Rząd wypowiedział wojnę hazardzistom, to błąd uważa branża
Ministerstwo Finansów chce wyeliminować nielegalny hazard w internecie. Służby celne zaczęły od ściągania tych osób, które wygrały u nielegalnych operatorów online. Z takiego rozwoju sprawy nie cieszą się jednak bukmacherzy, działający w Polsce zgodnie z prawem.
2015-01-02, 10:32
Posłuchaj
- Ministerstwo zabrało się do sprawy ze złej strony. Zamiast karać graczy, powinno zająć się operatorami, którzy działają w Polsce bez pozwolenia. Dostęp do ich witryn z obszaru naszego kraju powinien zostać zablokowany. Takie rozwiązania z powodzeniem działają w większości krajów członkowskich Unii Europejskiej - mówił na antenie Polskiego Radia 24, Leszek Haba, dyrektor ds. rozwoju zakładu bukmacherskiego 'Fortuna".
Polski rząd na razie postanowił inaczej zabrać się za ten problem
W Sejmie jest nowelizacja ustawy o grach hazardowych, dopuszcza ona m.in. urządzanie w Polsce gier hazardowych przez spółki akcyjne i z o.o. z siedzibą na terenie UE.
- Ta zmiana niczego nie rozwiązuje. Jest ona związana z tym, że Komisja Europejska wymaga od nas, abyśmy dostosowali nasze prawo tak, aby spółki działające legalnie na terenie Unii, mogły być obecne w Polsce bez konieczności dodatkowej rejestracji - ocenia Haba.
Legalny rynek to mniej niż 10 proc. obrotów
Według szacunków, legalnie działające w Polsce zakłady bukmacherskie dysponują 9 proc. rynku. Resztę zagospodarowali operatorzy nielegalni. Wartość szarej strefy hazardu online w Polsce to nawet 5 mld zł.
REKLAMA
Według tej części branży, która działa zgodnie z przepisami, konieczna jest kompleksowa zmiana prawa i dostosowanie go do standardów, panujących w krajach UE. Jednym z postulatów bukmacherów jest zmiana w prawie podatkowym.
- W Polsce mamy najwyższy podatek od zakładów bukmacherskich i jest on naliczany z niekorzystnego punktu widzenia dla operatora. Stąd też proponujemy zamianę podatku obrotowego na podatek od zysków.
Obecna ustawa o grach hazardowych obowiązuje od 2009 roku. Została ona uchwalona w ekspresowym tempie po wybuchu tzw. afery hazardowej.
Błażej Prośniewski
REKLAMA
REKLAMA