Zamknięcie małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim uderza głównie w małe firmy

Zamknięcie małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim uderza głównie w mikro- i małych przedsiębiorców, mówi w Polskim Radiu 24 Włodzimierz Szelążek, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

2016-08-08, 15:00

Zamknięcie małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim uderza głównie w małe firmy

Posłuchaj

O konsekwencjach zamknięcia małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim dla polskich firm mówił w Polskim Radiu 24 Włodzimierz Szelążek, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Według rządu powodem blokady bezwizowego ruchu na granicy polsko-rosyjskiej są względy bezpieczeństwa. Jeśli tak, to trzeba jak najszybciej zrobić analizę ryzyka, uważa Włodzimierz Szelążek, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

- Przedsiębiorcy wiedzą, że to trzeba zrobić bardzo szybko i podjąć decyzję. Jeżeli jeszcze takiej analizy nie przeprowadzono, to przedsiębiorcy chcą, żeby ona powstała jak najszybciej, żeby była jasna przyszłość przed ich firmami – mówi gość Polskiego Radia 24.

Spadek dochodów mikro- i małych firm

Dotyczy to głównie mikro- i małych przedsiębiorców, którzy przede wszystkim żyli z małego ruchu granicznego.

- Nie tylko sklepy, ale także hotele, wszelkiego rodzaju usługi, ostatnio również usługi medyczne. W to wszystko nasi przedsiębiorcy inwestowali. Są to głównie mikro- i małe firmy, często zatrudniające jedną – dwie osoby. Dla nich mniejszy ruch przygraniczny spowoduje mniejsze dochody – wyjaśnia Włodzimierz Szelążek.

REKLAMA

Współpraca nie zawsze była łatwa

Jednocześnie, jak dodaje Włodzimierz Szelążek, współpraca z Rosjanami nigdy nie była łatwa. Dotyczy to także czasów sprzed wprowadzenia umowy o małym ruchu granicznym.

- Wprowadzone przez Rosję ustawy, które mówiły o tym, że przepisy weterynaryjno-sanitarne pozwalają na to, czy na tamto, związane przede wszystkim z żywnością, zawsze uderzały w nasz rejon. Bardzo często dochodziło do takich sytuacji, że Rosjanie przestawali od nas coś sprowadzać, ponieważ ich przepisy na to nie pozwalały. Później potrzeba było wielu lat, żeby odbudować ten rynek. Nie wiem, czy teraz nie będzie podobnie, jeżeli ten mały ruch graniczny nie zostanie szybko przeanalizowany i wznowiony, to nie wiem, czy tak łatwo będzie go powtórnie wprowadzić – zaznacza ekspert.

W 2015 roku Rosjanie w województwach warmińsko-mazurskim i pomorskim wydali 286 mln złotych.

Błażej Prośniewski, awi

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej