Koszmar na froncie. "Przejeżdża się po trupach, bo nie ma innej drogi"
Ukraińskie wojsko donosi, że Rosjanie werbują do armii osoby z niepełnosprawnościami. Takie działania Moskwy mają być dyktowane niedoborami kadrowymi, spotęgowanymi przez duże straty ponoszone na froncie. Brytyjski "The Telegraph" informuje o co najmniej pięciu takich przypadkach.
2025-11-06, 13:43
Rosja posyła na front osoby z niepełnosprawnościami?
- Ze względu na zapotrzebowanie na siłę żywą, w obliczu wysokich strat, Rosja zmuszona jest rekrutować obywateli bez względu na ich stan zdrowia lub niepełnosprawność fizyczną - stwierdził w rozmowie z gazetą ekspert do spraw wojskowości i szef ośrodka analitycznego Ukraińskie Centrum Bezpieczeństwa i Współpracy (USCC) Dmytro Żmajło.
Jego zdaniem takie przypadki nie są odosobnione i mają charakter systemowy. "Przedstawiciele ukraińskich władz twierdzą, że strategia ta odzwierciedla rosnącą zależność Moskwy od bezbronnych rekrutów i jej gotowość do wysyłania na front niemal nieograniczonych sił, by zdobywać nowe obszary na linii frontu, bez względu na koszty ludzkie" - czytamy w dzienniku.
Został wojskowym kierowcą. Nie potrafił prowadzić
Anonimowy dowódca ukraińskiej armii przekazał, że poza trzema udokumentowanymi przypadkami, wiadomo jeszcze o dwóch osobach z niepełnosprawnościami umysłowymi, które zostały wcielone do rosyjskiej armii. Podał przykład 27-letniego Siemiona Karmanowa - więźnia i analfabety, u którego w dzieciństwie zdiagnozowano "niepełnosprawność intelektualną ze znacznymi zaburzeniami zachowania wymagającymi opieki i leczenia".
Mimo tak wyraźnych przeciwwskazań, rosyjska komisja wojskowa uznała go za zdolnego do służby wojskowej. Na tym nie koniec absurdu, ponieważ w obozie szkoleniowym w Ługańsku wydano mu legitymację wojskową i przydzielono funkcję kierowcy. Matka mężczyzny przekazała, że nie potrafił jeździć samochodem. Karmanow zginął jesienią na froncie w wyniku rany głowy.
Takich przypadków jest więcej
Ukraiński dowódca mówił również o 22-letnim Rosjaninie, który mimo niepełnosprawności fizycznej i umysłowej, oraz zaświadczenia o niezdolności do służby, został zmuszony do podpisania kontraktu z wojskiem.
"The Telegraph" przypomniał o nagraniach wideo, na których widać pojmanych rosyjskich żołnierzy, którzy nie wiedzą, gdzie się znajdują i nie potrafią się komunikować. "Według władz ukraińskich to kolejny dowód na to, że Moskwa polega na niezdolnych i niechętnych żołnierzach" - napisał dziennik.
- Dotyczy to zarówno osadzonych w rosyjskich więzieniach, którzy mają status osoby niepełnosprawnej z powodu przewlekłych chorób, jak i cywilów, którzy mimo problemów zdrowotnych zgadzają się podpisać umowę z rosyjskim ministerstwem obrony, często pod presją - ocenił Żmajło.
"Nic nie wiedzą"
Jeden z rosyjskich żołnierzy, który walczył pod Czasiw Jarem relacjonował, że rekruci, którzy trafiali do jego oddziału, ginęli niemal natychmiast. W jego oddziale straty sięgnęły 90 proc. Twierdził, że są to osoby, "które nic nie wiedzą". - Przyjeżdżają i od razu ginie po 200 osób. Zostało nas sześciu, a było 70. Przejeżdża się po trupach, bo nie ma innej drogi - mówił.
Informacje przekazywane przez ukraiński sztab generalny, poparte raportami amerykańskiego think tanku Instytut Studiów nad Wojną (ISW), potwierdzają wysokie straty rosyjskiej armii w Czasiw Jarze. Według szacunków podczas letniej ofensywy zginęło tam ok. 210 tys. ludzi, a zdobycze terytorialne Rosji były niewielkie.
- Baza Shahedów wyleciała w powietrze. "Operacja z wielu puzzli"
- Putin "pożera" własnych sojuszników. Ruszyła nowa fala czystek
- Pokrowsk w ogniu walk. Ukraińcy bronią centrum miasta
Źródło: PAP/egz