Koniec dobrej deflacji. Teraz czas na stabilną inflację, korzystną dla gospodarki?

Poziom inflacji zaskoczył nawet ekonomistów. Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego w grudniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w ujęciu rocznym o 0,8 proc. Eksperci szacowali, że będzie to ok. 0,5 proc.

2016-12-30, 20:13

Koniec dobrej deflacji. Teraz czas na stabilną inflację, korzystną dla gospodarki?
zdjęcie ilustracyjne. Foto: GeraltpixabayCC

Posłuchaj

To, że będziemy mieli wyższą inflację, powinno pozwolić na uzyskanie wyższych dochodów podatkowych w trakcie 2017 roku – podkreśla gość Jedynki: Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Te dane GUS wskazują, że już w najbliższych miesiącach inflacja może wynieść nawet 2 proc. Kto z tego powodu może się cieszyć, a kto – wręcz przeciwnie, martwić się?

Dobra deflacja, ale inflacja też korzystna

I doczekaliśmy się. Jak wynika z piątkowych (30.12.2016) danych Głównego Urzędu Statystycznego, w grudniu mieliśmy już do czynienia z inflacją.

– Przez ponad dwa lata, do listopada 2016 roku mieliśmy deflację i okazało się, że to była dobra deflacja. Ponieważ zwiększała realną siłę nabywczą zarobków polskich gospodarstw domowych, nie zaszkodziła przedsiębiorcom, czyli generalnie była dobra dla gospodarki. Czy w tej sytuacji powrót inflacji okaże się zły? W krótkim terminie tak może być. Bardzo szybki wzrost dynamiki cen, powrót inflacji w takim trochę zawrotnym tempie, bo w ciągu 2–3 miesięcy ona może wzrosnąć nawet do poziomu 2 proc., i to może przyhamować realną dynamikę konsumpcji. I nie będzie sprzyjać odbiciu wzrostu gospodarczego na początku 2017 roku – wyjaśnia gość Jedynki: Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego.

"

Piotr Bujak Czy powrót inflacji okaże się zły? W krótkim terminie tak może być.

Wyższe dochody dla budżetu i niektórych firm

Z powrotu inflacji cieszy się na pewno minister finansów.

REKLAMA

– I to zdecydowanie. Przez ostatnie dwa lata Ministerstwo Finansów cierpiało na spadku cen, bo to obniżało realną bazę podatkową, czyli wartość wszystkich towarów i usług, które są opodatkowane podatkiem VAT, a więc tym głównym źródłem dochodów budżetowych. Teraz, kiedy ceny będą rosły, i to coraz szybciej w kolejnych miesiącach, ta baza podatkowa będzie się zwiększać i to umożliwi znaczny wzrost dochodów podatkowych w trakcie 2017 roku – prognozuje Piotr Bujak.

Dzięki inflacji też z ulgą będą mogli odetchnąć przedsiębiorcy.

– W pewnym stopniu tak. Otóż skorzystają ci, których przychody będą rosły dzięki wzrostowi cen. Ale trzeba też pamiętać o stronie kosztowej. Bowiem obecnie rosną głównie ceny paliw, co oznacza wzrost kosztów dla wielu przedsiębiorców. Dlatego ten wzrost inflacji niekoniecznie będzie korzystny dla przedsiębiorców – zauważa gość radiowej Jedynki.

Natomiast zdaniem Tomasza Kaczora, głównego ekonomisty Banku Gospodarstwa Krajowego, inflacja u producentów już wzrosła.

REKLAMA

– Już jest wysoka. Jedzie teraz ciężarówkami do sklepów i wkrótce zobaczymy ją na półkach – ocenia ekspert BGK.

"

Tomasz Kaczor Inflacja u producentów już wzrosła. Jedzie teraz ciężarówkami do sklepów i wkrótce zobaczymy ją na półkach.

Nieformalny podatek dla konsumentów

Dlatego z inflacji na pewno nie cieszą się konsumenci. Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, uważa, że jest ona nieformalnym podatkiem nakładanym na nasze pieniądze.

