Grammy 2018: Bruno Mars z sześcioma statuetkami

Bruno Mars został zwycięzcą 60. ceremonii rozdania nagród Grammy, nazywanych potocznie muzycznymi Oscarami. Amerykański wokalista zdobył aż 6 statuetek pozłacanego Gramofonu, w tym w dwóch najważniejszych kategoriach. W Polskim Radiu 24 relacja Jana Pachlowskiego.

2018-01-29, 09:33

Grammy 2018: Bruno Mars z sześcioma statuetkami

Posłuchaj

29.01.2018 Bruno Mars zwycięzcą 60. ceremonii nagrody Grammy. Relacja Jana Pachlowskiego - korespondenta Polskiego Radia w USA
+
Dodaj do playlisty

Amerykańskie media uważają, że takie rozstrzygnięcie jest niespodzianką, gdyż za faworytów uchodzili w tym roku Jay Z i Kendrick Lamar.  - Dziękuje fanom za to, że mnie oglądają, wspierają, słuchają. Te nagrody są dla was - mówił wyraźnie wzruszony Bruno Mars. Wokalista wygrał w sześciu kategoriach, w tym dwóch najważniejszych: album roku oraz piosenka roku.

Nominowany siedmiokrotnie raper Lamar podczas gali w nowojorskiej Madison Square Garden odebrał pięć nagród, jednak w kategoriach uważanych za mniej prestiżowe, w tym dla najlepszego albumu rap, najlepszego utworu rapowego, najlepszego wykonania utworu rapowego i najlepszego teledysku. Lamar na koncie ma już 12 nagród Grammy.

Jednym z największych przegranych wieczoru okazał się Jay-Z, który mimo aż ośmiu nominacji nie wygrał ani razu.

W mediach nie brakuje głosów, że wieczór miał szansę stać się wielkim triumfem dla muzyki rap ze względu na licznych raperów nominowanych w ważnych kategoriach, jednak wybór przyznającej nagrody Recording Academy po raz kolejny okazał się bardziej zachowawczy. Mimo to przyznanie nagrody za najlepszy album płycie R&B to krok naprzód - ocenia agencja AP, przypominając, że dzieło Bruno Marsa to jedna z zaledwie kilku nagrodzonych w tej kategorii płyt R&B.

Wokalista pop Ed Sheeran został nagrodzony za swój album "Divide" oraz utwór "Shape of You", a płytę "Blue & Lonesome" legendarnych The Rolling Stones doceniono w kategorii najlepszy album bluesowy. Chris Stapleton dostał trzy nagrody Grammy za najlepszy album country, najlepszą piosenkę country i najlepsze solowe wykonanie utworu country.

Pośmiertne wyróżnienia przyznano znanej z sagi "Gwiezdne Wojny" aktorce Carrie Fisher, "bardowi z Montrealu" Leonardowi Cohenowi oraz współpracownikowi Bruno Marsa, Tomowi Coyne'owi.

Podczas trzyipółgodzinnej gali nie zabrakło poruszających występów, m.in. Eltona Johna, Pink, Sama Smitha, Lady Gagi i Rihanny, ani politycznych akcentów. Wielu gości nosiło w klapach lub trzymało białe róże na znak poparcia dla akcji #MeToo i ruchu Time's Up, powstałych w proteście przeciw molestowaniu seksualnemu; podtekst polityczny sugerowano też w przypadku wykonanego przez Stinga przeboju sprzed lat, "Englishman in New York", w którym jeden z wersów brzmi: "Jestem obcym w Nowym Jorku".

Maren Moriss, Eric Church i Brothers Osborne wykonali "Tears in Heaven" Erica Claptona ku czci 58 osób, zabitych w 2017 roku podczas festiwalu muzycznego w Las Vegas przez uzbrojonego mężczyznę. Imiona i nazwiska ofiar wyświetlono na ekranie za występującymi muzykami.

Podczas gali prowadzonej przez Jamesa Cordena skecz odegrała też była kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta USA Hillary Clinton wraz z muzykami takimi jak John Legend, Cher, Snoop Dogg, Cardi B czy DJ Khaled. Podczas skeczu jego uczestnicy czytali na głos fragmenty z książki Michaela Wolffa "Fire and Fury" o rzekomym prawdziwym obliczu obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa. Występ spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności.

Polskie Radio 24, IAR, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej