Manowska kwestionuje zarzuty Bodnara ws. protestów wyborczych. Napisała list do Hołowni

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska zakwestionowała zarzuty Adama Bodnara dotyczące rzekomych nieprawidłowości w procedurze rozpoznawania protestów wyborczych po wyborach prezydenckich. W liście do marszałka Sejmu Szymona Hołowni oceniła, że część twierdzeń zawartych w piśmie prokuratora generalnego z 17 lipca była nieprawdziwa i nieznajdująca podstawy w przepisach prawa. 

2025-07-21, 15:10

Manowska kwestionuje zarzuty Bodnara ws. protestów wyborczych. Napisała list do Hołowni
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Foto: PAP/Radek Pietruszka

SN: Zarzuty bez podstawy prawnej i faktycznej

"Brak jest jakichkolwiek podstaw faktycznych lub prawnych dla twierdzeń Prokuratora Generalnego o rzekomych nieprawidłowościach związanych z procesem rozpoznawania protestów wyborczych oraz stwierdzania ważności wyboru Prezydenta RP. W piśmie Prokuratora Generalnego z 17 lipca 2025 r. podano informacje nieprawdziwe oraz sformułowano oceny niemające oparcia w powszechnie obowiązujących przepisach prawa" - podkreśliła prezes Manowska w liście do Hołowni.

List Manowskiej do marszałka Sejmu jest reakcją na zeszłotygodniowe pismo Bodnara do Hołowni. "Ze względu na wagę wyborów prezydenckich i konstytucyjne prawo do protestu wyborczego, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, poinformowałem dziś Marszałka Sejmu RP o wszystkich nieprawidłowościach i wątpliwościach prawnych, które wystąpiły w procedurze rozpoznania protestów wyborczych i stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich" - informował w czwartek Bodnar.

Marszałek Hołownia na 6 sierpnia br. zwołał posiedzenie Zgromadzenia Narodowego, na którym przysięgę ma złożyć nowo wybrany na prezydenta Karol Nawrocki. Bodnar w swoim liście zaznaczył zaś, że jest świadomy, iż marszałek Sejmu, kierując się "zapewne zasadą domniemania ważności wyborów", ogłosił zwołanie Zgromadzenia Narodowego, ale - według prokuratora generalnego - "ze względu na wagę wyborów prezydenckich" marszałek "powinien być świadomy wszystkich nieprawidłowości (...) związanych z procedurą orzekania o ważności wyborów, oraz sposobem w jaki to zostało dokonane".

Bodnar wymienił w liście 12 punktów dotyczących "nieprawidłowości i wątpliwości prawnych", mających według niego miejsce w trakcie procesu uznawania ważności wyborów prezydenckich przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Bodnar wskazywał m.in. na to, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w świetle Konstytucji RP i prawa Unii Europejskiej "nie może być uznana za sąd" oraz że "starania podejmowane przez Prokuratora Generalnego, mające na celu, w obliczu powyższych faktów, wyłączenie sędziów tej Izby od orzekania, nie zostały w żaden sposób uwzględnione". Zauważył ponadto, że izba ta podjęła uchwałę w sprawie ważności wyboru prezydenta w sytuacji, kiedy - jak napisał - nie zostały rozpoznane wszystkie protesty wyborcze.

Manowska odniosła się do wszystkich punktów z listu Bodnara

Do wszystkich tych punktów prezes Manowska odniosła się w swoim piśmie do Hołowni, o którym poinformował w poniedziałek SN. "Nieprawdą jest gołosłowne insynuowanie przez PG, jakoby podjęcie uchwały w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta RP przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN stanowiło jakąkolwiek nieprawidłowość" - oświadczyła I prezes SN. Dodała, że "postępowanie w przedmiocie stwierdzenia ważności wyboru Prezydenta RP dotyczy wyłącznie organów państwa i nie rozstrzyga o indywidualnych prawach prywatnych, przez co nie podlega ocenie w świetle art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który odnosi się wyłącznie do spraw cywilnych i karnych, a nie do spraw politycznych wynikających z prawa wyborczego; stwierdzają to liczne orzeczenia ETPC".

Manowska zapewniła, że w piśmie do Hołowni prokurator generalny nie wskazał żadnej sprawy zainicjowanej protestem wyborczym, w której SN nie wydałby postanowienia. "Wszystkie wnioski PG o wyłączenie sędziów w sprawach zainicjowanych protestami wyborczymi zostały przeanalizowane i decyzją procesową pozostawione zostały bez rozpoznania" - wskazała ponadto I prezes SN.

Bodnar pisał do Hołowni także m.in., że niektóre wypowiedzi przedstawicieli SN i Izby Kontroli Nadzwyczajnej stawiają pod znakiem zapytania "realną motywację SN do zmierzenia się z zadaniem wynikającym" z artykułu Konstytucji RP mówiącego, że ważność wyboru prezydenta stwierdza SN. Wspomniał m.in. o słowach rzecznika SN Aleksandra Stępkowskiego, który miał porównać protesty wyborcze do "ataku hybrydowego Łukaszenki". 

PG przypomniał też m.in., że skany niektórych protestów wyborczych zostały opublikowane na stronie internetowej SN. "Powstaje pytanie, jakie cele miały zostać przez to osiągnięte. Tego typu praktyka wzbudziła słuszne wątpliwości Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych" - napisał Bodnar. "Czynienie przez PG zarzutów dotyczących komentarza rzecznika SN w odniesieniu do faktu zalania Sądu Najwyższego falą kilkudziesięciu tysięcy jednobrzmiących protestów, jest całkowicie chybione. Znane są, i jednoznacznie negatywnie oceniane, próby paraliżowania pracy sądów przez multiplikowanie w wielu tysiącach skarg, które nie mają na celu obrony praw, ale sparaliżowanie sądu" - odniosła się do tej kwestii Manowska.

Jak uzasadniła, "publikacja przykładowych, pozorowanych, w pełni zanonimizowanych protestów wyborczych, które nie zawierały żadnych zarzutów, miała służyć uświadomieniu opinii publicznej rzeczywistej natury działań, podjętych celem sparaliżowania pracy walidacji wyboru Prezydenta RP".

Jeszcze w piątek Kancelaria Sejmu informowała PAP, że marszałek Hołownia odniesie się do listu Adama Bodnara przy okazji najbliższego posiedzenia Izby, zaplanowanego w tym tygodniu od wtorku do piątku.

Czytaj także: 

StartFragment

Źródło: PAP/k

Polecane

Wróć do strony głównej