Poseł Konfederacji: obywatele muszą wyręczać państwo w ochronie granic

2025-07-16, 18:06

- Skoro władza nie chroniła naszych granic, to zaczęli to robić obywatele - powiedział w Polskim Radiu 24 Bartłomiej Pejo z Konfederacji, komentując działalność Ruchu Obrony Granic. Jego zdaniem społeczne inicjatywy nie tylko wspierają Straż Graniczną, ale również wyręczają państwo w przekazywaniu informacji w sprawie migrantów. 

We wtorek na polsko-białoruskiej granicy niedaleko Czeremchy doszło do ataku na polskich funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy. SG ujawniła przebieg zdarzenia. "Na obrońców naszej granicy posypał się grad kamieni, a jeden z atakujących cisnął w ich kierunku koktajlem Mołotowa, który wybuchł tuż przy polskich patrolach. Na szczęście nikomu nic się nie stało" - czytamy w komunikacie.

Posłuchaj

Bartłomiej Pejo gościem Pawła Pawłowskiego (Rozmowa Polskiego Radia 24) 15:30
+
Dodaj do playlisty

Na granicy z Niemcami natomiast od 7 lipca polskie służby prowadzą kontrole. Z braku zaufania do państwa i jego organów powstał Ruch Obrony Granic, którego liderem jest Robert Bąkiewicz.

  • Gościem Pawła Pawłowskiego w audycji "Rozmowa Polskiego Radia 24" w środę (16.07) o godz. 16.33 był Bartłomiej Pejo, poseł Konfederacji

Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 "sytuacja na wschodniej i zachodniej granicy jest poważna". - Zauważa to coraz więcej Polaków. Ponad 10 tysięcy migrantów przebywa na terenie Polski. To osoby, które zostały wysłane do nas przez Niemców. To są informacje z Niemiec - powiedział Bartłomiej Pejo. 

"Ruch społeczny pomaga Straży Granicznej"

Zaznaczył jednocześnie, że brakuje informacji od polskich służb. - Nie mamy takich informacji i statystyk, bo nasze służby - w moim przekonaniu - nie działają tak, jak powinny działać. A informacje powinna otrzymać przede wszystkim opinia publiczna. Powinna wiedzieć ilu migrantów jest oficjalnie w ośrodkach, ilu jest zupełnie niekontrolowanych, ilu wjechało tu z dokumentami, a ilu bez dokumentów. To jest zatrważające dla Polaków, dlatego ten ruch społeczny (obrony granic - red.) - nie tylko Bąkiewicza - jest tak silny. Nie działa on tylko na jednej czy dwóch granicach, tylko na wszystkich. Myślę, że pomaga Straży Granicznej. Nie ma praktycznie takich incydentów, że obywatele przeszkadzaliby w pracy naszym pogranicznikom - podkreślił poseł Konfederacji. 

- Ten ruch społeczny jest na pewno również ośrodkiem przekazu informacji, z czym próbuje walczyć Donald Tusk i przedstawiciele naszej władzy, którzy ograniczają możliwość nagrywania i robienia zdjęć, i w ogóle przekazywania informacji. Jeśli władza nie przekazuje informacji, nawet posiadając rzecznika rządu, to za władzę robią to obywatele. Tak samo jak władza nie chroniła naszych granic, to zaczęli to robić obywatele - powiedział Bartłomiej Pejo.

Polskie państwo z rezerwą odnosi się do działalności Ruchu Obrony Granic i innych inicjatyw społecznych podejmujących działania przy granicach. Władze wielokrotnie podkreślały, że bezpieczeństwo granicy to zadanie wyłącznie państwowych służb - Straży Granicznej, Wojska Polskiego oraz policji. MSWiA i sama Straż Graniczna przypominają, że nikt nie ma prawa podejmować działań operacyjnych, legitymować ludzi ani "odgrywać roli funkcjonariuszy".

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio 24/bartos

Polecane

Wróć do strony głównej