Dlaczego konkurencyjność jest kluczem do wzrostu i polskiej, i europejskiej gospodarki?
W dniach 15-16 października 2015 r. w Warszawie odbyła się konferencja zorganizowana przez banki centralne Polski i Austrii. Eksperci zastanawiali się jak długoterminowo zwiększyć konkurencyjność europejskiej gospodarki, a szczególnie państw Europy Środkowej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Receptą może być innowacyjność.
2015-10-16, 22:06
Posłuchaj
Państwa naszego regionu odgrywają i nadal będą odgrywać szczególną rolę w budowaniu wzrostu gospodarczego Unii Europejskiej.
– Konkurencyjność gospodarek nie jest może typowym tematem dla banków centralnych, ale zajmują się one także różnymi sprawami, które mają pomagać w rozwiązywaniu problemów gospodarczych, a dla Europy poważnym problemem jest niski poziom konkurencyjności – wyjaśnia gość Jedynki dr Paweł Samecki, członek Zarządu NBP.
Bez konkurencyjności nie ma wzrostu gospodarczego
Mała konkurencyjność przeszkadza w uzyskaniu impulsów wzrostowych, które są niezbędne, by rozwiązywać wielkie problemy Europy, takie jak wysokie bezrobocie czy też wielkie nagromadzenie długu publicznego.
– Bez wzrostu gospodarczego dług publiczny będzie nadal narastał. I nie da się stworzyć miejsc pracy, które są niezbędne by zmniejszyć bezrobocie w takich krajach jak Hiszpania, czy też Portugalia, gdzie wynosi ono 25 proc., a na terenach wiejskich, wśród młodych ludzi nawet 50 proc. Jest to prawdziwy problem społeczny. Stąd patrzymy na te obszary, które mogą pomóc w osiągnięciu wyższego tempa wzrostu, i stąd pytanie jak zwiększyć konkurencyjność i jak podnieść wydajność pracy – tłumaczy dr Paweł Samecki.
REKLAMA
Nasza gospodarka jeszcze się rozwija w tempie 3–4 proc., ale już widać, że ten potencjał jest coraz mniejszy z roku na rok.
– Po kryzysie w regionie Europy Środkowej nastąpiło generalnie obniżenie tempa wzrostu, tym niemniej jest ono nadal wyższe niż w Europie Zachodniej, więc ten proces doganiania przez nas zachodnioeuropejskiego dobrobytu nadal postępuje, choć rzeczywiście wolniej – dodaje gość radiowej Jedynki.
Gospodarka UE potrzebuje dynamicznych firm
Kraje naszego regionu Europy Środkowo-Wschodniej, Południowej, które niedawno dołączyły do UE, mogą odegrać szczególną rolę przez to, że rozwijają się szybciej niż kraje starej Unii.
REKLAMA
Potwierdza to dr Samecki, który uważa, że odgrywamy już tę rolę, pozytywną. –Wprawdzie nie jesteśmy wielkimi gospodarkami, akurat Polska pod tym względem jest największa, ale jesteśmy dość prężnymi gospodarkami, młodymi, dynamicznie rozwijającymi się na tle innych. I wnosimy w rozwój Europy tę prężność, tę dynamikę – podkreśla.
Oczywiście przez ostatnie kilkanaście lat naszą siłą i czynnikiem przyciągającym inwestycje zagraniczne były niskie koszty pracy. One nam pomagały w eksporcie wielu towarów, komponentów na rynki niemieckie czy francuskie, skąd te bardziej już „dojrzałe” produkty były eksportowane do Azji, do Chin.
– Ale dzięki temu właśnie utrzymywaliśmy dość dużą dynamikę. Teraz coraz większą rolę w naszym rozwoju gospodarczym odgrywa wewnętrzna konsumpcja, wewnętrzny popyt. Patrzymy też na to, jak lepiej lokować zasoby, żeby ten dość prężny wzrost gospodarczy podtrzymać w najbliższych latach – dodaje dr Paweł Samecki z NBP.
Jak zwiększyć konkurencyjność polskich przedsiębiorstw?
Politycy są zgodni, że płace w Polsce powinny rosnąć. Natomiast przedsiębiorcy są mniej pozytywnie do tego nastawieni, ale już na pewno wymagałoby to większej innowacyjności. Ale jak to osiągnąć w praktyce?
REKLAMA
– Do tej pory czynnikiem sprzyjającym naszemu wzrostowi były niskie płace. Teraz problemem jest jak przejść z takiego modelu, który wykorzystuje niskie płace jako ten tzw. motor wzrostu – do innowacyjności, dzięki której można osiągnąć wyższą konkurencyjność strukturalną. Czyli lepsze jakościowo towary, które odpowiadają modom czy gustom konsumentów – zwraca uwagę gość Jedynki.
Większej konkurencyjności nie osiągniemy też, jeśli nie zwiększymy efektywności. Dziś, jak wynika z międzynarodowych badań, choć Polacy pracują więcej niż inne narody europejskiej, to są znacznie mniej produktywni.
– Podstawową sprawą jest techniczne uzbrojenie, wyposażenie pracy. Często te inwestycje u nas dokonywane mają taki charakter labor intensive, są to prace wymagające bardzo dużego nakładu, pracochłonne. Często trzeba wykonać wiele prostych czynności, typu dokręcanie, skręcania, wożenie gdzieś, czegoś. A do tego, żeby się wybić wyżej i pociągnąć za sobą płace, to trzeba lepszego wyposażenia technicznego i lepszego wykształcenia pracowników – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Receptą mogłaby być innowacyjność, o której ostatnio bardzo dużo się mówi.
REKLAMA
Polityka innowacyjności wymaga czasu…
W czasie obecnego spotkania w NBP była nawet specjalna sesja poświęcona polityce proinnowacyjnej. Niestety, trzeba przyznać, że wnioski z tej dyskusji są dość trudne dla nas.
– Na przykładzie najlepszych państw, które w tej mierze osiągnęły sukcesy, np. Izrael czy Stany Zjednoczone widać, że taką politykę buduje się latami, dziesięcioleciami. Nie da się bowiem w ciągu 2–3 lat zrobić czegoś nowego i powiedzieć, że to jest skuteczna polityka innowacyjna. Trzeba się pogodzić czasem też z tym, że popełniamy błędy, trzeba dać prawo urzędnikom do popełniania błędów, ale po to, żeby to wszystko naprawiać, i żeby za jakiś czas nastąpił postęp w tej dziedzinie – podkreśla dr Samecki z NBP.
…a w Polsce także ścisłego zdefiniowania
Może ułatwi to przyjęta ostatnio przez Sejm ustawa o innowacyjności. Czy jednak rzeczywiście ma szansę to zmienić?
– Teoretycznie jest ona bardzo potrzebna. Są tam jednak problemy w sensie definicyjnym. Ile osób zapytamy o definicję innowacyjności, to tyle dostaniemy odpowiedzi. I to stwarza furtkę dla pewnej kategorii przedsiębiorców, producentów, którzy pod tym hasłem innowacyjności będą się starali wykorzystać ulgi związane z tego rodzaju działalnością, a nie rzeczywiście myśleć o jakiejś innowacyjnej działalności. Czyli projekt jest dobry, a problem tkwi w szczegółach – uważa Janusz Jankowiak.
REKLAMA
Innym problemem jest to, że w Polsce ponad 99 procent firm stanowi sektor miko-, małych i średnich przedsiębiorstw. Czy ci przedsiębiorcy są zainteresowani innowacyjnością?
– Są bardzo mało innowacyjni. Ten rodzaj działalności jest przede wszystkim nastawiony na przetrwanie. Ale przyczyną jest szersze zjawisko, strukturalne. Cały system bodźcowania, podatkowy jest nastwiony na sprzyjanie tego typu rozwiązaniom. Założenie małej firmy jest bowiem często formą ucieczki, od wysokich podatków do niższych podatków. Mało jest stosunkowo nastawiona na rozwój, innowacyjność, poszerzenie swojego udziału w rynku. Jest z tym więc bardzo duży problem – tłumaczy gość Polskiego Radia 24 Janusz Jankowiak.
Komisja Europejska nie wspiera przedsiębiorców?
Zdaniem dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan, Europa Środkowo-Wschodnia jest takim zbiorem krajów, takim rynkiem, na którym ogromna część wytwarzanych produktów może spokojnie konkurować na rynkach światowych.
– Mamy produkty i dla tych krajów, które są zdecydowanie bardzo dobrze rozwinięte, jak Europa. Mamy bowiem ofertę produktów zaawansowanych technologicznie. I mamy ofertę dla krajów słabiej rozwiniętych, chociażby krajów afrykańskich. Jesteśmy więc bardzo silni, ale siłą swoich członków, bo Komisja Europejska tak bardzo nas wszystkich nie wspiera, tej naszej aktywności. Bo gdyby wspierała, to by myślała o takich regulacjach prawnych, które powodowałyby, że łatwiej byłoby prowadzić biznes w Europie. A te rozwiązania, które widzimy w ostatnich latach, raczej wpływają negatywnie na konkurencyjność, jak chociażby pakiet klimatyczny – ocenia dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
REKLAMA
Polska poza euro może w przyszłości tracić
Ale chyba większym zagrożeniem dla Polski byłaby decyzja o większej integracji państw strefy euro. Bo my jesteśmy jednak poza tym klubem.
– Z jednej strony potrzebna jest naprawa strefy euro, bo jeśli strefa euro będzie słaba i będzie szwankować, to nasze możliwości eksportu na te rynki będą ograniczone. Dlatego powinno nam zależeć, żeby strefa euro była zdrowa. Ale prawdą jest też to, że jeśli ta strefa będzie bardzo szybko i mocno się integrować, to kiedyś będzie nam trudniej przyjąć euro jako walutę, co jednak w jakiejś perspektywie znajduje się na horyzoncie. Trzeba więc tutaj poszukać złotego środka – zaznacza gość Jedynki.
Natomiast, jeśli chodzi o bariery i politykę Brukseli, to warto zwrócić uwagę, że nie wszystkie regulacje, które krępują działalność gospodarczą, pochodzą z Brukseli. Znaczna część rozmaitych ograniczeń, obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorstw wynika z naszej inicjatywy, własnej legislacji. – Trzeba się tutaj uderzyć jakby w dwie różne piersi: krajową i brukselską, czyli unijną. Natomiast ważne jest, aby te obciążenia likwidować. Stopniowo już to robimy – dodaje dr Paweł Samecki z NBP
Dostrzega się te starania w różnych raportach, np. Banku Światowego „Doing Business” (o warunkach robienia biznesu), gdzie z roku na rok mamy coraz lepszą pozycję. Ale nadal jest ona niezadowalająca, bo jeszcze nam daleko do takich krajów jak Singapur, Nowa Zelandia czy Stany Zjednoczone, gdzie wolność gospodarcza jest bardzo wysoka i na razie możemy tylko marzyć, żeby takie standardy osiągać.
REKLAMA
Krzysztof Rzyman, Błażej Prośniewski, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska
REKLAMA