Rosja bezprawnie zajmuje budynki w Rumunii. To zaszłość po komunie

2023-05-30, 10:15

Rosja bezprawnie zajmuje budynki w Rumunii. To zaszłość po komunie
Rosyjska ambasada w Bukareszcie.Foto: Shutterstock/roibu

W centrum Bukaresztu w Rumunii, podobnie jak w Polsce czy Szwecji, Rosja zajmuje kilka budynków. Ich przynależność do Rosji nigdy nie została oficjalnie uznana przez Rumunię i status prawny nieruchomości przejętych po ZSRS nie został do tej pory uregulowany - przekazali rumuńscy dziennikarze śledczy z grupy RISE Project. Niektóre nieruchomości były zabrane prawowitym właścicielom w czasach komunizmu, gdy decyzje dot. Rumunii zapadały w Moskwie.

- ZSRS nie udało się przenieść praw (własności) na Federację Rosyjską. To zwykle załatwia się przez ONZ. Federacja Rosyjska została de facto uznana za spadkobiercę ZSRS, jednak w przypadku tych budynków nie posiada tak naprawdę aktu własności - powiedział redaktorom RISE Cristian Diaconescu, były minister spraw zagranicznych Rumunii.

Skonfiskowane przez komunistów

Jeden z budynków będących przedmiotem kontrowersji to wybudowany w okresie międzywojennym dom przy Strada Tuberozelor 4. Obecnie mieści się tu wydział konsularny Ambasady Rosji w Bukareszcie. Okolica, w której się znajduje, to jeden z najzieleńszych i najlepiej zachowanych historycznie terenów w stolicy Rumunii.

Willa została skonfiskowana przez komunistów w 1950 r. rodzinie rumuńskiego przedsiębiorcy Nicoli Prodanofa, który posiadał jedną z największych w kraju wytwórni obuwia. Po 1990 r. spadkobiercy Prodanofa zażądali zwrócenia swoich aktywów.

Otrzymali oni możliwość rekompensaty finansowej w wyniku sporu z państwem rumuńskim, ale uznali, że zaoferowana kwota - 3,5 mln lei rumuńskich, czyli ok. 710 tys. euro, jest zdecydowanie poniżej wartości budynku.

Inny budynek, znajdujący się pod numerem 2 przy tej samej ulicy, również pierwotnie należał do rodziny Prodanof. Następnie wszedł w posiadanie Mihaila Moruzova, pierwszego szefa SSI, tajnego wywiadu rumuńskiego, który był ofiarą masakry w Jilavie, czyli mordu przeciwników politycznych dokonanego w więzieniu pod Bukaresztem przez rumuńską faszystowską Żelazną Gwardię w 1940 r.

Aurora, 15-letnia córka Moruzova, została uznana za jedyną spadkobierczynię ojca, w związku z czym w okresie proniemieckich rządów Iona Antonescu otrzymała budynek przy Tuberozelor 2 wraz 81 mln lei długu. W 1951 roku Aurora Moruzov postanowiła poszukać pomocy w sowieckiej ambasadzie. Kilkadziesiąt lat później przywołała te momenty w książce "Tajemnica Moruzova" autorstwa Iona Pavelescu.

Przysługa za akt darowizny

- Nagle usłyszałam głos, jakby docierał z innej planety.

- Nasza ambasada jest zainteresowana wykorzystaniem budynków, które - być może pani o tym nie wie - należały do pani ojca, nie do ISS. Prosimy w związku z tym o akt darowizny. A w zamian, spłacimy dług, czego żąda sąd - opisała Aurora Moruzov, dodając, że podpisała podany jej dokument, po czym opuściła budynek ambasady "niezwykle strapiona".

Innym budynkiem, zajmowanym przez Rosję, którego historia, jak i teraźniejszość, wzbudza kontrowersję, jest modernistyczny blok w okolicy placu Charlesa de Gaulle’a w Bukareszcie. Budynek został zaprojektowany w latach 30. przez słynnego rumuńskiego architekta pochodzenia żydowskiego Marcela Janco, jednego z pierwszych dadaistów.

Federacja Rosyjska, zajmująca budynek, zaczęła na początku XX wieku wynajmować go różnym podmiotom, a kwoty, jakie pobierała za wynajem liczone są w milionach euro - przekazali reporterzy RISE Project.

Łańcuch wynajmu można wyśledzić, począwszy od 2007 r., kiedy Rosjanie dobili targu z bułgarską firmą. Umowa najmu została zawarta na okres 15 lat na kwotę 3,78 milionów euro. Bułgarska firma podnajęła budynek po dwóch tygodniach lokalnej spółce za niemal dwa razy więcej: 6,83 mln euro. Po półtora roku, bukaresztańska spółka wynajęła budynek firmie z Cypru za 14 tys. euro miesięcznie.

Wrogie przejęcie

Jednak w 2010 r. Federacja Rosyjska zażądała eksmisji lokatorów, ponieważ nie płacili czynszu zgodnie z umowami. W 2015 r. budynek z lat trzydziestych znajdował się w bardzo złym stanie. Jak opisywał wówczas reporter RISE Ionut Stanescu "rozebrano bramę ogrodzenia otaczającego budynek zaprojektowany przez Marcela Iancu, a drzwi budynku i wszystkie okna od parteru do ostatniego piętra zostały wyrwane z całą stolarką i oknami".

Stanescu przekazał, że obecnie nieruchomość stoi, a jego "jak zwana renowacja" rozpoczęła się kilka lat po publikacji artykułu.

- Chociaż ogólny zarys bryły został zachowany, dach przeszedł niedopuszczalne modyfikacje, biorąc pod uwagę to, że jest to zabytek - skomentował Stanescu, dopytywany o obecny stan obiektu.

W 2015 r. Rumuński Związek Architektów (OAR) Oddział w Bukareszcie rozpoczął procedurę włączenia budynku do zabytków historycznych. Nigdy jednak do tego nie doszło, jak przekazał Horia Moldovan, jeden z architektów, którzy udokumentowali historyczne znaczenie nieruchomości.

Wraz z mniejszą posiadłością przy Bulevardul Aviatorilor, również zajmowaną przez Rosję, nieruchomość wraz z gruntami wyceniono w pierwszej dekadzie XXI wieku na 20 mln euro.

Rosja zajmuje bezprawnie budynki w wielu państwach m.in. Polsce, Szwecji czy Czechach. Rosjanie nie płacą za nie rachunków i czynszu.

Czytaj także:

PolskieRadio24.pl/ IAR/ PAP/ mib

Polecane

Wróć do strony głównej