– Przez cały 2016 rok z okładem korzystaliśmy z dobrodziejstwa deflacji, czyli mieliśmy do czynienia z coraz niższymi cenami, a jednocześnie nasze wynagrodzenia nie tylko utrzymały ten sam poziom, ale też w wielu wypadkach w Polsce były takie branże, gdzie były one zauważalnie podnoszone. Czyli w naszych kieszeniach mieliśmy nie tylko więcej pieniędzy, ale za te same pieniądze mogliśmy kupić towary taniej i więcej ich nabyć. Inflacja to nic innego jak niewidzialny podatek nałożony na nasze pieniądze, za które będziemy kupować mniej niż dotychczas. O czym bardzo szybko się przekonamy w 2017 roku – podkreśla Andrzej Sadowski.

"

Andrzej Sadowski Inflacja to nic innego jak niewidzialny podatek nałożony na nasze pieniądze, za które będziemy kupować mniej niż dotychczas.

Jednak zdaniem Piotra Bujaka, generalnie niska inflacja jest korzystna dla gospodarki, bo bez niej nie działa ona jak dobrze naoliwiona maszyna.

REKLAMA

– Stabilna, niska inflacja umożliwia m.in. w okresach słabszej koniunktury obniżenie realnych płac, co przywraca konkurencyjność przedsiębiorstwom i całej gospodarce. Dlatego jednak powinniśmy się cieszyć, że po ponad dwóch latach dobrej deflacji mamy powrót inflacji, a członkowie Rady Polityki Pieniężnej powinni dbać o to, aby ona się nie wymknęła spod kontroli i nie przekroczyła poziomu celu inflacyjnego, czyli 2,5 proc. – tłumaczy ekspert.

Deflacja a…

Ponieważ deflacja także może być groźna dla gospodarki, np. jeśli wynika z osłabienia popytu, co z kolei może doprowadzić nawet do recesji.

– Znamy takie przypadki, tak się działo w gospodarce japońskiej, gdy trwały spadek cen i oczekiwania, że będzie on kontynuowany, przekładały się na spadek wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych. A to powodowało, że gospodarka wpadała w spiralę deflacyjną, recesyjną. I tego na pewno chcielibyśmy uniknąć. Ale od takiego scenariusza w tej chwili zdecydowanie oddalamy się – zwraca uwagę Piotr Bujak.

Są jednak już i takie analizy ekonomiczne, które prognozują, że po okresie deflacji czeka nas gwałtowny wzrost cen, czyli tzw. reflacja. I nie tyle będzie ona wynikała z czynników wewnętrznych, co zewnętrznych, np. wzrostu cen surowców, czy polityki dużych banków centralnych.

REKLAMA

... inflacja i reflacja

To już widać w tych piątkowych danych GUS, wyższych od prognoz ekonomistów, którzy oczekiwali 0,5 proc., a jest 0,8 proc. A motorem tej inflacji będą ceny surowców na świecie, które także odpowiadały za to, że tak długo borykaliśmy się z deflacją.

– Przede wszystkim ceny ropy, wyrażone w złotych. Ponieważ oprócz tego, że w ostatnich tygodniach widzieliśmy wzrosty cen ropy, to jeszcze dodatkowo złoty osłabił się bardzo wyraźnie w stosunku do dolara. I wyrażone w złotych ceny ropy rosły w ostatnich 2–3 tygodniach nawet o 60–70 proc. w porównaniu do tego okresu w 2015 roku. Ale rosną też ceny żywności na świecie, czyli ceny surowców rolnych, a poza tym możemy się spodziewać podwyżek cen nośników energii. I to też będzie w najbliższych miesiącach napędzać wzrost inflacji – wylicza gość radiowej Jedynki.

Ponieważ, jak dodaje gość Polskiego Radia 24: dr Jan Piotrowski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur, wskaźniki inflacji są bardzo wrażliwe na ceny paliw, zwłaszcza ropy naftowej i produktów pochodnych.

