Zamach podczas maratonu w Bostonie

3 osoby zginęły, a 144 zostały ranne w eksplozji podczas Maratonu Bostońskiego. 2 ładunki zostały zdetonowane tuż przed metą, gdy część biegaczy wciąż była na trasie, około trzy godziny po tym, jak metę przekroczył zwycięzca biegu.

2013-04-16, 09:30

Zamach podczas maratonu w Bostonie
. Foto: PAP/EPA/Michael Cummo

Posłuchaj

Cezary Gurjew, komentuje wydarzenia z Bostonu
+
Dodaj do playlisty

Według telewizji NBC jedną z ofiar śmiertelnych jest 8-letnie dziecko. Amerykańskie władze nie chcą na razie mówić o zamachu terrorystycznym. Prezydent Barack Obama przyznaje, że w tej chwili nie wiadomo, kto odpowiada za wybuchy, zapowiada jednak schwytanie sprawców i wymierzenie im sprawiedliwości.
    Policja informowała również o trzeciej eksplozji, do której miało dojść później w bibliotece prezydenta Kennedy'ego, jednak później okazało się, że doszło tam do pożaru. Nie wiadomo czy to zdarzenie ma związek z wybuchami na mecie maratonu. Amerykańskie media podają, że policja znalazła też 2 niezdetonowane bomby, które zostały rozbrojone. Policja zaprzecza innym medialnym doniesieniom, że w areszcie znajduje się osoba podejrzana o spowodowanie eksplozji.
Prezydent Barack Obama poinformował, że polecił podnieść środki bezpieczeństwa w całym kraju.
 -Wciąż nie wiemy kto tego dokonał i dlaczego. Nie powinniśmy wyciągać pochopnych wniosków zanim nie zbierzemy wszystkich informacji. Nie ma jednak wątpliwości, że dowiemy się kto to zrobił i z jakich powodów. Osobom lub grupom odpowiedzialnym za atak zostanie wymierzona sprawiedliwość” - mówił amerykański prezydent na konferencji prasowej.
Maraton Bostoński to jedna z największych dorocznych imprez sportowych w Stanach Zjednoczonych. Biegacze muszą się do niego kwalifikować. W tym roku uczestniczyło w nim blisko 27 tysięcy osób, w tym Polacy.

Wydarzenia z Bostonu komentowali Cezary Gurjew z redakcji sportowej Polskiego Radia oraz Krzysztof Liedel z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

 

 

REKLAMA

PK/RB

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej