Zmiana struktury popytu na rynku nieruchomości. Czy nadal będzie potrzebne tyle powierzchni biurowej?
Pandemia i związane z nią ograniczenia w przemieszczaniu się oraz praca zdalna spowodowały zmianę zachowania konsumentów na całym świecie. Eksperci zastanawiają się, czy ciągle przyrastająca przestrzeń biurowa będzie nam jeszcze potrzebna i jak praca zdalna wpłynie na podaż nieruchomości komercyjnych. Na rynek mieszkaniowy już wpłynęła.
2021-06-08, 13:30
"W nieruchomościach, bardziej niż w jakiejkolwiek innej dziedzinie, dominuje przekonanie, że ani pragnienia, ani potrzeby nie będą przypominać tego, co było. Pandemia stała się katalizatorem ruchów, które zaczynały się już przed nią. Niezależnie od tego, czy mówimy o zainteresowaniu gospodarstw domowych lepszą jakością życia i w związku z tym miastami średniej wielkości, które są cichsze, bardziej ludzkie, bardziej przestronne, czy też mówimy o większej elastyczności w miejscu pracy, szczególnie w kontekście telepracy. To samo dotyczy punktów sprzedaży detalicznej, które zostały uznane za klastry wysokiego ryzyka. Zasadniczo zamawianie na Amazon, Ebay lub Wish było już trendem, który tylko przyspieszył. Nawet restauracje sprawiają wrażenie przestarzałych: w zasadzie łatwiej jest zostać w domu i zjeść jedzenie przygotowane gdzie indziej.
Powiązany Artykuł
Lawinowo rośnie liczba wniosków o kredyty mieszkaniowe. BIK przedstawił dane za maj
Wczorajszymi idolami były piękne, nowoczesne i przyjemne biura, które firmy z dumą budowały, wynajmowały i kupowały, i do których pracownicy z dumą udawali się rano. Koniec z tym, wszyscy zostajemy w domu, zyskujemy 20% produktywności, a płacą nam tyle samo, oczywiście przelewem na nasze konto. Oczywiście, wszystko zaczyna się od szkolenia: po co są klasy, sale wykładowe i kampusy? Poza tym, uczniowie i studenci zawsze mieli tylko jedną obsesję: nie chodzić do szkoły. Przewracamy tę bolesną kartę ludzkości" - pisze w swoim felietonie dla Capital.fr Henry Buzy-Cazaux, ekspert w zakresie rynku nieruchomości. Jego obserwacje nie są oderwane od rzeczywistości. Zmiany są widoczne na całym świecie.
Rośnie podaż nieruchomości biurowych
"W kwietniu w Polsce na rynku nieruchomości biurowych przybyło ponad 32 tys. mkw. powierzchni dostępnej do wynajmu w budynkach oddanych i wynosi ona 1,9 mkw. Obecnie zasoby powierzchni biurowej w Polsce wynoszą prawie 13 mln mkw. W budowie znajduje się z kolei ponad 1,2 mln mkw. nowoczesnych powierzchni biurowych. W maju 2021 roku zasoby całkowitej powierzchni biurowej w samej Warszawie przekroczyły 7 mln mkw." - czytamy w raporcie firmy REDD. Rosnącą podaż przestrzeni biurowej można wiązać z lepszymi oczekiwaniami w zakresie perspektyw gospodarki. Z drugiej strony, czy nie bardziej atrakcyjna staje się praca zdalna?
Może nad morze?
- W ostatnich miesiącach w Trójmieście i okolicy podrożały szczególnie mieszkania i działki, wzrost cen wynosi ok. 20-25 proc. - stwierdził Jerzy Oleszczuk, pośrednik ds. nieruchomości prowadzący agencję Forum w Gdyni.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Czeka nas dalsza poprawa koniunktury". Ekonomista o perspektywach rynku pracy
- Dużo mieszkań z tzw. najmu wakacyjnego, krótkoterminowego z uwagi m.in. na brak turystów, trafiło na rynek najmu długoterminowego. W pierwszym okresie pandemii rynek wynajmu mieszkań bardzo wyhamował. Obecnie jednak wszystko powoli wraca do normy. Inflacja i niskie oprocentowanie lokat bankowych spowodowały większe zainteresowanie klientów mieszkaniami na inwestycje. I ich ceny bardzo wzrosły - wyjaśnił Oleszczuk.
