Niska inflacja nie oznacza, że wszystko jest tańsze

Czy jest szansa, że niski poziom inflacji, która wg GUS wyniosła w grudniu 1 procent, utrzyma się przez dłuższy okres, zastanawiali się goście audycji Rządy Pieniądza w Polskim Radiu 24.

2019-01-16, 13:17

Niska inflacja nie oznacza, że wszystko jest tańsze
zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock, g0d4ather

Posłuchaj

Dlaczego niska inflacja nie oznacza, że wszystko jest tańsze, wyjaśniają goście goście audycji Rządy Pieniądza w Polskim Radiu 24: Rafał Sadoch z mBanku, oraz ekonomiści – Marek Wołos i Marek Zuber./Anna Grabowska, Polskie Radio24/.
+
Dodaj do playlisty

Gośćmi Anny Grabowskiej był: Rafał Sadoch z mBanku, oraz ekonomiści – Marek Wołos i Marek Zuber.

Jak zaznacza Marek Zuber, można mówić o wielkim zaskoczeniu, gdy relatywnie bardzo szybki wzrost gospodarczy łączył się w ubiegłym roku z niskim poziomem inflacji.

− Może wytłumaczeniem jest to, że Black Friday, który rozpoczyna sprzedaż bożenarodzeniowo-noworoczną nie był w Polsce tak intensywny – mówi Zuber.

Niska inflacja w grudniu

I jednocześnie dodaje, że jest bardzo ciekawy jaki będzie poziomu inflacji w styczniu, gdyż właśnie w tym miesiącu odnotował w swoim koszyku potężne podwyżki cen.

REKLAMA

Tyle, że np. chleb podrożał o 20 procent

− Mój fryzjer podrożał o 10 procent, w mojej piekarni chleb podrożał w ciągu 3 miesięcy o 25 procent a bułki o prawie 30 procent – wymienia ekonomista.

− To nie oznacza, że tak jest z wszystkim 3 tysiącami towarów, które znajdują się w badanym przez GUS koszyku, ale w podanym prze ze mnie przykładzie zdrożały te najbardziej widoczne przez przeciętną rodzinę, stąd obserwujemy te wzrosty w tym obszarze – mówi marek Zuber.

− Stąd wielu osobom wydaje się, że ceny rosną, bo dotykają ich wzrosty dotyczące produktów kupowanych codziennie – np. chleba, ale nie widzą, że w tym czasie paliwo jest tańsze niż przed rokiem – mówi ekonomista.

Jak dodaje Marek Wołos, wzrost cen wynikający chociażby z podwyżek cen energii, wynikał z przewidywań niektórych producentów – np. wypiekających pieczywo.

REKLAMA

− Aby nie było skokowej podwyżki, producenci stopniowo podnosili ceny, a im bardziej produkt był wyrafinowany, tym podwyżki były większe – mówi Wołos.

Największy wzrost cen w usługach

I zwraca uwagę, że największy wzrost cen nastąpił w usługach, szczególnie tam, gdzie największe znaczenie ma praca ludzka, która jest coraz droższa.

− Natomiast biorąc pod uwagę wzrost na poziomie 1-2 procent w ciągu całego ubiegłego roku, to mamy do czynienia z bardzo niskim poziom inflacji, zważywszy w dodatku na duży wzrost gospodarczy oraz wynagrodzeń – mówi Wołos.

Marek Wołos zauważa, że wzrost cen energii czy kosztów pracy, nie zawsze da się automatycznie i szybko przenieść na wzrost cen produktów, czy usług.

REKLAMA

− Bardzo często firmy związane są kontraktami długoterminowymi, często z sieciami, nie mają możliwości na szybkie przenoszenie kosztów – mówi Wołos.

Rafał Sadoch podkreśla, że w Polsce mamy rzeczywiście bardzo niską inflację.

− Jeden procent to dużo poniżej celu NBP, który zakłada 2,5 proc. inflację. I inflacja na tym poziomie, zważywszy na duży wzrost cen i kosztów pracy, jest bardzo niska – mówi.

Anna Grabowska, jk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej