Zostawili 80-latkę na wyspie. Gdy po nią wrócili, nie żyła

Suzanne Rees, 80-letnia turystka, została znaleziona martwa na wyspie Lizard w rejonie Wielkiej Rafy Koralowej. Kobieta uczestniczyła w rejsie wzdłuż wybrzeża Australii. Gdy nie wróciła na pokład z wędrówki po wyspie, statek odpłynął bez niej. Córka zmarłej oskarża organizatora wycieczek, firmę Coral Expeditions, o "brak ostrożności i zdrowego rozsądku". Sprawę bada policja.

2025-10-30, 14:19

Zostawili 80-latkę na wyspie. Gdy po nią wrócili, nie żyła
Na Wyspie Lizard doszło do tragedii. Foto: DAVID GRAY/AFP/East News

Suzanne Rees nie wróciła na statek. Wycieczkowiec odpłynął bez niej

Tragedia rozegrała się w miniony weekend. W sobotę Suzanne Rees wędrowała z innymi pasażerami statku wycieczkowego Coral Adventurer po wyspie Lizard u wybrzeży Australii (zatrzymano się tam na jednodniową wycieczkę). Jak podaje BBC, statek opuścił wyspę w porze zachodu słońca. Powrócił kilka godzin później, gdy "załoga zorientowała się, że kobieta zaginęła". Zarządzono akcję poszukiwawczą. W niedzielę rano odnaleziono ciało kobiety.

Australijski Urząd Bezpieczeństwa Morskiego (AMSA) rozpoczął dochodzenie w tej sprawie. Wyspa Lizard była pierwszym przystankiem podczas - trwającego 60 dni - rejsu wzdłuż wybrzeży Australii. Cena biletu wynosiła 10 tys. dolarów - informuje brytyjska stacja.

Córka turystki: mama źle się poczuła, pozostawiono ją samą

Lokalne media relacjonują, że kobieta dołączyła do grupy, która szła na najwyższy szczyt wyspy - Cook's Look. W tym samym czasie pozostała część pasażerów statku spędzała czas nurkując. Podczas wędrówki - w pewnym momencie - Suzanne Rees odłączyła się od grupy. Jak czytamy - potrzebowała odpoczynku. Kobieta nie wróciła na statek, który odpłynął bez niej.

Dziennikarze dotarli do córki zmarłej. - Jestem zszokowana i zasmucona tym, co się stało. Coral Adventurer odpłynął bez mojej mamy - powiedziała Katherine Rees, cytowana przez BBC. Mamę opisała jako "zdrową, aktywną, zapaloną ogrodniczkę i miłośniczkę pieszych wędrówek". - Z tego, co usłyszałam, wynika, że ​​organizatorowi rejsu zabrakło ostrożności i zdrowego rozsądku - dodała.

- Dowiedziałam się od policji, że to ​​był bardzo upalny dzień, a mama nagle źle się poczuła. Poproszono ją, aby zeszła szlakiem na dół. Pozostawiono ją bez eskorty. Następnie statek odpłynął, najwyraźniej bez liczenia pasażerów. W międzyczasie (bądź wkrótce) mama zmarła, sama - relacjonowała Katherine Rees.

Akcja poszukiwawcza

Gdy załoga zorientowała się, że na pokładzie brakuje pasażerki, zarządzono akcję poszukiwawczą. Świadkowie relacjonowali, że zaangażowano w nią śmigłowiec ze specjalnym reflektorem, który "około północy [w nocy z soboty na niedzielę] przeszukiwał szlak pieszy na wyspie". Na lądzie wyspę przeszukiwało kilka osób z latarkami. Akcja ok. godz. 3.00 została przerwana, wznowiono ją nad ranem - wówczas odnaleziono ciało kobiety.

- Gdy to się stało, nikt nie udawał się w miejsce, nad którym "wisiał" śmigłowiec, aż do momentu przyjazdu policji - powiedziała australijskim mediom Traci Ayris, która w weekend żeglowała w okolicy wyspy i była świadkiem akcji poszukiwawczej.

- Takie incydenty zdarzają się rzadko. Statki wycieczkowe posiadają systemy rejestrujące, którzy pasażerowie wchodzą na pokład lub z niego schodzą - komentowała dla BBC Harriet Mallinson z serwisu podróżniczego Sailawaze. Malilinson określiła zdarzenie na wyspie Lizard "szokującym" i "tragicznym". Statek Coral Adventurer, który może pomieścić do 120 gości i 46 członków załogi, obecnie kontynuuje podróż do Darwin - podaje BBC.

Czytaj także:

Źródło: BBC/łl

Polecane

Wróć do strony głównej