– Gdyż cena ropy naftowej przekłada się na ceny innych produktów energetycznych, jak gaz  ziemny, a to z kolei na ceny paliw. A ceny ropy zmieniają się w bardzo szerokim horyzoncie. Warto tu przypomnieć, że w połowie 2014 roku cena baryłki ropy wynosiła ok. 110 dolarów i wtedy cena zaczęła spadać. Aż do poziomu poniżej 30 dolarów za baryłkę w styczniu 2016 roku. Natomiast dzisiaj cena baryłki to już 57 dolarów i zapewne cena ta będzie rosła, np. do poziomu 80 dolarów za baryłkę – przypomina dr Piotrowski.

REKLAMA

"

Jan Piotrowski Wskaźniki inflacji są bardzo wrażliwe na ceny paliw, zwłaszcza ropy naftowej i produktów pochodnych.

Natomiast osłabienie złotego do dolara powoduje, że wszystkie produkty, które importujemy, za które płacimy w dolarach po przeliczeniu na złote stają się kilkanaście procent droższe.

– A ponieważ kupujemy dużo surowców, paliw, gaz, ropę naftową, to się oczywiście przekłada na wzrost kosztów ich przetwórstwa. Wszyscy producenci, którzy zużywają paliwa, energię mają podwyższone koszty pośrednie, które w pewnym momencie przekładają się na poziom cen – wylicza gość Polskiego Radia 24.

Drożyzny raczej nie będzie

Dr Jan Piotrowski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur, jednak uważa, że reflacji nie będzie.

– Ponieważ wskaźniki inflacji bazowej (bez cen energii i żywności) są umiarkowane. Nie widać gwałtownego wzrostu. Ale w gospodarce i w świecie może się wiele wydarzyć. A na inflację będą też wpływać inne czynniki. Np. większe dochody gospodarstw domowych, związane z Programem 500+, wzrost płacy minimalnej. I efekty tych decyzji poznamy dopiero w roku 2017, kiedy konsumpcja powinna się zwiększyć – zaznacza ekspert.

REKLAMA

RPP: inflacja czy wzrost gospodarczy

Ustawa budżetowa na 2017 rok zakłada inflację na poziomie 1,3 proc. Tyle będzie?

 – Te dzisiejsze (30.12.2016) dane GUS o inflacji za grudzień pokazują, że to założenie budżetowe jest bardzo konserwatywne, ostrożne. I słusznie. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że inflacja okaże się wyższa niż założono w budżecie, a to będzie działać w kierunku wyższych dochodów budżetowych. Z drugiej jednak strony Ministerstwo Finansów było może zbyt optymistyczne, jeśli chodzi o realny wzrost gospodarczy. Założono bowiem, że wyniesie on 3,6 proc., a jest ryzyko, że będzie trochę mniej. Ale z punktu widzenia kształtowania się dochodów podatkowych istotniejsze jest to, że będziemy mieli wyższą inflację, bo to powinno pozwolić na uzyskanie wyższych dochodów podatkowych w trakcie 2017 roku – podkreśla Piotr Bujak.

Czy jednak taki poziom inflacji skłoni członków Rady Polityki Pieniężnej do zmiany wysokości stóp procentowych? Czy może dla członków Rady istotniejsze od inflacji będzie tempo wzrostu gospodarczego i to od niego będą zależeć decyzje ws. stóp procentowych?

"

Piotr Bujak W drugiej połowie 2017 roku zaczniemy poważnie rozmawiać o pierwszych podwyżkach stóp procentowych na przełomie 2017 i 2018 roku.

– Ostanie kwartały pokazały, że dla RPP, dla NBP zwiększyło się znaczenie wzrostu gospodarczego. Jednak nadrzędny cel Rady to utrzymanie inflacji na poziomie 2,5 proc. Jeśli więc inflacja będzie rosła w tym kierunku, a kolejne miesiące będą potwierdzać, że może przekroczyć ten poziom, to wówczas zacznie się na poważnie dyskusja o podwyżkach stóp procentowych NBP i sadzę, że taki moment nadejdzie w drugiej połowie 2017 roku. Wówczas zaczniemy poważnie rozmawiać o pierwszych podwyżkach stóp procentowych na przełomie 2017 i 2018 roku – komentuje Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego.

REKLAMA

Błażej Prośniewski, Dariusz Kwiatkowski, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej