Armia Izraela atakuje cywilów dronami, ciała zjadają psy. Dziennikarskie śledztwo
Izraelscy żołnierze celowo atakują cywilów w Strefie Gazy za pomocą tanich dronów chińskiej produkcji - wynika ze śledztwa niezależnych izraelskich mediów. Doniesienia są przerażające. Ciała zabitych cywilów mają być zjadane przez bezpańskie psy. Co więcej, te informacje mieli przekazać sami żołnierze.
2025-07-13, 19:20
Żołnierze o atakach na cywilów. "Jak w grze wideo"
Siedmioro żołnierzy i oficerów izraelskiej armii rozmawiało w tej sprawie z portalem Sicha Mekomit oraz +972 Magazine. Z ich relacji wynika, że do tanich chińskich dronów dołączane są adaptery, służące do zrzucania granatów. Armia za ich pomocą "jak w grze wideo" atakuje nieuzbrojonych cywilów, w tym dzieci. Mają w tym swój cel. Poprzez tak barbarzyńskie działania chcą zmusić ludzi do opuszczenia domów, lub uniemożliwić im powrót do ewakuowanych terenów.
Jednostki izraelskiej armii operujące w Strefie Gazy używają w większości dronów EVO, produkowanych przez chińską firmę Autel. W wersji oryginalnej przeznaczone są głównie do fotografii. Jeden taki bezzałogowiec kosztuje ok. 10 tys. szekli (ok. 11 tys. zł). Dla porównania dron Elbit Hermes 450, używany przez siły powietrzne Izraela, kosztuje ok. 2 mln dolarów za sztukę.
Atakowali nieuzbrojonych cywilów
W 2025 roku izraelski żołnierz S. stacjonował w rejonie miasta Rafah. To on koordynował ataki, które przeprowadzane były na ludność cywilną, która nie opuściła ewakuowanych terenów. Raporty dowódcy batalionu, do których dotarli dziennikarze, potwierdziły, że drony wykorzystywano do ataków na ludzi, a nie do rekonesansu.
Co więcej, wszyscy zabici automatycznie określani byli jako terroryści. S. przyznał jednak, że w ciągu ponad 100-dniowej operacji, zabita została tylko jedna osoba z nożem. Doszło również do jednego starcia z bojownikami. Pozostałe ofiary były nieuzbrojonymi cywilami.
Wstrząsające sceny w Strefie Gazy
- Było jasne, że ci ludzie próbowali wrócić do swoich domów. Żaden z nich nie był uzbrojony i nigdy niczego nie znaleziono w pobliżu ich ciał. Nigdy nie oddaliśmy strzałów ostrzegawczych. Ani razu - powiedział. Z uwagi na to, że żołnierze stacjonowali daleko od rejonu działań dronów, ciała zabitych pozostawiano bezpańskim psom.
- Można to było zobaczyć na nagraniach z drona. (...) Psy nauczyły się przybiegać do miejsc, w których dochodzi do strzelanin lub eksplozji, bo oznacza to, że prawdopodobnie jest tam jakieś ciało - relacjonował S.
"Są skazani na śmierć"
Nieco światła na cały proceder rzucił inny z żołnierzy - H., który służył w rejonie Nusejrat. - Gdy dowódca określi wyimaginowaną czerwoną linię, każdy, kto ją przekroczy, jest skazany na śmierć - przekazał.
- Oczekuje się, że Palestyńczycy zrozumieją to na własnej skórze, bo nie ma innego sposobu, nikt nigdzie nie oznacza tej linii - dodał S. Z kolei według A., który stacjonował w rejonie Chan Junus, armia uznaje każdego, kto pozostał na ewakuowanym terenie za winnego.
- To jest jak gra wideo. Na środku ekranu jest celownik, a ty widzisz obraz. Jesteś setki metrów dalej, czasem nawet kilometr lub więcej. Potem bawisz się joystickiem, widzisz cel i zrzucasz granat. I to jest nawet całkiem fajne, tyle że ta gra zabija ludzi - skomentował H.
Po ujawnieniu tych informacji firma Autel zaprzeczyła, że jej drony sprzedawane są w Izraelu, w tym również tamtejszej armii. Ta z kolei zaprzeczyła wszystkiemu, twierdząc, że nie działa świadomie "w celu wyrządzenia krzywdy osobom postronnym" w Strefie Gazy.
- Media: prezydent Iranu został ranny w czerwcowym ataku Izraela
- Szpitale w Strefie Gazy walczą o życie wcześniaków. "Cichy cmentarz"
- Wojna w Strefie Gazy. Hamas zgodził się na uwolnienie 10 izraelskich zakładników
Źródło: PAP/egz