Dodał, że jak jeszcze kilka lat temu mieszkaniem inwestycyjnym były głównie kawalerki, nawet niewielkie o powierzchni ok. 20 metrów kwadratowych, to w ostatnim czasie do tej kategorii zalicza się już lokale 2-3 pokojowe. Ceny tych mieszkań w ostatnich miesiącach znacznie wzrosły. Za mieszkania, które kiedyś kosztowały 200-220 tysięcy złotych, teraz trzeba zapłacić ponad 300 tysięcy złotych. Szczególnie ceny mieszkań - o 20-30 procent - wzrosły w centralnych lokalizacjach Trójmiasta. Przyznał, że dużym zainteresowaniem klientów cieszą się też domy. Jego zdaniem, przyczyniła się do tego głównie pandemia koronawirusa.
- Ludzie byli zmęczeni siedzeniem w blokach. Dużo osób postanowiło zamieszkać w czymś większym, z kawałkiem działki i ogródka, gdzie będzie można funkcjonować bardziej niezależnie, spokojniej i bezpieczniej niż w bloku. I stąd duże zainteresowanie domami. Ich ceny też idą w górę - o ok. 10 proc. - jednak nie tak szybko jak ceny mieszkań. Inna sprawa, że wartość domów zawsze była niedoszacowana w porównaniu do wartości mieszkań - uważa Oleszczuk.
Zwrócił uwagę, że na cenę domów spory wpływ ma też wzrost cen materiałów budowlanych, działek, a także rosnąca inflacja.
REKLAMA
- O ile jeszcze w zeszłym roku czy dwa lata temu można było kupić domy w okolicach Trójmiasta w kwocie od 600 do 800 tysięcy złotych i było ich bardzo dużo, to już teraz zbliża się to powoli do miliona złotych. Generalnie, choć zainteresowanie domami wzrosło, to transakcji jest o wiele mniej niż w przypadku mieszkań - zaznaczył. Wyjaśnił, że można kupić jeszcze domy w atrakcyjnych cenach, ale są to zwykle budynki do kapitalnego remontu czy wręcz zburzenia, a większą wartość stanowi działka, na której stoi nieruchomość.
Podobnie w innych krajach
Według sondażu przeprowadzonego przez Komitet Mieszkaniowy Zgromadzenia Londyńskiego, 14 proc. osób chce opuścić stolicę z powodu pandemii, a 33 proc. londyńczyków chce się przeprowadzić do nowego domu.
Spośród tych, którzy chcą się przeprowadzić, 46 proc. szuka mieszkania poza Londynem, ale prawie tyle samo (43 proc.) chce pozostać w mieście. Nie jest zaskoczeniem, że badanie podkreśliło, że posiadanie prywatnej przestrzeni zewnętrznej - takiej jak balkon lub ogród - oraz bliskość parków znajdują się obecnie na wysokich pozycjach na listach życzeń nabywców dotyczących ich następnego domu.
Badanie Rightmove pokazuje podobny schemat w pozostałych częściach Wielkiej Brytanii. W Glasgow odnotowano taki sam wzrost liczby wyszukiwań nieruchomości w miastach jak i na wsiach, podczas gdy w Leicester ludzie częściej szukali miast niż wsi. W większości przypadków ludzie nie szukali zbyt daleko, a większość chciała pozostać przynajmniej w tym samym regionie. Statystyki pokazują, że "mediana dystansu przeprowadzki brytyjskich nabywców domów w 2020 roku wyniosła 10 mil, co stanowi wzrost o 1 milę w stosunku do średniej z 2019 roku".
REKLAMA
PolskieRadio24.pl/ Capital.fr/ PAP/ REDD/ Leaders.co.uk/ mib
REKLAMA