca Sławomira Nitrasa w sztabie Rafała Trzaskowskiego Cezary Tomczyk - powiedział Cieszyński. 

PiS zawiadamia prokuraturę

REKLAMA

Na pełnych oburzenia komentarzach się nie kończy. - Wszystko na to wskazuje, że mamy do czynienia z nielegalnym finansowaniem kampanii Rafała Trzaskowskiego - ocenił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak i zapowiedział wniosek do prokuratury w tej sprawie oraz powiadomienie PKW, a po wyborach wniosek o komisję śledczą. 

- Zalano Facebook, od 10 kwietnia br., reklamami, które miały charakter stronniczy, gdyż w tych reklamach atakowano Karola Nawrockiego, natomiast pokazywano, że Rafał Trzaskowski jest kandydatem tych ludzi, którzy w reklamach wystąpili - mówił, dodając, że nie byli to przypadkowi ludzie. "Ci ludzie byli aktywistami związanymi ze środowiskiem lewicowo-liberalnym, a więc tym, które popiera Trzaskowskiego - dodał szef klubu PiS.

Platforma Obywatelska też szuka sprawiedliwości

Platforma Obywatelska z kolei składa pozew w związku z naruszeniem jej dóbr osobistych przez Sławomira Mentzena. Kandydat Konfederacji na prezydenta w czwartek w swoich mediach społecznościowych udostępnił film, w którym przekonywał, że za kampanią dezinformacyjną stoją ludzie związani z Platformą Obywatelską.

Zdaniem Mentzena ludzie związani z Platformą Obywatelską nagrywają reklamy, które - jak sprecyzował - atakują konkurentów politycznych kandydata na prezydenta KO, czyli Rafała Trzaskowskiego, zupełnie pomijając przepisy finansowania kampanii wyborczej. Polityk zaznaczył, że PO i "przychylne jej media oraz NASK twierdzą, że to jest robota wymierzona w Rafała Trzaskowskiego". - Nie wiem, jak można tak traktować ludzi jak kompletnych idiotów - powiedział polityk.

REKLAMA

Czytaj także:

Źródła: Polskie Radio/PAP/fc/k

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej